sobota, 21 września 2013

Jesienny duet od Givenchy i pożegnalne buziaki :)

Znalazłam swój idealny duet na jesień. Jest to lakier i szminka Givenchy z jesiennej właśnie kolekcji Soir d'Exception.



Oba noszą wdzięczną nazwę Rose d'Exception i taki to właśnie jest kolor - dla mnie wyjątkowy, zgaszony, nieco pudrowy róż z odrobiną brązu.


Givenchy to firma w Polsce niszowa w związku z tym bez większych problemów udało mi się kupić w/w produkty mimo, że to kolekcja limitowana i w perfumeriach pojawiła się już jakiś czas temu.

Mam kilka lakierów tej marki ale muszę przyznać, że Rose d'Exception ma wyjątkowe krycie już po pierwszej warstwie i jest niespotykanie kremowy. Krótki, niespotykany gdzie indziej pędzelek bardzo pomaga w nakładaniu.


 Kolor, jak już wspomniałam na wstępie bardzo przypadł mi do gustu od pierwszego momentu gdy zobaczyłam zdjęcia w internecie. To taki kolor dla dojrzałej kobiety ;)


myjemy łapki ;)
Szminka ma nieco inny odcień niż lakier, mniej w niej brązu, dobrze komponuje się z jasnym pigmentem moich warg . Jest równie kremowa jak lakier, bardzo dobrze kryje i nie wysusza.


Całość wygląda tak:


***
Powyższy post jest moim ostatnim. 
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za dwa wspólne lata. Mam nadzieję, ze mój blog przyciągnął Was czymś więcej niż tylko rozdaniami i efektownymi współpracami jakie miałam ;) Nie będę się szczególnie rozpisywać. Pozdrawiam Was serdecznie i na pewno będę do Was zaglądać. Udanej niedzieli :*

Justyna znana jako krzykla ;)



Czytaj dalej ...

poniedziałek, 16 września 2013

Śliwkowy pigment Inglota na oku

Jakiś czas temu pokazałam na blogu pigment Inglota nr 33, który bardzo przypadł mi do gustu. KLIK
Kilka z Was wyraziło wówczas chęć obejrzenia go na oku a więc proszę bardzo.


Pigment dobrze się nakłada i blenduje pędzlem. Trwałość na oku jest przyzwoita ale ja i tak zawsze wszystkie cienie nakładam na bazę w postaci Paint pota MACa Painterly więc trudno mi ocenić jak się będzie spisywał na gołej powiece.


Na powyższych zdjęciach połączyłam go z jednym z moich ulubionych pigmentów MAC Pink Opal.
Zdjęcia nie są "obrabiane" w żadnym programie więc odzwierciedlają autentyczny kolor obu pigmentów.

Ostatnio używałam sporo pigmentów i mam kilka spostrzeżeń ich dotyczących. Otóż wydaje mi się, że pigmenty mają lekką przewagę nad cieniami prasowanymi po pierwsze dlatego, że dają intensywniejszy efekt na oku, po drugie są bardziej wydajne, po trzecie mają zazwyczaj ciekawsze kolory (odcienie), po czwarte nie wymagają wcale bardzo dużych umiejętności makijażowych (!) a po piąte ... można się nimi podzielić, ponieważ pojemności są tak duże, że starczyłoby na obdzielenie połowy blogsfery :)

Do zdecydowanych minusów (to dla Tych, którzy zarzucają mi, że nigdy nie widzę w niczym słabych stron ;) zaliczyć można osypywanie i pewną nieporęczność stosowania.



Czytaj dalej ...

niedziela, 15 września 2013

Pielęgnacja od Eisenberg Paris


Dwa z przedstawionych niżej produktów otrzymałam od marki Eisenberg Paris

Dzisiaj chcę Wam przedstawić mój zestaw do pielęgnacji twarzy, którego używam od dłuższego czasu. Wszystkie produkty są marki Eisenberg Paris.
 

Sérum Régénérant Liftant (Lifting Regenerating Serum) to pierwszy produkt pielęgnacyjny marki z jakim się zetknęłam. Otrzymałam go od firmy ale na tyle przypadł mi do gustu, że aktualnie mam już drugie opakowanie, tym razem kupione za własne pieniądze.


Serum ma konsystencję rzadkiego, transparentnego żelu z nieco złotawą poświatą. Znajdziemy tu połączenie kwasu hialuronowego z wyciągiem z kasztanowca i lukrecji, które mają za zadanie redukować obrzęki, ujędrniać i nawilżać górne warstwy naskórka. Czy tak jest? Zdaniem mojej skóry tak. Wyjątkowo dobrze serum spisuje się na szarej, zmęczonej, zestresowanej cerze, która cierpi na brak snu i bywa opuchnięta z nadmiaru troski. Produkt bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy, pozostawia na niej nieco wyczuwalną warstwę ale to wrażenie nie ma nic wspólnego z uczuciem ściągnięcia czy maski. Po prostu czuć, że produkt jest na twarzy a po aplikacji kremu twarz jest odprężona i „miękka”.

Serum Eisenberga można stosować jako kurację lub codziennie przez cały rok rano i/lub wieczorem. Dwie pompki kosmetyku starczają na twarz, okolice oczu, szyję i dekolt. Jest to produkt bardzo wydajny i moim zdaniem wart swej ceny.

Doceniam także wygodną i higieniczną aplikację przy pomocy pompki, co nie pozwala na dostanie się jakichkolwiek zanieczyszczeń do wnętrza produktu. Poza tym można dzięki niej zużyć serum do końca – wraz z każdym naciśnięciem pompki dno unosi się ku górze.

