Skoro już siedzę w domu to pomęczę Was trochę postami zanim znowu przepadnę na jakiś czas :)
Ostatnio pisałam o pewnym, pięknym acz kapryśnym różu Diora z wiosennej kolekcji Trianon. Dzisiaj znowu chcę pokazać róż i to w nieco podobnym kolorze (czy ja pisałam, że jestem na kosmetycznej diecie wykluczeniowej? ;).
Mowa o Clinique cheek pop. Spośród dostępnych 4 kolorów wybrałam ciepłą koralo-brzoskwinkę o nazwie Peach pop.
Przyznam, że nie jestem wilką fanką ani kolorówki ani pielęgnacji Clinique. Mam kilka swoich faworytów makijażowych, dwa kremy, które kiedyś bardzo dobrze mi służyły (teraz są za słabe), o których możecie poczytać u mnie w starszych postach. Według mnie oprócz Chubby sticków Clinique nie wypuściło w ostatnich latach nic ciekawego. Aż do teraz :)
Jestem estetką kosmetyczną, dlatego działanie kosmetyku jest dla mnie tak samo ważne jak jego wygląd. Pierwsze wrażenie, spojrzenie na produkt, jego design, opakowanie jest dla mnie często impulsem do zakupu oczywiście głównie jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe.
Cheek pop to wyjątkowo piękny produkt.
Tłoczenie w kształcie margerytki natychmiast przykuwa wzrok. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie nieco oszczędności na opakowaniu ;) Niestety plastikowe pudełeczko, w którym znajduje się to cacuszko nie zachwyca i jest mało trwałe. Już na visuelu (chyba tak się to nazywa) w Sephorze jedno z nich było pęknięte :(
No ale nie można mieć wszystkiego :)
Sama aplikacja i efekt po niej rekompensuje to małe faux pas ze strony Clinique. Róż jest dość zbity w dotyku ale to nawet dobrze, bo mam nadzieję, że jego piękny design długo będzie cieszył moje oko. Fakt dość twardej struktury nie wpływa jednak zupełnie na aplikację. Róż świetnie przyczepia się do pędzla, nie osypuje, łatwo rozprowadza na policzku i jego efekt jest wyraźnie widoczny choć oczywiście delikatny. Można jednak, w przeciwieństwie do opisywanego niedawno Diora, z łatwością ten efekt stopniować.
Konsystencja różu jest satynowa i mimo, że produkt w opakowaniu wygląda na mat to posiada lekki blask, co bardzo dodaje uroku na policzkach.
Nie musicie się obawiać intensywnych, wibrujących kolorów cheek pop. Mój, w opakowaniu, także wygląda na intensywny ale na dłoni nie jest tak mocny a na policzku daje delikatny efekt.
Ten sam kolorek posiada także Marti i możecie także u niej go podziwiać :)
***
Poniżej obiecane oko umalowane paletkę Chanel Tissé Camélia, która pokazywałam wczoraj :)
Z Clinique bardziej interesuje mnie pielęgnacja. Ostatnio nawet zamówiłam w ich sklepie balsam do demakijażu.
OdpowiedzUsuńKolor różu nie dla mnie, ale same prezentują się uroczo... dopóki tłoczenie się nie zetrze ;)
Piękno jest ulotne ;)
UsuńJuż myślałam, że pokazujesz drugą paletkę Chanel ale to, na szczęście, była ta sama:) Jakoś mnie te róże nie kręcą i te dwa co mam wystarczą mi na całe życie chociaż mam ochotę na jakiś w kolorze różowym, takim naturalnym, świeżym i promiennym:) Z drugiej strony, mam naczynka na policzkach i z takim kolorem trzeba uważać.
OdpowiedzUsuńPS Goździki uwielbiam!
Ja mam tak suchą skórę, że żaden róż, brązer nie trzyma się jeśli nie ma się do czego przyczepić. Ja też mam naczynka ale przykrywam je podkładem więc na nim róż ich nie podkreśla.
UsuńHa,ha wyszłam na taką,co podkładu nie używa. Używam ale lekkich więc coś tam zawsze przebije ale już mam na liście bazę Clinique do kupienia.
UsuńRedness? Bardzo dobry produkt. Powinien się sprawdzić.
