piątek, 28 marca 2014

Givenchy Ombre Couture, czyli o wyższości kolorówki w kremie nad "nie w kremie" ;)

Lubię cienie w kremie. W ogóle ostatnio lubię kosmetyki kolorowe w kremie. Moim lubionym różem od dłuższego czasu jest Chanel Inspiration, mój nieodzowny sprzymierzeniec makijażu oka to Paint Pot MACa Painterly a inne kolory goszczą na moim oku bardzo często. Cień Diora Hypnotique i Paint Pot Let's Skate to ostatnio moje ulubione produkty. Teraz dołączyły kolejne kremowe cuda.


Czytaj dalej ...

wtorek, 25 marca 2014

Laura Mercier i Desigual, czyli moje dzisiejsze popołudnie

Poszłam dzisiaj na rekonesans kosmetyczny do CH Arkadia (w Warszawie) z zamiarem zakupu "czegoś" z nowej na naszym rynku marki Laura Mercier. Marka jest dość młoda bo powstała w 1996 roku. Założycielka, Laura Mercier (prawdziwe imię Michèle) jest Francuzką. Urodziła się i wychowała w Arles, klimatycznym i znanym ze wspaniałych zabytków z czasów rzymskich prowansalskim mieście. Słynny amfiteatr w Arles to ogromna budowla zachowana niemal w nienaruszonym stanie i zdolna pomieścić 20 tys. widzów. Na jednej z uliczek tego urokliwego miasta widziałam kiedyś Vincenta Pereza (grał m.in w "Królowej Margot"). Tak, tak, nie ściemniam :) Ech, zatęskniłam za tymi miejscami. No ale wracając do naszych baranów, jak mówią Francuzi, obejrzałam dzisiaj stand z kolorówką Laury Mercier w Douglasie.


Czytaj dalej ...

niedziela, 23 marca 2014

Zaginiony blogroll i letnia chciejlista :)

Ufff, dzięki poradnikowi Ani udało mi się przenieść blog na własną domenę. Chciałabym jeszcze zmienić nazwę ale, ponieważ nie mam pewności jakie są tego konsekwencje wstrzymam się :)

Jest jednak pewnie problem, którego nie rozwiązałam od wczoraj a mianowicie zniknięty blogroll. Choć staram się usilnie nie jestem w stanie dodać tego gadżetu na stronę. Powalczę jeszcze ale jeśli mi się to nie uda to mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, że nie znalazł się w moim blogrollu, bo ja go po prostu nie mam :'(

W oczekiwaniu na odnalezienie wyżej wspomnianego szperałam trochę w sieci i oto wyniki mojego szperania. Powstała mała letnia bronzerowa (czy też brązerowa) chciejlista :)

Czytaj dalej ...

sobota, 22 marca 2014

Z innej beczki - FURLA Meridienne

Jako, że nie mogę cały czas pisać o kosmetykach (mam przesyt) a pisać i chwalić się lubię to rozpocznę nowy rozdział na blogu - modowo-outfitowo-szafiarsko-lifestylowy :D O! A co sobie będę żałować :D
Bez obaw jednak, zanim dojdę do granic swego zdrowego rozsądku i pokażę jakiś tzw. outfit, zaprezentuję część swojej szafy bez ludzkiej zawartości ;)

Na początek nieco nieśmiało - torebka. Torebka niby zwykła a jednak wyjątkowa, bo to początek mojej miłości do marki a przy tym oryginalny pomysł. Dla tego pomysłu ją kupiłam - tak sobie tłumaczę przynajmniej ;)

Mowa o włoskiej marce FURLA, założonej w 1927 roku przez bolońską rodzinę Furlanetto i po dziś dzień w ich rękach. FURLA to marka haute couture. Najbardziej znana jest ze swoich toreb.



Czytaj dalej ...

wtorek, 18 marca 2014

Pudrowy róż na powiece - Givenchy Ombre Couture i MAC

Wczoraj na FB obiecałam makijaż pudernicy, czyli dojrzałe oko w pudrowym różu ;)

Róż jest kolorem dość... niebezpiecznym. Kochany w wieku od 2 do 6-7 lat, potem staje się znienawidzony gdzieś do wieku nastoletnio-młodzieńczego a po tym czasie, gdy mógłby wrócić do łask jest już nieco za późno, głupio, pojawia się obawa przed groteskowym wyglądem.


Jednak róż w makijażu może być ciekawą opcją właśnie w wieku dojrzałym. Zwłaszcza delikatny, pudrowy jego odcień, z lekkim shimmerem. Taki makijaż ostatnio preferuję.



