Shine Lover Vibrant Shine Lipstick Lancôme to nowa linia szminek marki, która ukazała się tej wiosny.
Lancôme nie należy do marek, które szczególnie lubię ale mam ogromny sentyment. Szminek i pudrów tej marki używała moja ulubiona ciotka już w latach 80-tych. Przywoziła je prosto z Francji i zadawał szyku. Jako, że była kobietą niesamowicie elegancką te produkty w dzieciństwie były dla mnie synonimem luksusu. Marka jest jedną z najstarszych na rynku, ponieważ powstała w 1935 roku a jej twórca Armand Petitjean wymyślił, że Lancôme to będzie świetna nazwa, idealna dla francuskich kosmetyków bo brzmiąca "z francuska" (jak np. Vendôme).
Lancôme nie należy do marek, które szczególnie lubię ale mam ogromny sentyment. Szminek i pudrów tej marki używała moja ulubiona ciotka już w latach 80-tych. Przywoziła je prosto z Francji i zadawał szyku. Jako, że była kobietą niesamowicie elegancką te produkty w dzieciństwie były dla mnie synonimem luksusu. Marka jest jedną z najstarszych na rynku, ponieważ powstała w 1935 roku a jej twórca Armand Petitjean wymyślił, że Lancôme to będzie świetna nazwa, idealna dla francuskich kosmetyków bo brzmiąca "z francuska" (jak np. Vendôme).
Ostatnio moje zainteresowanie marką wzrosło, a to za sprawą Lisy Eldridge, która została jej Dyrektor Kreatywną lub jeśli wolicie Dyrektorem Kreatywnym (ja wolę ;). To właśnie Ona stoi za nową, wiosenna kolekcją Lancôme a linia szminek Shine Lover powstała podobno z jej fascynacji lśniącym i soczystym makijażem ust Azjatek. Myślę, że to właśnie za sprawą fascynacji Lisy makijażem azjatyckim Lancôme wypuścił poduszkowy podkład Miracle Cushion.
Szminki Shine Lover to 15 żywych, wibrujących, soczystych kolorów.
Na uwagę zasługuje opakowanie - perłowo białe, smukłe ze srebrnymi wykończeniami - proste, eleganckie, delikatne i ... wiosenne :)
Produkt jest dobrze napigmentowany i ma bardzo przyjemną kremową ale lekką konsystencję. Szminki zawierają olejek z róży muszkatołowej (rdzawej), który ma silne działanie regenerujące, odżywcze i nawilżające. Chyba dzięki temu składnikowi świetnie się nakładają, są komfortowe w noszeniu i mają zalety balsamu.
Wszystkie kolory są piękne, wiosenne i widoczne na ustach więc wybór był trudny. Zdecydowałam się na delikatny odcień różu o nazwie Bc-Beigé, może po części dla nazwy, ponieważ jest to żart językowy. Bcbg (czyt. bese beże) to skrót od "bon chic bon genre", czyli określenia osób eleganckich, noszących się klasycznie ale także nieco snobistycznych. W nazwie szminki zagrano na wymowie używając wyrazu mającego inne znaczenie i pisownię a to samo brzmienie (taki powiedzmy...rodzaj homonimu :) . "Beigé" pochodzi bowiem od słowa "beige", czyli beżowy.
O! Wymądrzyłam się :D
Jak widzicie na zdjęciu szminka daje delikatny połysk na ustach. W noszeniu jest bardzo przyjemna, ponieważ nie wysusza a wręcz przeciwnie działa nieco jak balsam. Te szminki ładnie rozświetlają całą twarz - to nie przesada :)
Kolor Bc-Beigé można budować poczynając od efektu półtransparentnego do zupełnie kryjącego. Przy nałożeniu kilku warstw nie odczuwa się ich ciężaru na ustach.
Wiosenna kolekcja marki kusi także paletą My French. Pigmentacja cieni jest dobra a kolory delikatne i jasne. Początkowo przeszłam obojętnie a potem obejrzałam tutorial Lisy i żałuję, że nie kupiłam bo teraz już pewnie po palecie zostało wspomnienie :'( ;)
Lubicie Lancôme?
