sobota, 26 listopada 2011

Mac for Iris Apfel styczeń 2012

Mac zapowiada kolejną LE na styczeń 2012. Tym razem poświęcona będzie Iris Apfel amerykańskiej
businesswoman, filantropce i ikonie mody. Pani Apfel była projektantką wnętrz Białego Domu dla 9 kolejnych prezydentów. Nadal prowadzi konsultacje na temat własnego stylu i innych modowych jego aspektów. W 2005 roku Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku zorganizowało wystawę o stylu Iris Apfel.



W kolekcji znajdziemy: pomadki (ok.19€), konturówki (ok.15€), czarną kredkę do oczu oraz ciemnoszarą do brwi (ok.15€), cienie do powiek (ok.18€), lakiery (ok.14€), beauty powder (ok.20€), maskarę (ok.18€)
 

Pink Pigeon (matte)
Flamingo (lustre)
Morange (amplified - permanent)

Scarlet Ibis (matte)
Party Parrot (matte)
Silver Gull (velvet)
Robins Egg (matte)
Early Bird (matte)
Diamond Dove (matte)
Howzat (satin)  
Oriele Orange, Sandpiper, Toco Toucan
kredki: Entertain Me, Embrace Me, Redd, Ebony, Taupe, mascara Opulash Bad Black
Beauty Powder Too Chic (repromote)
Mnie najbardziej interesują lakiery. Coś ostatnio moja kolekcja się powiększa...:)
A Wam co wpadło w oko?

Czytaj dalej ...

piątek, 25 listopada 2011

Trochę inny ranking przystojniaków i quiz ;)

Do mnie też dotarł ten TAG i oczywiście musiałam przystąpic do zabawy - jak każda kobieta z resztą ;)
Przeglądam od kilku dni typowanych przez Was przystojniaków i ....hmmm.... czuję się strasznie stara, bo w większości nie mam pojęcia kim są ci chłopcy : (
Mój ranking jest inny, bardzo inny... Niektórzy z moich ulubieńców już nie żyją...np.


Niektórzy są wiekowi, ale mnie to absolutnie nie przeszkadza ;)

kiedyś                                     teraz
kiedyś                                         teraz

A niektórzy świetnie się trzymają





Ciekawe, czy w ogóle znacie któregoś z tych Panów?


Czytaj dalej ...

wtorek, 22 listopada 2011

Masło Organique – zakupy na targach cz.2


Dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnego produktu, który kupiłam podczas ostatnich targów kosmetycznych w moim mieście – masło do ciała Lychee/ Aloe&Goat Milk firmy Organique.


Oto co znalazłam z necie na temat firmy Organique:
"Organique to polska firma, która od 2000 roku produkuje naturalne, zdrowe i przyjazne środowisku kosmetyki do pielęgnacji ciała i twarzy. Założyciel firmy na początku sam, ręcznie wytwarzał mydła glicerynowe. Razem z gronem „fascynatów” wprowadził i wypromował na polskim rynku sklepy typu „mydlarnie”. Jakość produktów została potwierdzona przyznaniem nagrody Doskonałość Roku 2003 przez Twój Styl, wówczas najbardziej prestiżowej nagrody na rynku detalicznym. (źródło http://www.organiquecosmetics.pl)

Z bogatej oferty Organique skusiłam się na masło z linii kozie mleko i owoc śliwki chińskiej (lychee).

Producent tak opisuje działanie produktu:
„Ratunek dla skóry suchej, wrażliwej i skłonnej do podrażnień. Skład linii obfituje w wyselekcjonowane surowce naturalne o działaniu odżywczym, łagodzącym i przeciwstarzeniowym.
Gwarantuje odbudowę i wzmocnienie naturalnej bariery ochronnej. Ratunek dla skóry suchej, wrażliwej i skłonnej do podrażnień. Skład linii obfituje w wyselekcjonowane surowce naturalne o działaniu odżywczym, łagodzącym i Przyjemny, luksusowy zabieg zapewnia nawet najbardziej wymagającej skórze natychmiastowe uczucie ukojenia, nawilżenia i długotrwałego komfortu.
Linia szczególnie polecana dla:
·         skóra sucha
·         skóra wrażliwa
·         skóra skłonna do łuszczenia
·         skóra wymagająca wzmocnienia
·         bezpieczne dla cery alergicznej
·         bezpieczna, doskonała pielęgnacja dla kobiet w ciąży
·         można połączyć z mleczną kąpielą lub relaksującym masażem”

można powiększyc :)
Masło jest przeznaczone głównie do użytku w salonach kosmetycznych jako” wykończenie” różnego rodzaju zabiegów – stąd też pojemność  400ml. Mimo, że jest to faktycznie ogromne pudełko to ma ważność 24 miesiące od otwarcia, a obserwując moje zużycie na pewno do tego czasu je skończę.


