środa, 18 czerwca 2014

Exfoliant Crème Douceur, czyli les grandes espérances :)

EXFOLIANT CRÈME DOUCEUR EISENBERG pochodzi z nowej linii Pure White, nad którą marka pracowała ponad 6 lat. Linia wydaje się być ideałem, ponieważ dzięki połączeniu Trio-Moléculaire EISENBERG i dwóch składników aktywnych (wyciągu z kwiatu stokrotki pospolitej i ustabilizowanej witaminy C) ma zapewnić działanie przeciwstarzeniowe, zapobiegać powstawaniu brązowych plam i ujednolicać cerę ale także, co dla mnie bardziej istotne – zmniejszać przebarwienia pigmentacyjne.

Dodatkowymi składnikami, które znajdziemy w produkcie są wyciąg z Rokitnika i z kwiatów Hibiskusa. Wyciąg z Rokitnika łagodzi stany zapalne skóry i wchodzi w skład preparatów likwidujących przebarwienia, natomiast wyciąg z kwiatów Hibiskusa posiada właściwości oczyszczające.

Exfoliant Crème Douceur jest bezzapachowy, może być stosowany przez posiadaczki każdego rodzaju skóry i w każdym wieku.


Design całej linii wpisuje się w ogólną koncepcję marki – ma być elegancko, prosto i … czysto. Takie zawsze odnoszę wrażenie patrząc na opakowania kosmetyków Eisenberg. Są bardzo higieniczne i to nie tylko pod względem designu ale i metod aplikacji. Kiedyś opisywałam krem i serum (TU) i tę higieniczną metodę dozowania produktów. Bardzo sobie cenię taką dbałość o najmniejszy szczegół. Patrząc na kosmetyki Eisenberga mam nieodparte skojarzenie z pielęgnacją japońską i to skojarzenie jest bardzo budujące, ponieważ jak wiadomo Japonki to wymagające klientki i kobiety o pięknej, często nienagannej cerze.

Wracając do prezentowanego peelingu Pure White należy wspomnieć o sposobie użycia. A mianowicie aplikujemy go 1-2 razy w tygodniu na zwilżoną skórę, delikatnie wmasowujemy okrężnymi ruchami po czym spłukujemy letnią wodą, tonizujemy i nakładamy codzienną pielęgnację.

Peeling z linii Pure White ma postać dość gęstego kremu z mikroskopijnymi drobinkami, które w kontakcie z wodą tworzą delikatną piankę ale pozostają wyczuwalne podczas aplikacji. Zazwyczaj unikam wszystkiego co ma jakiekolwiek drobinki, ponieważ nie dość, że moja cera jest bardzo sucha to jeszcze ma coraz większą tendencję do naczynek. Miałam kiedyś peeling z mikrodrobinkami Dr.Barndt ale był to dla mnie zdzierak i moja twarz po nim była nieco podrażniona. Lubiłam natomiast uczucie czystej, jakby zdezynfekowanej skóry.

Exfoliant Crème Douceur jest produktem innym. Zachowuje się raczej jak przyjazne mojej skórze peelingi enzymatyczne. Pozostawia ją gładką, miękką, jasną przy jednoczesnym uczuciu zdezynfekowania, które tak lubię. Ten wzmacniający rytuał z użyciem w/w peelingu, Aktywatora Rozświetlenia (Correcteur Lumière) oraz maski (już nie z linii Pure White) przynosi u mnie od jakiegoś czasu bardzo dobre efekty. W ogóle od jakiegoś czasu uważam, że stosowanie całych linii produktów daje lepsze efekty niż łączenie kosmetyków z różnych linii a tym bardziej marek. Pokładałam wielkie nadzieje w całej linii Pure White jeśli chodzi o działanie niwelujące przebarwienia. Czy się ziściły?

Peeling z linii Pure White stosuję od połowy kwietnia i w połączeniu z serum (Correcteur Lumière) faktycznie ma obiecywane przez markę działanie i to nie tylko na twarz ale także na dłonie. Moje starsze plamy pigmentacyjne na twarzy są mniej widoczne, te które pojawiły się niedawno znikły, skóra jest rozświetlona i dzięki temu nawet zmarszczki są mniej widoczne. Na dłoniach były całkiem świeże i po użyciu Exfoliant Crème Douceur zniknęły. Jednym słowem produkty się sprawdzają i na pewno sięgnę po inne z tej nowej linii Eisenberga.





16 komentarzy:

  1. Czytałam i wyobrażałam sobie jak się nim masuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz plamy pigmentacyjne, w co szczerze wątpię ;), to jest to produkt dla Ciebie :)

      Usuń
  2. Z wielka przyjemnoscia nakladalabym go na buzię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To coś dla mnie. Mam przebarwienia i niespodzianki skórne, więc cała linia przydałaby mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem tej serii, choc z ta ustabilizowana wit c to wiele marek wychodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam serum Bandi z wit. C i po kilku miesiącach używania w końcu zauważyłam zmniejszenie moich plam pociążowych. Ale do tego stosuję często pilingi i maski z glinkami oraz wysoki filtr. Zgadzam się, że na pewno stosowanie całych serii jest lepsze ale też często droższe:)
    Mnie ciągnie do Eisenberga bardzo i z tej serii chciałabym właśnie ten aktywator ale to poczekam na jesień i promocję:)

    Na dłoniach mam kilka plamek i dlatego też stosuję filtr na nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam obecnie z Bielendy takie serum, ale i tak najlepiej szczypie z Aurigi, to z 15 % ;)

      Usuń
  6. Nie powiem, żeby mnie nie zaintrygował. Ja swoje przebarwienia rozjaśniłam kwasem migdałowym i witaminką C z serum Flavo C. Oczywiście nie do końca.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest zdecydowanie produkt dla mnie. :) Mam trochę plamek, yhh. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam ale chętnie bym wypróbowała :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe czy poradziłby sobie z przebarwieniami po wypryskach, bo to moja największa zmora:/

    OdpowiedzUsuń
  10. Poza żelem do demakijażu nie znam innej pielęgnacji Eisenberga. Nie mam na ten moment plam czy przebarwień wiec akurat ta linia nie jest przeznaczona dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam peelingi i szukam właśnie czegoś nowego :))

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam tą serię i ten peeling również :)
    U mnie świetnie się spisuje a ja zbieram komplementa , że cera mi się rozjaśniła ,a przebarwienia są mniej widoczne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawi mnie właściwie cała ta linia, każdy wyprysk na mojej buzi kończy się przebarwieniem :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Niesamowicie intryguje mnie ta marka ;) Peeling z opisu wydaje się być idealnym dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za wszystkie komentarze, nawet te negatywne. Proszę jednak aby były one kulturalne. W przeciwnym razie zastrzegam sobie prawo do ich usunięcia.

Blog template designed by SandDBlast