Ja uwielbiam jak w swoich filmach Lisa mówi "A bientôt" :D
Taki rodzaj szminek lubię więc pewnie kiedyś kupię. A na razie bawię się poduszką Lancome: miracle nie doświadczyłam ale nosi się ją całkiem.dobrze:)
OdpowiedzUsuńTo chyba faktycznie nie jest "miracle" ale ponoć niezły :)
Usuńjakoś trudno jest mi przekonać się do tej marki, ale Ty już pewnie zauważyłaś, że ja mam jednak z francuskimi markami ogólnie nie za bardzo po drodze ;) Ale kolor śliczny - faktycznie bardzo świeży i wiosenny ;)
OdpowiedzUsuńJa też w sumie nie przepadam za Lancôme, choć może Lisa coś zmieni.
UsuńWiem, że Ty jesteś amerykańską dziewczyną :)
brakuje mi po prostu w tych markach jakiegoś takiego zdecydowanego pazura - miałam przez moment nadzieję znaleźć go w Diorze, ale później znowu zrobiło się tak słodko i kwieciście /co akurat w przypadku Diora nie dziwi, ale mieli fajny epizod ;)/ Wszystkie te marki są takie ładne, eleganckie, grzeczne, spokojne - krzywdy sobie tym nie zrobisz, ale też i nie będzie zaskoczenia - zawsze będzie poprawnie ;) /to oczywiście moje prywatne odczucia/
UsuńJa nawet lubię tę delikatność i kwiecistość bo moja sucha skóra nie lubi pazura ;) ale masz rację, pielęgnacja nie jest szczególna prócz kilku wyjątków.
UsuńMnie Lancome jakoś specjalnie nie kręci. Nie wiem, może po prostu nie trafiłam na produkt, który chwyciłby mnie za serce. Mam cień jedynkę, miałam tusz Hypnose, mam błyszczyk; jest dobrze, ale nie tak wow, wow ;)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie. To chyba po prostu przyzwoita marka, której produkty mają stałą, "równą" jakość :)
UsuńPieknie wyglada na ustach, ja z Lancome mialam tylko tusz i kredke i maskara spisywala sie dobrze, a kredka slabo.
OdpowiedzUsuńLubię tusze Lancôme. Jeden z moich ulubieńców to Doll Eyes.
UsuńBardzo podoba mi się na ustach, tworząc delikatny efekt.
OdpowiedzUsuńW kolekcji są też bardziej drapieżne kolorki ;)
UsuńMarke Lancome uwielbiam i jest jedna z moich ulubionych :) Pomadka sliczna, dziewczeca i elegancka :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz. Ja nie jestem fanką ale czasami trafiają się perełki :)
Usuńbardzo subtelny kolorek :) ja wolę nieco odważniejsze, ale i tak mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSą i odważniejsze w tej linii ;)
UsuńLubię tusz, mam jedną paletkę i też jestem zadowolona. Za to żadne perfumy mi się nie podobają, a to jest to, co wiąże z marką.
OdpowiedzUsuńPerfumy też raczej nie w moim guście, choć "Ô" lubię nawet.
UsuńMarka ma jedne z,lepszych zestawów tzw.lotniskowych moim zdaniem :)
Lubię bardzo podkład Teint Miracle, za działanie i idealny odcień dla mojej cery :)
OdpowiedzUsuńPomadeczka bardzo przyjemna :)
Miałam jeden podkład marki, z którym się lubiłam ale z wiekiem stał się zbyt lekki.
UsuńZ Lancome miałam tusz i byłam średnio zadowolona a kolorek tej szmineczki bardzo ładny, delikatny
OdpowiedzUsuńJa właśnie tusze lubię. Nawet Grandiose jest ok :)
Usuńno tak, Lancome jakos srednio mi lezy, moze dlatego, ze nie do konca polubilam ich pielegnacje i nie mialam wiecej ochoty probowac?
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak ja :)
UsuńKolejne piękne smarowidło do ust, muszę zobaczyć z bliska :)
OdpowiedzUsuńjejku ale śliczny kolor!
OdpowiedzUsuńMalinowe Ciasteczka
Nice :) Have a great day :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.itsmetijana.blogspot.com/
Za Lisa nie przepadam bo wydaje mi sie niesamowicie pretensjonalna.. ale szminki Lancome lubie i mam senstyment. Pamietam, ze gdy poznala meza kupilam sobia jedna z sheer szminek tej marki i kusilam go swoimi Lancome ustami ha ha ha Piekny kolor i tafla. Tobie dobrze w takich odcieniach. Buziaki
OdpowiedzUsuń