niedziela, 31 maja 2020

Tytułem wstępu ;)

Covid i nowa rzeczywistość natchnęły mnie do tego wpisu. Nie dam głowy, że to powrót do blogowania ale kto wie 😄
Nowa rzeczywistość dotyczy nie tylko sytuacji politycznej i ekonomicznej w naszym kraju i na świecie ale też mojego małego podwórka kosmetycznego. Jakkolwiek polityka i gospodarka zajmują mnie bardziej niż kosmetyki to nie zamierzam zmieniać profilu bloga, choć nie obiecuję, że te dwie dziedziny nie wejdą tu kuchennymi drzwiami 😬 Zmiany to z racji wieku. Im człowiek starszy, tym bardziej rozpolitykowany chyba...

A skoro o wieku mowa to ten wpis zapoczątkuje, mam nadzieję, serię recenzji, przemyśleń, wynurzeń na temat pielęgnacji starzejącej się skóry i starzejącej się kobiety ;) bo blogów urodowo-lifestylowych prowadzonych przez kobiety 45 plus jak na lekarstwo w polskiej blogsferze albo jestem nie na bieżąco, jeśli istnieją to podajcie linki - chętnie poczytam.

W swoim kosmetycznym życiu przeszłam wiele krótszych lub dłuższych romansów, czasem miałam wrażenie, że to już już miłość, taka na stałe i wierna ale to nie tak, jak z ludźmi, choć tu też jestem zmienna 😅
Najwięcej poszukiwań, skoków w bok uskuteczniłam w pielęgnacji bo jeśli chodzi o kolorówkę to mimo zdrad zawsze wracam do MAC Cosmetics.

Od kilku lat, od kiedy rozpoczęła się w moim organizmie „starzeniowa burza” hormonalna, moja skóra przechodzi duże zmiany. Menopauza to często bardzo ciężki czas w życiu kobiety i nawet jeśli przechodzi ją ona stosunkowo łagodnie pod względem dolegliwości fizycznych czy psychicznych, zachodzące w organizmie zmiany odbijają się na ciele. Niby oczywista oczywistość ale gdy już ten moment nadchodzi to bywa trudno się ze zmianami pogodzić. 
Dziś nie zamierzam jednak poświęcać uwagi tym problemom a chcę podzielić się z Wami swoim przemyśleniem na temat pielęgnacji starzejącej się cery oraz powiedzieć dwa słowa o kosmetykach, których od jakiegoś czasu używam.

Jak pewnie niektóre z Was pamiętają przez wiele lat byłam wierna kosmetykom pielęgnacyjnym z wyższej półki. Nie jestem fachowcem, nie znam się na składach więc zawsze starałam się ufać sprawdzonym markom i "słuchać" swojej skóry, obserwować jak reaguje. Tak chyba postępuje każdy laik, który po prostu bardziej interesuje się jednym tematem niż innym.

Otóż na podstawie tych dwóch kryteriów doszłam do wniosku, że ze starzeniem się skóry nie poradzi sobie żaden kosmetyk na dłuższą metę. To nie jest epokowe odkrycie ale doprowadziło mnie do podjęcia decyzji o zredukowaniu zakupów kosmetyków premium na rzecz produktów naturalnych lub najbardziej do nich zbliżonych oraz do inwestowania w zabiegi kosmetyczne. Te „dobrze trzymające się”  kobiety po 40-tce nie zawdzięczają wyglądu i kondycji cery kosmetykom a m.in zabiegom właśnie. Rzecz jasna dobrze dobrana pielęgnacja jest wspomagająca ale nie udźwignie tematu starzejących się tkanek. Zabiegi, dieta, ćwiczenia, bezstresowy tryb życia - to ewidentne klucze do zachowania młodości na dłużej, a jeśli w tym łańcuchu coś szwankuje to po prostu szybciej starość się pojawi na naszych twarzach i ciele. Też dramatu nie ma w sumie 😃

Po tym przydługim wstępie nadszedł czas by napisać kilka słów o produktach, które stosuję od pewnego czasu.


