Masque Crème à la Rose Noire Sisley to kolejna maska, którą chcę Wam przedstawić w moim tryptyku.
Maska-Krem z ekstraktem z Czarnej Róży według producenta ma „natychmiast przywracać skórze witalność i młodzieńczy wygląd, wygładzać, wypełniać zmarszczki, rozświetlać cerę.”
Działanie wygładzające i wypełniające zmarszczki jest gwarantowane dzięki połączeniu aktywnych czynników odmładzających takich jak:
- ekstrakt z Czarnej Róży (składnik kluczowy) o działaniu przeciwrodnikowym i wygładzającym (efekt napiętej skóry), .
- ekstrakt z Miechunki, wyłączność marki Sisley, bogaty w polifenole, zapewnia działanie przeciwrodnikowe,
- ekstrakt z algi Padina pavonica, stanowi m.in rezerwę wody w skórze,
- Octan Witaminy E, wzmacnia naturalne mechanizmy obronne skóry.
Maska ma także działanie rewitalizujące dzięki zastosowaniu ekstraktów z roślin, bogatych w mikroelementy, witaminy i aminokwasy:
- ekstrakt z Czerwonej Winorośli tonizuje i przywraca skórze blask,
- ekstrakt z algi morskiej Chlorella, bogaty w mikroelementy (miedź, mangan i cynk).
Znajdziemy tu także olejek eteryczny z Bodziszka mający właściwości stymulujące komórki skóry.
Działanie nawilżające, łagodzące i regenerujące osiągniemy dzięki aktywny składnikom jak m.in ekstrakt z Dziewanny Drobnokwiatowej - wyłączność marki Sisley – o działaniu przeciwrodnikowym i łagodzącym (umożliwia poranne przygotowanie i ochronę skóry przed działaniem czynników zewnętrznych oraz wieczorne ukojenie np. po stresującym dniu).
Ekstrakt ten połączono z aktywnymi składnikami łagodzącymi, odżywczymi, nawilżającymi i regenerującymi jak masło Karité, prowitamina B5, gliceryna roślinna, skwalen roślinny, olejki eteryczne z Róży i Magnolii o właściwościach kojących i łagodzących.
Moje poszukiwania maski idealnej doprowadziły mnie do Masque Crème à la Rose Noire Sisleya. Maska ta jest prawdziwą dobroczynną dla skóry bombą.
Opakowanie typowe dla produktów Sisleya – proste ale eleganckie.Maska zamknięta jest w poręcznej, higienicznej w aplikacji tubie, co pozwala na jej zużycie do samego końca (wszyscy znamy patent z rozciniem takich opakowań ;). Produkt jest wydajny mimo zalecenia by nakładać dość obficie na twarz i szyję.
Konsystencja produktu jest bogata, kremowa (stąd też w nazwie słowo "crème") zapach różano-ziołowy, subtelny, niedrażniący a kolor blado-różowy.
W aplikacji maska jest bardzo przyjemna, czujemy jakby efekt chłodzenia, a po nałożeniu dobrze się wchłania, choć przy grubszej warstwie pozostawia na twarzy nieco klejącą się powłokę więc albo trzeba przetrzeć twarz wacikiem, według zaleceń zresztą albo po prostu zmyć po 15 min. Ja osobiście, gdy aplikuję ją na noc, zbieram nadmiar wacikiem i pozostawiam maskę na twarzy. Aplikując rano, po 15 -20 min. zmywam. Zaletą Masque Crème à la Rose Noire jest możliwość jej nakładania zarówno na noc jak i na dzień w zależności od potrzeb skóry.
Mam skórę suchą, nawet bardzo, z tendencją do naczynek i działanie tej maski moja buzia odczuwa jak autentyczne święto :).
Maska, moim zdaniem, przeznaczona jest dla osób z suchą skórą właśnie, skór dojrzałych i z oznakami starzenia. Wtedy można w pełni docenić i zauważyć jej działanie.
Maska, moim zdaniem, przeznaczona jest dla osób z suchą skórą właśnie, skór dojrzałych i z oznakami starzenia. Wtedy można w pełni docenić i zauważyć jej działanie.
Stosowana na noc daje wrażenie uelastycznienia, napięcia, nawilżenia, wyraźnie modeluje owal twarzy, który w pewnym wieku zaczyna "siadać" mówiąc kolokwialnie. Twarz jest odprężona i rozjaśniona. Nakładana rano wyraźnie rozświetla i daje swoisty zastrzyk młodości na cały dzień, świetnie przygotowując skórę do przyjęcia makijażu.
Ja traktuję ją czasem właśnie tak – jako natychmiastowe antidotum na wiek ;)
Stosuję ją już jakiś czas i efekty jakie widzę to poprawa owalu twarzy, skóra jest świeża, napięta, odzyskała sporo ze swej dawnej witalności, jest rozświetlona.