Czytaj dalej ...

niedziela, 16 marca 2014

Clinique Blush Pop Peach pop i oko w Tissé Camélia

Choroba domowników się przedłuża więc ja na przymusowym zwolnieniu "na dzieci", czyli sytuacja, którą pracodawca uwielbia a która mnie mocno stresuje :/ Niełatwo być pracującą mamą, oj nie :( I to nic, że dzisiaj niedziela. Powinnam popracować, oj powinnam :(

Skoro już siedzę w domu to pomęczę Was trochę postami zanim znowu przepadnę na jakiś czas :)

Ostatnio pisałam o pewnym, pięknym acz kapryśnym różu Diora z wiosennej kolekcji Trianon. Dzisiaj znowu chcę pokazać róż i to w nieco podobnym kolorze (czy ja pisałam, że jestem na kosmetycznej diecie wykluczeniowej? ;).

Mowa o Clinique cheek pop. Spośród dostępnych 4 kolorów wybrałam ciepłą koralo-brzoskwinkę o nazwie Peach pop.


Przyznam, że nie jestem wilką fanką ani kolorówki ani pielęgnacji Clinique. Mam kilka swoich faworytów makijażowych, dwa kremy, które kiedyś bardzo dobrze mi służyły (teraz są za słabe), o których możecie poczytać u mnie w starszych postach. Według mnie oprócz Chubby sticków Clinique nie wypuściło w ostatnich latach nic ciekawego. Aż do teraz :)



Czytaj dalej ...

sobota, 15 marca 2014

Chanel Les 4 Ombres Multi-effect eyeshadow Tissé Camélia

Multi-effect quadra eyeshadow to nowe cienie Chanel, które aktualnie można dostać w perfumeriach. Wchodzą do stałej oferty więc nie ma pośpiechu z zakupem :)

Formuła tych czwórek jest nieco inna niż znanych chyba wszystkim poczwórnych paletek okrągłych wypiekanych cieni. Cienie multi-effect mają, jak określiła Paula, nieco żelową konsystencję. BTW, jak to mówi młodzież, nie wchodźcie do Pauliny bo po każdym poście jak nic zaraz pobiegniecie coś kupić - straszny kusiciel i do tego zna się na rzeczy niestety ;)

Faktycznie cienie są mniej pudrowe niż "zwykłe" czwórki, nie osypują się i co najważniejsze są dobrze napigmentowane. Pisząc "dobrze" nie porównuję tu z tradycyjnymi prasowanymi cieniami, jak też z takimi profesjonalnymi bądź co bądź markami jak MAC. Nie oczekujcie takiej pigmentacji. Chyba zresztą nie o to w czwórkach Chanel chodzi. Według mnie są to cienie dla zwyczajnej klientki, czyli też i takiej która nie jest wprawiona w makijażu, nie chciałaby sobie jednak zrobić krzywdy i Chanel jej w tym pomaga. Tradycyjne Les 4 Ombres nie dają zazwyczaj mocnego efektu, natomiast bardzo dobrze się rozprowadzają i łatwo blendują. Takie jest moje zdanie.
Trochę inaczej przedstawia się sytuacja z nową formułą multi-effect.

Spośród kilku nowych kolorów paletek skusiłam się, nieco zachowawczo, na czwórkę do dziennego makijażu, która jak się okazało po testach, może świetnie spisać się także w makijażu wieczorowym. Zresztą wśród propozycji znajdziecie także i takie, które są odważniejsze kolorystycznie, zawierają mocne fiolety i zielenie.



Czytaj dalej ...

wtorek, 11 marca 2014

Róż Dior Corail Bagatelle, czyli niby "głupstwo" a jednak...

Wiosna tuż tuż a większość marek kosmetycznych jest już w dołkach startowych czekając na wprowadzenie kolekcji na lato. Taki to dziwny ten kosmetyczny rok kalendarzowy ;)

Ja nadal grzecznie czekam na wiosnę a wraz ze mną czeka róż Corail Bagatelle z wiosennej kolekcji Diora Trianon - kolekcji nawiązującej swą nazwą do ulubionego pałacyku Marii Antoniny Le Petit Trianon, znajdującego się w ogrodach Wersalu.

Kolekcja Trianon jest utrzymana w pastelowych tonach a tekstury produktów są satynowe i matowe. Po ich użyciu powinnyśmy wyglądać jak współczesna Madame Pompadour.

Wybrałam dwa kosmetyki z Trianon. Błyszczyk, który pokazywałam TU i róż, który chcę pokazać Wam dzisiaj.