Jak widzicie dominuje polska marka NaturalME pochodząca bodajże z Krakowa. Moja bardzo sucha skóra potrzebuje duuużo natłuszczających preparatów. Etap nawilżenia już za mną. Teraz nie wystarcza. Nigdy nie pojawia się efekt zapchania więc domniemywam, że wszelkie oleje to dla mojej cery zbawienie. Z marki NaturalME oprócz olejów ze 100% składem olejowym 😁 - 100% zawartość oleju w oleju rzekłby Pan profesor w wydaniu Czechowicza, wybrałam jeszcze hydrolat różany, który stosuję zamiennie z lotionem Sensai. Od dawna widzę, że wszelkie wyciągi z róży mają bardzo dobre działanie dla mojej skóry. Rozjaśnień przebarwień nie zaobserwowałam ale chyba nie pojawiają się nowe więc in plus. 

Codzienna poranna ale w sumie i wieczorna rutyna wygląda następuąco. Twarz myję wodą i pianką bo niestety nie przekonałam się do oczyszczenia czymś innym nie wodą. Potem spryskuję hydrolatem NaturalME lub lotionem Sensai, następnie aplikuję jeden z olejków ze zdjęcia (ten z nasion konopii jest najlżejszy) a na koniec nakładam jakie krem nawilżający, raczej lekki (aktualnie Wianek z ekstraktem z mniszka) oraz krem pod oczy. Szukam zazwyczaj kremów pod oczy w postaci żelu bo kremowa konsystencja jest dla mnie za ciężka. Bardzo lubię La Roche-Posay z linii Hydraphase. Lubię dermokosmetyki i często teraz po nie sięgam. Kremy na dzień stosuję lekkie bo w normalnych niepandemicznych warunkach nakładam jeszcze podkład na twarz. 

Raz w tygodniu staram się używać jakiegoś serum na noc. Ostatnio na tapecie jest LIQ CC z witaminą C. Są jednak dni, że moja cera niezbyt dobrze go znosi. 

Może spłodzę jakiś wpis o wieczornej rutynie? Hmm...

Trzymajcie się zdrowo robaczki :*
Czytaj dalej ...

czwartek, 26 lipca 2018

Świetliste wakacje

W ubiegłym tygodniu wróciłam z urlopu w Chorwacji a tam wiadomo... nuda... słońce, cudowna szmaragdowa woda, piękne widoki i ... jeszcze raz słońce :D

Wbrew powszechnym trendom na unikanie słońca i nakładanie na siebie filtrów 50 lubię się opalać i tak wysoki filtr stosuję tylko na twarz i to też tylko przez pierwsze dni. Lubię gdy moja skóra nabiera złotego koloru i jakoś tak czuję, że raz w roku jest jej to potrzebne. Oczywiście unikam ekspozycji w godzinach największego nasłonecznienia ale uważam, że wszystko jest dla ludzi, jeśli nie leżymy plackiem od rana do nocy na plaży.

Ale nie o opaleniźnie chciałam pisać a o jej podkreśleniu. Generalnie rzadko używam rozświetlaczy bo jestem bladziochem i nie czuję się w nich dobrze ale latem, na opalonej skórze wyglądają pięknie, nawet w moim wieku ;)

Ostatnio, "zanabyłam" drogą kupna zestaw, a właściwie zestawik marki BECCA o nazwie GLOW ON THE GO. Na stronie Sephory wyczytałam, że Shimmering Skin Perfector to jeden z najlepiej sprzedających się kosmetyków marki. W zestawiku znajdują się dwa produkty - w formie prasowanej i płynnej.


Shimmering Skin Perfector występuje w kilku odcieniach ale w objętym promocją zestawie znalazł się kolor OPAL, czyli złoto-beżowy puder o kremowej konsystencji oraz jego płynna forma w tym samym odcieniu. W tym samym według tego co jest napisane na opakowaniu, bo według mnie te odcienie są różne, i dają też nieco inny efekt na skórze.

od lewej puder
Kosmetyk w płynie ma według mnie bardziej różowy kolor i po roztarciu daje delikatniejszy efekt.
Osobiście wolę kolor jaki uzyskuje się po nałożeniu produktu prasowanego.


