Na początku października byłam na targach kosmetycznych w
Warszawie (foto relacja TU) i kupiłam „parę” rzeczy.
Dzisiaj przyszedł czas na bliższe pokazanie Wam moich
zdobyczy a więc oto 1 część swatchy, recenzji i zdjęć.
Na pierwszy ogień idą cienie prasowane Film Maquillage
włoskiej firmy La Phitoderm Magic 70 sprowadzane do Polski przez Italian Beauty.
Jak pewnie wiecie mam lekkiego fioła na punkcie cieni do
powiek dlatego, gdy na YT zobaczyłam dość dawno temu recenzję i swatche cieni Cinema
Maquillage (u agibil1) zakochałam
się w nich i bardzo chciałam je „dopaść”
. Udało mi się dopiero w tym roku na targach kosmetycznych. Od czasu recenzji
na YT cienie zdążyły zmienić nazwę z Cinema Maquillage na Film
Maquillage ale nic poza nazwą na szczęście nie uległo zmianie.
Cienie są dość duże, sporo większe od standardowego
rozmiaru wkładów typu Inglot, Kobo czy Mac, w związku z tym albo trzeba kupić
paletkę przeznaczoną właśnie na nie albo jakąś pustą typu Glambox. O ile pamiętam
są 3 rozmiary paletek na 4, 10 i 15
cieni. Ja kupiłam taką na 10 cieni za 25zł. Wkład kosztował na targach 10 zł
więc uważam, że bardzo przyzwoicie. Firma ma w swojej ofercie 54 kolory tych
cieni w matowym, perłowym, satynowym i brokatowym wykończeniu.
Ja zdecydowałam się na odcienie niebieskiego i fioletu
oraz na zielenie. Jak na razie jestem nimi zauroczona.
Cienie są świetnie
napigmentowane, mają piękne, głębokie kolory, są drobno zmielone, jakby kremowe
więc dobrze się rozprowadzają. Na bazie trzymają się w nienaruszonym stanie ok.
6 godzin, potem nieco blakną ale nie rolują się, nie zbierają w załamaniach i nie
osypują przy aplikacji.
Nie przypadła mi natomiast do gustu paletka. Nie jest magnetyczna,
otwory na cienie wycięte są w twardej gąbce i trzeba się natrudzić,
żeby wcisnąć
każdy wkład w ten otwór co niestety kończy się czasem uszkodzeniem cienia.
Z kupionych przeze mnie 7 cieni najbardziej podobają mi
się 36 i 50 oraz zielenie. A wam?
Dawno temu bylam zakochana w cieniach IB ale pozniej mi przeszlo;) chociaz z sentymentu skusilabym sie na zielenie, ktorych wtedy nie nosilam;)
OdpowiedzUsuńzielenie są rewelacyjne :)takie moje kolory :)
OdpowiedzUsuńDla mnie najfajniejsze zielenie :)
OdpowiedzUsuń52 i 50 są fajne :)
OdpowiedzUsuń8, 9 i 52 są piękne!
OdpowiedzUsuńJa też mam fioła na punkcie cieni, więc podzielam Twoją ekscytację ;)). Piękne te zielenie są!!
OdpowiedzUsuńzielenie cudne, za niebieskim po prostu nie przepadam z założenia :)
OdpowiedzUsuń50 i 52 bardzo ładne:)
OdpowiedzUsuńWow! Ale super :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych cieni, ale numerek 52 wydaje mi się być piękny :)
OdpowiedzUsuń@Bella@ - są dostępne właściwie tylko na targach :(
OdpowiedzUsuńBardzo przypadł mi do gustu nr 36 i 52 ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne cienie! Najbardziej podobają mi się zielenie ;)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie najbardziej nr 50 i 52, przepiekne :)
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga przypadkiem, poszukując własnie tych cieni :)
Czy możesz mi na priv odpisać, gdzie można je kupić stacjonalnie (lub gdzie Ty kupujesz i za ile?)
Byłabym bardzo wdzięczna gdyz poszukuje ich od dawna mam kilka ale niestety w moim mieście już niedostępne ani na allegro i jakoś tak ciężko je dostać...a mam na nie chęć :)