UsuńNie,superprimers - ta nowa seria kilku różnych baz.
UsuńBardzo mi się podoba ten różyk :)) ja osobiście nie przepadam za kolorówką Clinique a tych nie miałam jakoś jeszcze okazji macać :) kusisz.
OdpowiedzUsuńBuziak i zdrówka dla Rodzinki :)
Naprawdę wart uwagi :)
UsuńJego design mnie zachwycił.
OdpowiedzUsuńWyczuwam bratnią estetyczną duszę :)
UsuńPrzepadam za pielęgnacją Clinique. Bardzo mi służy. Za to z kolorówki chciałam te róże z nowej kolekcji, a ciągle ich brak w moim Douglasie. Kupiłam więc róż od Laury Mercier i już :)
OdpowiedzUsuńTo pokaż koniecznie. Ja z kolei jeszcze nie dotarłam do Douglasa po LM :'( ;)
UsuńMam ochotę na ten róż, ale w innym kolorku :) Natomiast ten, który prezentujesz bardzo do Cb pasuje :)
OdpowiedzUsuńRóżowe i ten miedziany też są piękne. Waham się czy nie dokupić jeszcze jednego :)
UsuńU nas jeszcze tego rozu nie widzialam- tez nie jestem fanka Clinicqua. Cienie sa ok, ale juz blyszczyki i pomadki rzekomo bezzapachowe maja obrzydliwy smak..
OdpowiedzUsuńSliczna ta margerytka. Dobrze Ci w tym kolorze :) Tak wiosennie
No właśnie ja też nie jestem tym bardziej te róże są dla mnie zaskoczeniem.
UsuńU nas miały być na początku kwietnia a są już.
bede sie rozgladac bo do konca nie jestem pewna czy chce Diora... probowalam na skorze i bylo ok, ale ciagle jednak sie waham.
UsuńPiękny róż. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Miałaś okazję obejrzeć z bliska?
UsuńBardzo ładny kolor i te tłoczenie, aż sama mam na nie ochotę;P
OdpowiedzUsuńNo to pofolguj sobie ;)
UsuńZdrowia dla ślubnego :*
OdpowiedzUsuńA co do różu to samo opakowanie faktycznie trąci tandetą ale zawartość śliczna i bardzo ładnie pasuje do Twojej cery, podoba mi się :)
Dziękuję, przekażę. Zaraz ozdrowieje jak zobaczy Twoje zdjęcie :)
UsuńJa niby powinnam różowe róże nosić ale takie brzoskwinki uwielbiam.
ten róż jest cudowny! i w tym tłoczeniu też jestem zakochana! tylko szkoda, że ta cena...
OdpowiedzUsuńNo niestety :(
UsuńMoże pojawi się w jakimś wiosennym rozdaniu u mnie? Kto wie... ;)
Nadal nie widać tego różu w trójmiejskich perfumeriach.. I nowych chaneli też jeszcze nie ma :(
OdpowiedzUsuńNa pewno będą "na dniach" :) Masz już coś upatrzonego?
UsuńWłaśnie Clinique kojarzy mi się z taki trochę tandetnymi opakowaniami i przez to omijam go szerokim łukiem, choć niedawno skusiłam się pierwsze chubiki i wiem, że duuużo straciłam tak długo zwlekając., więc kto wie może z rózem jest tak samo ? :)
OdpowiedzUsuńPrzyjrzyj im się koniecznie.
UsuńMnie równiez kolorówka Clinique niw zachwyca... Poza Chubby Stickiem nie byłam nigdy jakoś zadowolona...
OdpowiedzUsuńTen róż bardzo mi się podoba :) Te cudne tłoczenia :)
A co to za zmiana w profilu hę? :)
Usuńmiziałam się już tym różem wczoraj, muszę jednak bez makijażu się wybrać a przynajmniej bez różu na polkach i obadać raz jeszcze :) konsystencja idealna! ale nie widziałam dokładnie koloru bo byłam właśnie umalowana..
