Nie będzie to post w 100% miarodajny, bo za krótko stosuję produkty, o których będzie mowa ale osobiście jestem już na starcie zauroczona więc podzielę się - co mi tam ;)
Według producenta kosmetyk nasyca skórę lipidami, przynosząc jej głęboką i długotrwałą ulgę. Wspaniale odżywiona skóra odzyskuje swoją naturalną gładkość i blask. Soin Pur Eclat to mieszanina drogocennych olejków połączona z innowacyjnymi składnikami opatentowanymi przez firmę Eisenberg. Zawiera: olej z kwiatu słonecznika, arganowy, z wiesiołka, z passiflory, orzechów makadamia, z oliwek, witaminy A i E oraz omega-9, omega-6 i omega-3. Połączenie składników aktywnych w opatentowanej przez Eisenberga formule Trio-Moléculaire z naturalnymi olejami zapewnia maksimum odżywienia cery suchej oraz bardzo suchej.
Flakon Soin Pur Eclat wykonany jest nieprzypadkowo ze szlifowanego, grubego szkła co ma zapewnić właściwe zabezpieczenie składników aktywnych. Produkt posiada aplikator w sprayu co pozwala na jednolitą, łatwą i wydajną aplikację.
Tę ciekawą mieszaninę olejków zaleca się głównie do stosowania po lecie, na wysuszoną przez słońce, opalanie skórę. Ja jednak stosuję ją teraz, od miesiąca i ponieważ jestem bardzo zadowolona z działania i wydajności podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
Produkt jest moim zdaniem ideałem dla bardzo suchej skóry. Jest niesamowicie wydajny. Zużycie po miesiącu widzicie na zdjęciu poniżej. Co prawda stosuję go tylko na twarz i włosy ale codziennie więc uważam, że wydajność jest rewelacyjna.
Jeśli chodzi o działanie na skórę twarzy to odczuwam ogromne nawilżenie, zmiękczenie, wygładzenie, po prostu ulgę. Zimą, po wieczornej toalecie mam często tak napiętą, wręcz spierzchnięta skórę, że najchętniej zanurzyłabym twarz w oliwie. Soin Pur Eclat przynosi mi dużą ulgę. Ma konsystencję podobną do tzw. suchych olejków ale w przeciwieństwie do nich nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Wchłania się momentalnie ale możliwe, że to tylko moja skóra tak go chłonie. Po wchłonięciu jest jednak odczuwalny na skórze w postaci delikatnej jakby mgiełki, a skóra w dotyku jest bardzo delikatna, miękka i elastyczna.
Co do działania anty starzeniowego (wit. A i E) to się nie wypowiem na razie bo za krótko stosuję ale ponieważ używam tego produktu zamiast serum i w połączeniu w nowym kremem Chanel Le Lift, o którym w drugim odcinku postu, mam nadzieję na spektakularne efekty ;)
Włosy po miesięcznym stosowaniu Soin Pur Eclat także są w lepszej kondycji. Moją czupryna należy do tzw. żyjących własnym życiem (nie ze względu na żyjątka, chociaż przedszkole i szkoła moich dzieci regularnie alarmują o obecności wszy w placówkach - a niby jest większa świadomość higieny w społeczeństwie :/) a poza tym zatrważająca ilość siwych włosów trudno podających się farbowaniu przyprawia mnie o palpitacje (żarcik taki ;). Kosmetyk Eisenberga sprawia, że moje włosy mniej szaleją po umyciu, skóra głowy jest wyraźnie nawilżona a pas startowy uwidocznił się później niż zwykle.
Powiem Wam tylko jeszcze jak stosować olejek.
Twarz i ciało - aplikować na czystą skórę, rozprowadzić aż do całkowitego wchłonięcia, nie zapominając o szyi i dekolcie. W razie potrzeby, zakończyć pielęgnację twarzy kremem na dzień lub na noc. Może być traktowany jako serum przed pielęgnacją linii Excellence lub gamą klasyczną Eisenberg.
Włosy - obficie rozpylić na całej długości włosów. Pozostawić na 15 minut, zmyć. Nadaje miękkości i blasku suchym i zniszczonym włosom.
Generalnie polecam Wam zwrócenie uwagi na produkty Eisenberg Paris, mimo wysokich cen, ponieważ jest to jedna z nielicznym marek selektywnych, która swoje produkty kieruje do kobiet z naszej strefy klimatycznej i o "naszych" odcieniach skór - vide Fond de Teint Correcteur w kolorze 00 czyli Natural Porcelain.
W następnym odcinku będzie mowa o nowym kremie (czy też nowej formule kremu) Chanel Le Lift - zapraszam.
________________________________________
*Soin Pur Eclat - 100ml, cena 430zł
Jestem "sucharkiem" i bardzo przydalby mi sie ten kosmetyk, szczegolnie teraz ale jego cena niestety jest dla mnie nie do przyjecia
OdpowiedzUsuńCena powala, ale na wlosy by mi sie przydalo takie cudo :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem tym sucharkiem i z chęcią bym sobie zafundowała, jednak muszę poczekać na lepsze czasy, może uskrobię sobie w końcu. :)
OdpowiedzUsuńWczoraj macałam Le Lift, zapach i konsystencja cudowna. Jak już zużyję moje milion kremów, które mi z szaf wychodzą to zapewne zakupię, czekam jednak na Twoją recenzję, żeby się przekonać, czy warto:)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNo to teraz zgłupiałam bo nie wiem co kupić:ten olejek czy serum nawilżające.
Sucharem nie jestem, ale produkty kuszące :)
OdpowiedzUsuńO! Wróciłaś! Fajnie!
OdpowiedzUsuńKosmetykiem mnie zainteresowałaś, bo moja skóra to suchar, jakich mało - o tej porze roku. Bo właśnie to jest sezonowe i całkowicie zgadzam się z tą teorią o naszym klimacie.
Chanel Le Lift uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńu mnie Le Lift wiedzie prym ! nie miałam jeszcze tak znakomitego kremu ! mam wersję Creme , jest doskonała, ale zastanawiam się nad zakupem Riche na noc! a wiesz, że dokupiłam sobie też pod oczy :) nowego ma nie być, może za dwa lata… tak mi powiedziała konsultantka Chanel:) dzięki za polecenie Kochana ! u mnie jutro recenzja Le Lift :)
OdpowiedzUsuńA co do Eisenberg, mam chęć na ten olejek bardzo ! rozochocasz mnie na coraz to nowe cudaki :*