Corail Bagatelle to jak sama nazwa wskazuje koralowy, pogodny jak utwór muzyczny kolor ;) Bagatela to także ogrodowy pałacyk, czyli wciąż nawiązujemy do XVIII wieku.



Czytaj dalej ...

niedziela, 9 marca 2014

Hity dla suchej skóry, Chanel Le Lift, cz.2 i ostatnia


Kolejnym moim ulubieńcem od niedawna, który pozostanie na pewno na długo numerem jeden w pielęgnacji jest nowy krem CHANEL LE LIFT. Formuła ta zastąpiła dotychczasową Ultra Correction Lift.


Dlaczego marka wprowadza nową formułę, zastępując  tę, która dobrze się spisuje? Otóż zapewne dlatego, że nowa, dzięki opatentowanemu składnikowi 3-5DA, który ma za zadanie m.in. pobudzać produkcję protein młodości (sirtuin) ma działać szybciej niż inne kremy przeciwstarzeniowe. LE LIFT ma dawać rezultaty już po miesiącu stosowania.

CHANEL tworząc LE LIFT i składnik 3-5DA oparła swoje badania na epigenetyce. To prężnie rozwijający się dział genetyki ale nie powiem Wam nic więcej bo to dla mnie czarna magia.

Kremy LE LIFT możemy stosować zarówno rano jak i wieczorem, to tzw. kremy inteligentne, które swoje działanie dopasowują niejako do stylu życia, potrzeb i oczekiwań każdej kobiety.

W kremach LE LIFT znajdziemy substancje rośliny zwanej Edulis, która uprawiana jest ciekawą metodą. Rośliny zawieszone są w powietrzu, ich korzenie nie znajdują się w ziemi, co jakiś czas spryskiwane są jedynie specjalną odżywczą mgiełką i gdy są „gotowe” do pozyskania z nich cennych składników są zanurzane w specjalnych basenach,  w których pozostawiają wspomniane składniki. Taka uprawa nosi nazwę aeroponicznej a rośliny tak uprawiane można wykorzystywać wielokrotnie.

W linii LE LIFT znajdują się 3 kremy, o trzech konsystencjach ale nie dla różnych typów skóry. Crème Riche jest bogaty, gęsty, odczuwalny na buzi po aplikacji, Crème ma nieco lżejszą konsystencją i przypomina mi Ultra Correction Lift. Najlżejszy, świetnie i szybko wchłaniający się jest Crème Fine. Każdy z nich możemy stosować zarówno w zależności od typu naszej skóry ale także po prostu w zależności od warunków atmosferycznych, na jakie jest ona  wystawiona, środowiska w jakich aktualnie żyjemy. Czyli de facto każdy krem jest dla każdej cery.

Krem ma dawać  natychmiastowy efekt liftingu, ujędrniać, zmiękczać i wygładzać rysy – po prostu odmładzać.

Po spotkaniu, o którym pisałam TU miałam wielką ochotę na konsystencję Riche, która po kilkutygodniowym stosowaniu sprawdza się świetnie. Moja sucha skóra po prostu chłonie ten krem. Po tym nieco krótkim czasie trudno mi napisać o widocznych efektach ale to, co odczułam  po zaledwie kilku aplikacjach, to ogromne nawilżenie i miękkość skóry. Mam nadzieję, że w połączeniu z olejkami Soin Pur Eclat Eisneberga LE LIFT pomoże jej odzyskać jędrność, wygładzi  i odpowiednio nawilży przed latem.

Czytaj dalej ...

niedziela, 2 marca 2014

Hity dla suchej skóry, czyli Eisenberg Soin Pur Eclat i Chanel Le Lift, cz.1

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić moje hity pielęgnacyjne z ostatniego miesiąca.

Nie będzie to post w 100% miarodajny, bo za krótko stosuję produkty, o których będzie mowa ale osobiście jestem już na starcie zauroczona więc podzielę się - co mi tam ;)


Pierwszy z kosmetyków to Soin Pur Éclat Eisenberg*, czyli Pielęgnacja rozświetlająca. To produkt, który jakiś czas temu otrzymałam od marki Eisenberg Paris. Powstał on w odpowiedzi na potrzeby kobiet z naszej strefy klimatycznej, ponieważ szczególnie nasza skóra przez cały rok narażona jest na różnorodne działania pogody – od upalnego lata, przez wilgotne i wietrzne jesienie, po mroźne zimy. Na zmiany temperatury reaguje najczęściej odwodnieniem. Soin Pur Eclat to odpowiedź Eisenberga na problem m.in.przesuszenia.