Crème Fluide Hydratante (Moisturising Fluid Cream) jest przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Ma konsystencję emulsji i delikatny cytrusowy zapach, świetnie się wchłania, pozostawia na skórze ledwie wyczuwalny film, idealnie nawilża skórę zwłaszcza nieco przesuszoną po lecie. Krem jest uniwersalny - można go stosować rano i wieczorem. Cera jest po nim promienna i jedwabista. Stanowi bardzo dobrą bazę pod makijaż. Posiada identyczną jak serum, bardzo higieniczną, metodę aplikacji.


Zawiera kwas hialuronowy, oleje z wiesiołka i orzechów macadamia, wit. A i E. Te składniki wraz z opatentowaną przez Eisenberga formułą Trio-Moléculaire® nadają skórze gładkości, jędrności i rozświetlenia.

Soin Après Soleil Anti-Age Visage to produkt wchodzący w skład pielęgnacyjnej linii słonecznej Sublime-Tan. Zawiera wyciąg ze złotych alg o właściwościach odbudowujących i przeciwzapalnych, wyciąg z szarotki alpejskiej spowalniający procesy starzenia się skóry, wit. E.



Produkt ten polecany jest jako pielęgnacja bezpośrednio po opalaniu. Pozwala wówczas uzyskać jednolitą, szybszą i rozświetloną opaleniznę. Ja jednak stosowałam go nawet po powrocie z wakacji, na noc w celu podtrzymania opalenizny. Muszę przyznać, że moja twarz zachowała dość długo ślady opalenizny i co ważne nie pojawiły się na niej przebarwienia, które dotychczas zawsze wyłaziły po lecie.

Konsystencja kremu jest dość bogata ale nie tłusta i pozostawia skórę twarzy gładką i nawilżoną.

W/w produkty pielęgnacyjne nie zawierają parabenów.




Czytaj dalej ...

czwartek, 12 września 2013

Jesienne OPI Muir Muir on the Wall i Lost on Lombard

Przedstawione produkty otrzymałam od firmy OPI

Jesienną kolekcję OPI San Francisco przestawiałam Wam jakiś czas temu (KLIK) ale można ją oczywiście znaleźć od dawna w necie w dużo lepszym niż moje wydaniu.

Z w/w kolekcji na blogu znalazły się już dwa chyba najciekawsze kolory Alcatraz RocksPeace&Love&Opi ale wraz z nadchodzącą jesienią wygrzebałam dwa inne, które ostatnio na zmianę mi towarzyszą.

Muir Muir on the Wall to ciemny brązowo-burgundowy kolor.


Konsystencja jest rzadka więc po jednej warstwie otrzymamy coś, co może nas nieco przestraszyć - rozwodnioną farbę plakatową. Druga warstwa rekompensuje ten wielki stres i paznokcie wyglądają następująco:


Kolor jest zapewne powtarzalny, chociaż w zależności od padającego światła przybiera różne odcienie od wspomnianego brązu po burgund, miedź i złoto.


Fatalne skórki ale nie mam siły z nimi walczyć
Drugim moim jesiennym kolorem jest Lost on Lombard - kremowa czerwień z odcieniem granatu (chodzi o owoc).



Kolor dobrze komponuje się z butelką wina i czarnym strojem.


Taką czerwień na paznokciach kochała moja mama.

O niebo lepsze zdjęcia kolekcji OPI San Francisco znajdziecie tu:http://www.beautyjunkiesunite.com

Czytaj dalej ...

niedziela, 1 września 2013

Dior Destin - lakier z kolekcji Mystic Metallics

Produkt otrzymałam od marki Dior
 
Lakier Diora Destin to kolejny produkt z jesienne kolekcji 2013 Mystic Metallics.


Określany jest jako „mieniący się drobinkami srebrzysty róż” a według mnie jest to szaro-lawendowo-pudrowy róż o nieco matalicznym wykończeniu. Piszę „nieco”, ponieważ w porównaniu do metalicznego tealowego z duetu Samba z letniej kolekcji Bird of Paradise nie wygląda jak typowy metalik i nie zachowuje się tak, czyli nie smuży tak mocno.


Kolor Destin zaintrygował mnie bardziej niż dwa pozostałe lakiery z kolekcji Mystic Metallics (Galaxie i Mystic Magnetics), ponieważ nie mam podobnego wśród swoich lakierów. Staję się powoli zwolenniczką zasady niedublowania odcieni. Destin jest nieco paradoksalny, ponieważ mimo metalicznego wykończenia jest to odcień ciepły a chyba tego ciepła w kosmetykach będę poszukiwać tej jesieni.

Jak już wspomniałam lakier nie smuży w typowy dla metalików sposób i jestem bardzo zdziwiona, że u Temptalii te smugi widać. U mnie są one ledwie widoczne. 

Po jednej warstwie uzyskałam pełne krycie ale ponieważ kolor nie był tak intensywny jak w butelce pociągnęłam paznokcie drugą warstwą i efekt jest wówczas zadowalający.

Fakt, że kolor w butelce pokrywa się dokładnie z kolorem jaki lakier daje na paznokciach jest bardzo dużym plusem. Nie zawsze tak się dzieje.
 

Pozostałe dwa lakiery z w/w kolekcji to Galaxie "brokatowa śliwka"oraz Mystic Magnetics "ciemno niebieski z magnetycznymi drobinkami", który, dzięki dołączonemu magnesowi, ukazuje tajemnicze motywy. 



Czytaj dalej ...
Blog template designed by SandDBlast