środa, 21 maja 2014

Diorskin Nude Shimmer Pink, czyli czy edycje limitowane są warte grzechu

W letniej kolekcji Diora Transat, z której opisywałam już lakier, znajdziemy także m.in. dwa produkty o nazwie Diorskin Nude Shimmer. Jeden w  kolorach różo-złotego brązu Rose lub jeśli ktoś woli Pink i drugi w odcieniu ciepłego brązo-złota - Amber.

Nabyłam drogą kupna ten pierwszy.


Produkt ma iście królewską oprawę, ponieważ posiada dość pokaźnych rozmiarów tekturowe pudełko, w którym znajdziemy masywną, metalową, srebrną kasetkę z lusterkiem i mięciutkim małym pędzlem kabuki. W osobnym miejscu w pudełku znajdziemy też tradycyjne welurowe granatowe etui.

Produkt jest połączeniem różu i rozświetlacza. Składa się z 4 części - jasnego różu i różo-brązu z shimmerem. Wytłoczone na powierzchni litery są w odcieniach kremowo-białym i intensywnie różowym. Kremowe mają matowe wykończenie a różowe mają lekki blask.


Z punktu widzenia estetyki jest to niewątpliwie wyższa szkoła jazdy. Czy jest też tak jeśli chodzi o zastosowanie i efekt?

Nie da się zastosować zamieszczonym w kasetce odcieni osobno. Każdy jest jednak na tyle dobrze napigmentowany, że zmieszane razem dają na twarzy delikatny efekt buzi „muśniętej słońcem”. Diorskin Nude Shimmer Pink nie jest jednak ani typowym różem ani typowym rozświetlaczem. Zauważyłam, że aktualnie marki tworzą takie 2 lub 3w1 a jak głosi polskie powiedzenie ludowe „ jak coś jest do wszystkiego, to….”  wiadomo ;)


Diorskin Nude Shimmer Pink jest nieco takim produktem. Nie do końca róż, nie do końca rozświetlacz, nie bardzo wiadomo więc gdzie go nałożyć. Nałożony na policzki daje ładny świeży efekt wypoczętej skóry ale już zastosowany jako rozświetlacz daje zbyt ewidentny blask, jak masa perłowa z różową poświatą. Osobiście nie przepadam za takim rodzajem rozświetlenia.


Produkt piękny od strony designu ale chyba mówiąc kolokwialnie „przekombinowany”. Tym niemniej na plus zapisuję metalowe opakowanie, które jest masywne i dobrze leży w dłoni oraz to, że nie widać na nim śladów palców i pozostałości produktu po aplikacji, bo wiadomo że osypywania nie da się całkowicie uniknąć.

Pisząc tę krótką recenzję zadałam sobie pytanie, po co marki wypuszczają co sezon kolekcje limitowane? Odpowiedź z punktu widzenia marketingu jest prosta ale mam wrażenie, że od jakiegoś czasu starają się prześcignąć jedna drugą w pomysłach na produkty, które w efekcie ocierają się o absurd.

Ciekawa jestem co Wy sadzicie.


61 komentarzy:

  1. Moim zdaniem głównym zamysłem marek selektywnych w wypuszczaniu edycji limitowanych, jest chęć większego zarobku. Wiadomym jest, że kobiety są jak sroki- im bardziej błyszczy, tym bardziej cieszy oko, a tym samym jesteśmy w stanie wydać na takie cacko więcej ;) Jak sama napisałaś produkt jest przekombinowany i w zasadzie nie wiadomo jak go użyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu przeszłaś na moją stronę:)
    Nie jest tak,że mi się nie podobają takie cudeńka i pewnie gdyby portfel pozwalał,to bym kupowała limitki za każdym razem,ale właśnie wkurza mnie takie podejście do klientek,takie napędzanie i ogłupianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Twoją cyniczno-sarkastyczną stronę?
      To nie o to chodzi myślę. Każdy w miarę inteligentny, myślący człowiek zdaje sobie chyba sprawę co jest chwytem marketingowym, czy chodzi o ogórki małosolne, czy o kosmetyk selektywny ale zaczyna to przybierać rozmiary absurdu :/

      Usuń
    2. No właśnie o tym mówię:)

      Usuń
  3. czyli dla opakowania warto kupić? :P W sytuacji, w której produkt jest do de to lepiej, że jest limitką, bo zaraz o nim zapomnimy. Ale najgorzej, jak limitka jest AWSONE ;) Jak się skończy produkt to boliiii oj boli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Mam jeden taki róż Maca.
      Limitki kuszą bardzo, mają za zadanie przyciągnąć klienta i wyciągnąć pieniadze więc według mnie powinny być bardziej dopracowane i przemyślane.