Według producenta kosmetyk nasyca skórę lipidami, przynosząc jej głęboką i długotrwałą ulgę. Wspaniale odżywiona skóra odzyskuje swoją naturalną gładkość i blask. Soin Pur Eclat to mieszanina drogocennych olejków połączona z innowacyjnymi składnikami opatentowanymi przez firmę Eisenberg. Zawiera: olej z kwiatu słonecznika, arganowy, z wiesiołka, z passiflory, orzechów makadamia, z oliwek, witaminy A i E oraz omega-9, omega-6 i omega-3. Połączenie składników aktywnych w opatentowanej przez Eisenberga formule Trio-Moléculaire z naturalnymi olejami zapewnia maksimum odżywienia cery suchej oraz bardzo suchej.

Flakon Soin Pur Eclat wykonany jest nieprzypadkowo ze szlifowanego, grubego szkła co ma zapewnić właściwe zabezpieczenie składników aktywnych. Produkt posiada aplikator w sprayu co pozwala na jednolitą, łatwą i wydajną aplikację.

Tę ciekawą mieszaninę olejków zaleca się głównie do stosowania po lecie, na wysuszoną przez słońce, opalanie skórę. Ja jednak stosuję ją teraz, od miesiąca i ponieważ jestem bardzo zadowolona z działania i wydajności podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.

Produkt jest moim zdaniem ideałem dla bardzo suchej skóry. Jest niesamowicie wydajny. Zużycie po miesiącu widzicie na zdjęciu poniżej. Co prawda stosuję go tylko na twarz i włosy ale codziennie więc uważam, że wydajność jest rewelacyjna.


Jeśli chodzi o działanie na skórę twarzy to odczuwam ogromne nawilżenie, zmiękczenie, wygładzenie, po prostu ulgę. Zimą, po wieczornej toalecie mam często tak napiętą, wręcz spierzchnięta skórę, że najchętniej zanurzyłabym twarz w oliwie. Soin Pur Eclat przynosi mi dużą ulgę. Ma konsystencję podobną do tzw. suchych olejków ale w przeciwieństwie do nich nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Wchłania się momentalnie ale możliwe, że to tylko moja skóra tak go chłonie. Po wchłonięciu jest jednak odczuwalny na skórze w postaci delikatnej jakby mgiełki, a skóra w dotyku jest bardzo delikatna, miękka i elastyczna.

Co do działania anty starzeniowego (wit. A i E) to się nie wypowiem na razie bo za krótko stosuję ale ponieważ używam tego produktu zamiast serum i w połączeniu w nowym kremem Chanel Le Lift, o którym w drugim odcinku postu, mam nadzieję na spektakularne efekty ;)

Włosy po miesięcznym stosowaniu Soin Pur Eclat także są w lepszej kondycji. Moją czupryna należy do tzw. żyjących własnym życiem (nie ze względu na żyjątka, chociaż przedszkole i szkoła moich dzieci regularnie alarmują o obecności wszy w placówkach - a niby jest większa świadomość higieny w społeczeństwie :/) a poza tym zatrważająca ilość siwych włosów trudno podających się farbowaniu przyprawia mnie o palpitacje (żarcik taki ;). Kosmetyk Eisenberga sprawia, że moje włosy mniej szaleją po umyciu, skóra głowy jest wyraźnie nawilżona a pas startowy uwidocznił się później niż zwykle.

Powiem Wam tylko jeszcze jak stosować olejek.

Twarz i ciało - aplikować na czystą skórę, rozprowadzić aż do całkowitego wchłonięcia, nie zapominając o szyi i dekolcie. W razie potrzeby, zakończyć pielęgnację twarzy kremem na dzień lub na noc. Może być traktowany jako serum przed pielęgnacją linii Excellence lub gamą klasyczną Eisenberg.

Włosy - obficie rozpylić na całej długości włosów. Pozostawić na 15 minut, zmyć. Nadaje miękkości i blasku suchym i zniszczonym włosom.

Generalnie polecam Wam zwrócenie uwagi na produkty Eisenberg Paris, mimo wysokich cen, ponieważ jest to jedna z nielicznym marek selektywnych, która swoje produkty kieruje do kobiet z naszej strefy klimatycznej i o "naszych" odcieniach skór - vide Fond de Teint Correcteur w kolorze 00 czyli Natural Porcelain.

W następnym odcinku będzie mowa o nowym kremie (czy też nowej formule kremu) Chanel Le Lift - zapraszam.
________________________________________
*Soin Pur Eclat - 100ml, cena 430zł
Czytaj dalej ...
Blog template designed by SandDBlast