OdpowiedzUsuńWybieram się na konsultacje z Expertami Clinque więc wtedy dokonam wyboru :)
U Ciebie mi się bardzo podoba, tak jak i u Marti,myślałam ,że wezmę różowy, ale jednak wolę w tym kolorku :)
Paletka na oczku pięknie się jawi :D
Zdrówka dla rodzinki życzę :*
Te dwa różowe też są przyjemne. Daj znać, który w końcu weźmiesz :)
Usuńświetny wygląd bardzo przyciąga :) ale róże nie są dla mnie więc za ten podziękuje ;)
OdpowiedzUsuńMasz naturalne rumieńce?
UsuńNa policzkach wygląda naturalnie:) Patrząc na margaretkę, nie spodziewałam się takiego efektu. Tłoczenie cieszy oko:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie one w opakowaniu wyglądają na mocne a wcale nie są.
UsuńA mnie on (na szczęście) jakoś nie kusi :) no chyba, że dla kwiatuszka ;)
OdpowiedzUsuńKwiatuszek wymiata wprost :) Chyba robi się ze mnie dzidzia piernik ;)
Usuńkolor różu jest idealny na wiosnę!
OdpowiedzUsuńTak właśnie mi się wydaje :)
UsuńBajeczny kolor i wykończenie. Pasuje do ciebie ten odcień.
OdpowiedzUsuńMój zachciewajkowy róż widzę! Jest już od dawna na mojej chciejliście. Opakowanie skąpe, ale przy takim tłoczeniu można wybaczyć. :) Jestem zachwycona makijażem oka. :)
OdpowiedzUsuńJeśli to zachcianka, którą chcesz zrealizować to spiesz się. Idą jak świeże bułki ;)
UsuńTłoczenie przepiękne, za to opakowanie już nie. Rozumiem, że tną koszty, ale przepraszam bardzo, to w końcu półka selektywna, jak nie patrzeć :)
OdpowiedzUsuńWszyscy tną :/
UsuńWiesz, że dziś kupiliśmy odtwarzacz DVD i jest .... bez wyświetlacza. Z wyświetlaczem kosztuje prawie dwa razy tyle :/ Samsung więc jakby dobra półka :/
No ale wiesz półka selektywna to także eleganckie, dobrze wykonane i trwałe opakowanie, takie, żeby można było nim zaszpanować, jak się takie cacuszko wyciągnie publicznie z torebki. A taki przezroczysty plasticzek to kojarzy mi się z Wibo czy innym Essence. Żeby nie było - lubię, ale w torebce nie odważę się nosić, bo za bardzo ja lubię ;)
Usuńo a ja od zawsze Clinique lubiłam, zarówno pielęgnację (superdefense, czy choćby mój lotion 2, którego kończę już nastą butlę) jak i kolorówkę (tusze, róże, chubby sticks'y, puder sypki czy żółtego prasowańca, nowe cienie itp). Być może dlatego, że moim pierwszym kosmetykiem z wyższej półki, kupionym za zdany egzamin na pierwszym roku studiów, był tusz właśnie tej firmy... jakiś taki sentyment mam... a te róże - odkąd je zobaczyłam, wiedziałam, że będą moje :))
OdpowiedzUsuńa Peach Pop pasuje Ci świetnie! :*
UsuńA Ty swoje już masz?
UsuńJa też lubię te "stare" produktu Clinique. Cieni ostatnio nie "macałam" więc trudno mi się wypowiedzieć ale wierzę na slowo ;)
tam różyk ;) zdrówka życzę i mniej stresów :*
OdpowiedzUsuńŻeby to takie proste było :/
UsuńAle, ale jak się zestresuję to się rożykiem umaluję i już mi lepiej :D
Rym był. JestĘ blogerĘ poetOM:)
Piękne tłoczenie,aż szkoda używać.
OdpowiedzUsuńZachwycilo mnie :)
UsuńSliczny ten roz, mam nadzieje,ze wkrotce go dotkne bo lansowanie tej blyskotki jest 21 marca haha, oko zmalowane cudownie:)
OdpowiedzUsuńa Clinique tak jak wielu nie lubic za bardzo ale trzeba przyznac ze zawartosc jest piekna:))
Usuńśliczny kwiatek jest! uwielbiam za kolor i konsystencję! no i ilość kwiatka w kwiatku :)
OdpowiedzUsuńpasuje Ci taka brzoskwinka, choć najczęściej chyba róże nakładasz, prawda? :)