 ZALETY:
- pięknie pachnie (zapewne to zasługa lychee),
- gęsta, „maślana” lecz nie tłusta konsystencja,
- świetnie rozprowadza się na skórze,
- nie wysusza,
- nie podrażnia, łagodzi, odpręża
-dobrze nawilża

WADY : nie widzę

Cena ok 60 zł za 400ml

Jednym słowem bardzo dobry kosmetyk, spełniający swoją rolę, bez „udziwnień”, obietnic bez pokrycia – działa tak jak ma działać.

A jakie są wasze ulubione masełka?
Czytaj dalej ...

niedziela, 20 listopada 2011

Mac Glitter & Ice Double Spin Lipstick mimo, że się broniłam

Z reguły staram się nie poddawac przedwczesnemu szaleństwu świątecznemu, które co roku zaczyna się już na początku listopada. Nie lubię czuc presji zakupów, organizacji zwłaszcza kiedy zmusza mnie do tego  szeroko pojęty handel. Rozumiem jak czują się dzieci, kiedy już w sierpniu hipermarkety wystawiają plecaki, zeszyty i inne przybory szkolne podczas gdy trwają tak upragnione wakacje.
Dlatego też mimo mojej wielkiej miłości do kolorówki MAC wkurzyłam się nieco, że kolekcja świąteczna dostępna jest już od dłuższego czasu a nie w prawdziwym okresie radosno-prezentowym ;)
W związku z tym zgodnie z zasadą "na złośc mamie odmrożę sobie uszy" postanowiłam byc na nią obojętna zwłaszcza, że ze swatchy w internecie nie zachwyciła mnie szczególnie. I prawie by mi się udało, gdyby nie mój mąż, który postanowił zrobic mi niespodziewany prezencik ( bo "jakaś nowa kolekcja w Macu a Ty kochanie teraz mało masz czasu na zakupy") i przyniósł CUDOWNY, KOCHANY mężczyzna szminkę Double Spin.




Jest to kremowa pomadka w fiołkowo-różowo-śnieżnym kolorze - tylko tak mogę go określic.


Szminka nie od razu  przypadła mi do gustu, ponieważ daje efekt zmrożonych, nieco trupio bladych ust, ale.... Ostatecznie zbliża się zima, mój makijaż oka też będzie nieco chłodniejszy więc czemu nie...Poza tym szminka jest niezwykle trwała, zaraz po nałożeniu nieco uwydatnia niedoskonałości ust, ale po kilku chwilach, pod wpływem ciepła daje bardzo przyjemne kremowe uczucie i nie wysusza.


Jestem wierną fanką szminek Guerlain ale Double Spin może, moim zdaniem, się z nimi porównywac pod względem jakości i trwałości.
Dziękuję mój "małżowinku" ;)


Czytaj dalej ...

niedziela, 13 listopada 2011

Zmarszczki precz, czyli Shiseido Benefiance Creme Anti-Rides Yeux

Już drugi miesiąc używam kremu pod oczy Shiseido Benefiance Concentrated Anti-Wrinkle Eye Cream, który kupiłam na Truskawce korzystając ze zniżkowego kuponu Groupona. A że używam sumiennie co wieczór mogę się już podzielic z Wami swoją opinią.


Linia Shiseido Benefiance przeznaczona jest dla cery dojrzałej. Jednak kremu pod oczy można używac już po 25 roku życia aby zapobiec powstawaniu zmarszczek. U osób starszych (czyli u mnie :)) ma za zadanie
zlikwidowac drobne linie, a przy regularnym stosowaniu ma zmniejszyć nawet te głębsze - u mnie chodzi o kurze łapki, które staja się dośc widoczne niestety. Ponadto krem ma nawilżac skórę wokół oczu, napinac, uelastyczniac.
Krem ma bardzo gęstą konsystencję, po nałożeniu na skórę pozostawia tłustą warstwę więc na dzień raczej odpada chyba, że odrobinę pod makijaż. Ja stosuję na noc i rano nadal mam pod oczami ten tłustawy film,  
ale jest to dla mnie zaleta bo Shiseido bardzo dobrze radzi sobie z moją przesuszoną skórą pod oczami.