Jak wspomniałam nie przepadam za dużą ilością rozświetlenia na twarzy, dlatego nie stosuję tych kosmetyków we wszystkich typowych miejscach, w jakie nakłada się rozświetlacz. Nie podobają mi się błyszczące nosy, górne wargi, broda czy łuk brwiowy, zwłaszcza, że opalona skóra sama w sobie ma tendencję do błyszczenia się.
Nakładam go więc jedynie na kości policzkowe i używam jako... cienia do powiek :D oraz dużym pędzlem oprószam delikatnie ramiona, ręce. W ten sposób bardzo fajnie podkreśla opaleniznę, nadaje skórze nienachalnego blasku oraz przykuwa uwagę ;)


Na pewno znacie ten produkt, bo nawet na Instagramie po zakupie dałyście mi znać, że używacie i lubicie. Dołączam więc do grona wielbicielek tego rozświetlacza BECCA :)






Czytaj dalej ...

środa, 25 lipca 2018

Tak się zastanawiam...

Heloł piękne :D

Na swoim Instagramie zadałam wczoraj pytanie, co sądzicie o moim powrocie do pisania bloga i kilka osób wyraziło chęć ponownego czytania moich wypocin więc rozważam powrót. Nawet gdybym miała pisać dla tych kilku osób to może warto ? (emotka "zastanawia się" ale nie znalazłam).

Muszę tylko na nowo "ogarnąć" bloggera bo sporo zapomniałam ale kto nie idzie z duchem czasu i zmianami ten... nie idzie :D

Przygotuję jakiś post w ciągu kilku dni i coś tam naskrobię.
Zapraszam Was więc znowu na Błahostki ale nie obiecuję, że będzie tylko o kosmetykach. Takie stare baby jak ja mają sporo różnych przemysleń i być może będę chciała się z Wami nimi podzielić. 
Pierwszy post po powrocie będzie jednak o kosmetykach. Już chyba nawet wiem jakich... ;)

Pozdrawiam Was wakacyjnie i c ya jak pisze moja córa :*

tzw. rozwiew włosowy :D


Czytaj dalej ...

piątek, 16 października 2015

Chwila refleksji

Od dłuższego czasu zastanawiam się, czy wracać na blog, czy nie. 

Ostatnio już miałam coś napisać zwłaszcza, że zaczynają mi spamować jakieś Abdule i Mohamedy ale znowu się rozmyło.

Dziś piszę, bo czuję potrzebę podzielenia się swoim smutkiem.

Moja blogowa i "Fejsbukowa" koleżanka Dagmara odeszła nagle tydzień temu. 
Jakiś czas temu założyła bloga, na którym dzieliła się swoją pasją - lakierami do paznokci i zdobieniami. Świetnie jej to szło. Miała prawdziwy talent. Poniższe paznokcie namalowała z myślą o mojej córce, która uwielbia Minionki.


Miałyśmy umówić się na kawę ale jak zwykle odległość, obowiązki dnia codziennego i temu podobne drobne bezwartościowe sprawy uniemożliwiły nam to. Teraz pojadę na grób, tylko kawy już tam nie wypijemy... No, ale co się odwlecze to nie uciecze Dag, choć obawiam się, że z moim zołzowatym charakterem mogę znowu mieć do Ciebie za daleko :) Obiecuję jednak, że się postaram. Postaram się być lepszym człowiekiem.

A tymczasem zajrzyjcie na blog Dagmary, na jej Instagram i Pinterest. Warto. Robiła piękne, nastrojowe zdjęcia, zwłaszcza Pandory.

Być może do przeczytania drogie czytelniczki.
 

http://szufladamanimaniaczki.blogspot.com/
https://pl.pinterest.com/dagmarsch/
https://instagram.com/dagmar.sch/

Czytaj dalej ...
Blog template designed by SandDBlast