Doskonale rozumiem dlaczego w rekordowym czasie od pojawienia się na rynku jesienią 2011 roku stała się produktem kultowym i nr 1 wśród maseczek do twarzy na francuskim rynku kosmetyków selektywnych. Jest wyjątkowa.
*post zawiera informacje prasowe marki Sisley
Udam, ze nie czytałam tej recenzji ;) Tak będzie lepiej dla mojego portfela :D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tymi słowami ;)
Usuń;)
UsuńCzasem można zaszaleć :)
Spojrzałam na cenę i doszłam do wniosku, że przecież moja cera jest promienna ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze za wcześnie na nią Madziu ;)
UsuńA ja akurat w rzeczy, które radykalnie, dobroczynnie wpływają an wygląd i stan mojej skóry, a co za tym idzie samopoczucie jestem w stanie wydać szaleńczą kasę ( o ile ją mam ;) ) Cera przysparzałą mi przez 20 ponad lat tylu problemów, że wiem, ze nie mogę się rozmieniać na drobne. Róża to słowo klucz, który moją cerę leczy. Leczy tez stan ducha, bo upajam się zapachem i komfortem stosowania różanych przyjemniaczków.
OdpowiedzUsuńI mówi to osoba z cerą tłustą, lat 33, więc nie wiem czy to już nazwywamy dojrzałą czy nie, zwał jak zwał, ale NIIIIC nie regeneruje skóry tak jak wyciągi z róży, a że jeszcze winorośle i algi to taka maska to jak wygrana w totka dla skóry. Oczywiście tylko potrzebującej ;)
Póki co traktowałam się gruuubą warstwą kremu różanego Hauschki, jakieś Tołpy z rzekom czarną różą. Hauschka działą, Tołpa nie ;) Ale dzięki za tą recenzję. Nie mogę sobie pozwolić na Eisenbergi i Sisley jako kompleksową półkę pielęgnacyjną, oj nie :( Buuu. Ale, wyszukuję perełki, docelowe produkty, konkretne, które działać mają jak koła ratunkowe. Oj chętnie odzyskałabym dziś tę kasę wywaloną w błoto na tanie produkty pielęgnacyjne i zapewne kupiłąbym sobie nie jedną, nie dwie takie maski ;)
W nic nie wierzę, ale w różę tak :) ;)
Świetna, pełna recenzja, jak zawsze.
Natychmiastowe antidotum na wiek - za to hasło powinni zapłacić krocie :) bo zakręciło moją wyobraźnią i włączyło guziczek CHCĘ :)
OdpowiedzUsuńLubię bawić się słowami ;)
UsuńU mnie maski nawilżające to również podstawa :)
OdpowiedzUsuńZ niższej półki cenowej bardzo cenię taka pozycję z Caudalie.
A co ma w składzie?
UsuńJa wiem jaka ona jest dobra:) Droga ale chetnie kupowana i zawsze na topie - warta zakupu:) Czesto wlasnie nakladana po ciezkim dniu daje mega zauwazalne i genialne resultaty.Ja lubie jeszcze rozowa Radiant glow express mask:)
OdpowiedzUsuńNabrałam ochoty na inne więc może i tę różową wypróbuję :)
UsuńNie jest to kosmetyk dla mnie, bo wydaje mi się zbyt bogata jak dla mojej mieszanej cery. W tym momencie co prawda nie potrzebuję, ale zawsze lepiej wiedzieć niż później szukać w ciemno.
OdpowiedzUsuńRaczej dla suchej i dojrzałej to prawda :)
Usuńta maska jest cudownaaaaaaa! Kładłam się w niej spać :) Tylko cholera droga, no...
OdpowiedzUsuńNo droga, no... :/
UsuńBardzo lubię tę maseczkę, aczkolwiek po opiniach moje oczekiwania były wygórowane i nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia. Działa jak powinna - odświeża, rozświetla, lubię :)
OdpowiedzUsuńBo nie jesteś "targetem" Agatko :)
UsuńMuszę ponownie sięgnąć po tą maskę :) choć mam już tak wiele różnych …. albo zdecyduję się na ten cudny eliksir co go pokazywałaś ostatnio na FB :)
OdpowiedzUsuńRóżane kosmetyki bardzo mnie kuszą, ale ta maseczka musi być wyjątkowa, muszę ją mieć. :)
OdpowiedzUsuńMiałam :) Lubiłam. Napewno jeszcze kupie. Mam teraz ich niebieska , ale tak sobie mi sie podoba. Olejek jest na mojej chciej liście
OdpowiedzUsuńMoja skóra jeszcze dojrzała nie jest, ale używałam tej maseczki i zdecydowanie potwierdzam, że efekty są. Może nie miała ona u mnie co wygładzam, jednak po nocnym zastosowaniu, rano cera była po prostu inna- jasna, pełna blasku i taka, że aż chciało sie dotykać ;) Pewnie zimą sięgnę po nią ponownie;)
OdpowiedzUsuń