A zmarszczki?
Po półtoramiesięcznym stosowaniu moje drobne zmarszczki są wygładzone, te głębsze spłycone, mniej widoczne i nie jest to subiektywna ocena (koleżanki w pracy stwierdziły "jakoś tak młodo wyglądasz, chyba nadmiar obowiązków Ci służy" (!)).  Ja czuję, że skóra jest bardziej elastyczna i dobrze odżywiona.
Dodatkową zaletą jest dla mnie fakt, że krem niweluje cienie pod oczami i NIE UCZULA.
Ze względu na swoją konsystencję jest bardzo wydajny. Z 15 ml. dotychczas ubytku prawie nie widac.
Krem ma delikatny, przyjemny zapach, zamknięty jest w eleganckim pojemniczku ze złotą nakrętką. Dołączona jest do niego plastikowa szpatułka do wydobycia kremu ze słoiczka - bardzo higieniczne.


Zanim zdecyduję się wydac 500 zł. na mój wymarzony krem Sisley Sisleya Eye and Lip Contour Cream, który jest podobno bezkonkurencyjny uważam, że Shiseido spełnia swoja rolę - póki co...

Cena w Douglasie - 265zł
Aktualna cena na Strawberrynet - 198zł
Czytaj dalej ...

sobota, 12 listopada 2011

Behind the scenes, czyli skąd "nadaję"

Idąc za pomysłem URBAN chcę Wam pokazac moje miejsce pracy i relaksu, czyli skąd piszę bloga i gdzie spędzam spoooro czasu zawodowo :)




Po lewej stronie mam okno a z niego następujący widok nocą


I w dzień

czasami - rzecz jasna ;)

Czytaj dalej ...

piątek, 11 listopada 2011

Cienie Film Maquillage swatche i recenzja – zdobycze z targów cz.1


Na początku października byłam na targach kosmetycznych w Warszawie (foto relacja TU) i kupiłam „parę” rzeczy.
Dzisiaj przyszedł czas na bliższe pokazanie Wam moich zdobyczy a więc oto 1 część swatchy, recenzji i zdjęć.
Na pierwszy ogień idą cienie prasowane Film Maquillage włoskiej firmy La Phitoderm Magic 70 sprowadzane do Polski przez Italian Beauty


Jak pewnie wiecie mam lekkiego fioła na punkcie cieni do powiek dlatego, gdy na YT zobaczyłam dość dawno temu recenzję i swatche cieni Cinema Maquillage (u agibil1) zakochałam się w nich i bardzo chciałam je  „dopaść” . Udało mi się dopiero w tym roku na targach kosmetycznych. Od czasu recenzji na YT cienie zdążyły zmienić nazwę z Cinema Maquillage na Film Maquillage ale nic poza nazwą na szczęście nie uległo zmianie.
Cienie są dość duże, sporo większe od standardowego rozmiaru wkładów typu Inglot, Kobo czy Mac, w związku z tym albo trzeba kupić paletkę przeznaczoną właśnie na nie albo jakąś pustą typu Glambox. O ile pamiętam są 3 rozmiary paletek  na 4, 10 i 15 cieni. Ja kupiłam taką na 10 cieni za 25zł. Wkład kosztował na targach 10 zł więc uważam, że bardzo przyzwoicie. Firma ma w swojej ofercie 54 kolory tych cieni w matowym, perłowym, satynowym i brokatowym wykończeniu.


Ja zdecydowałam się na odcienie niebieskiego i fioletu oraz na zielenie. Jak na razie jestem nimi zauroczona. 


 


Cienie są świetnie napigmentowane, mają piękne, głębokie kolory, są drobno zmielone, jakby kremowe więc dobrze się rozprowadzają. Na bazie trzymają się w nienaruszonym stanie ok. 6 godzin, potem nieco blakną ale nie rolują się, nie zbierają w załamaniach i nie osypują przy aplikacji.


 


Nie przypadła mi natomiast do gustu paletka. Nie jest magnetyczna, otwory na cienie wycięte są w twardej gąbce i trzeba się natrudzić, żeby wcisnąć każdy wkład w ten otwór co niestety kończy się czasem uszkodzeniem cienia.  


Z kupionych przeze mnie 7 cieni najbardziej podobają mi się 36 i 50 oraz zielenie. A wam?
Czytaj dalej ...
Blog template designed by SandDBlast