      Usuń
  4. Ładnie się to prezentuje, ale zgadzam się z tezą, że jak coś jest do wszystkiego...
    Stosowałabym chyba ten produkt jako róż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też i mam ochotę go sprawdzić na żywo w perfumerii, jestem ciekawa jak po mieszaniu tego wszystkiego razem wygląda na twarzy.

      Usuń
    2. Zawsze warto samemu obadać, choć wadą limitek jest też to, że nie mamy możliwości lepszego poznania produktu przed zakupem bo trzeba łapać tu i teraz. Dopiero potem okazuje się co i jak.

      Usuń
    3. Ja go właśnie tak stosuję. Tylko jako róż na policzki, nie rozświetlacz na całą twarz. Daje przepiękny efekt glow. Czytałam gdzieś, że ma wejść na stałe do oferty Diora. Mam nadzieję, że tak będzie bo do tej pory nie spotkałam się z tak pięknym efektem rozświetlenia twarzy.

      Usuń
  5. Moim zdaniem wypuszczanie kolekcji limitowanych jest po to by zwiększyć zainteresowanie marką wśród stałych klientek. Przykładowo Meteoryty - załóżmy że kupujesz wersję podstawową i cieszysz nią oczy i twarz - tak długo nie masz potrzeby zakupu kolejnej wersji dopóki aktualne opakowanie się nie skończy, a wiadomo, że nie skończy się przez lata. I nagle firma wypuszcza kolekcję limitowaną, niepowtarzalne kolory, które musisz mieć, bo już taka okazja się nie powtórzy, a przecież kochasz meteoryty. - Tak to działa w przypadku stałych fanek marki, czyli grupie potencjalnych klientów, z największą szansą na ponowny zakup produktu :)

    Słowo klucz to właśnie "limitowane" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pod względem designu produkt jest niezwykle dopracowany i zdecydowanie cieszy oko. Szkoda, że wrażenia z używania nie są równie pozytywne. To przykre, gdy tak drogie cacko pozostawia niesmak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest niesmak nawet. Produkt jest przyzwoitej jakości a cena jest wypadkową wielu elementów w przypadku marki selektywnej.
      Coraz częściej po prostu limitki mnie rozczarowują. Chyba robię się odporna ;)

      Usuń
  7. Ja nie lubię takich świecidełek :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Wizualnie to naprawdę niezwykłe cacko:) Ale faktycznie nie bardzo wiadomo, co z nim robić:) Chyba tylko podziwiać:) Choć nie ukrywam, że ja sroka jestem, więc mogłabym mieć takie i dla samego podziwiania, a co:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby można, chociaż za dużo teraz produktów z przekombinowanym designem

      Usuń
  9. Więcej kolorów w niego się nie dało dołożyć? :D Mogli jeszcze cienie wepchnąć i eyeliner, to w ogóle byłby to produkt do wszystkiego:D Ale dizajn piękny, nie powiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory są w sumie dwa podstawowe i to jest ok. Gorzej z tym zastosowaniem.

      Usuń
  10. hmmm opakowanie piękne ale efekt zupełnie mnie nie porwał. Przyznam, że nie ogarniam już tych wszystkich limitowanek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wpadl mi w oko, ale nie chcialo mi sie fatygowac po niego :) Masz racje, troche przekombinowany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny piszą, że wchodzi do stałej oferty więc nic straconego jeszcze :)

      Usuń
  12. Ciekawy kosmetyk, nie spotkałam się z nim nigdy i teraz wiem dlaczego - edycja limitowana :). Raczej bym się nie zdecydowała na zakup mimo, że prezentuje się świetnie. Wolę 'prostsze' kosmetyki :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli chodzi o limitowanki, to ja jestem "zimna" na takie poczynania producenta. Bo jak to mam rozumieć, wprowadza dobry produkt i daje go w limitowance? Oczywiste jest to, że chodzi tylko o napędzenie klienta na czas, aby podjął decyzję pod wpływem impulsu i zakupił produkt. Nie lubię i chyba nigdy nie będą mnie kręcić takie zjawiska.
    Niemniej puder znam z kolekcji w tamtym roku. I jaka była moja rozpacz, że to limitka, a jak pięknie leży na mej twarzy, dokładnie na szczycie kości policzkowych. Za każdym razem jak byłam u koleżanki, to maziałam się nim, bo ja uwielbiam ten efekt błysku. I teraz, kiedy widzę tę kolekcję zrozumiałam, że nigdy nie bede kupować produktu na już, bo to limitka, nawet one wracają tylko w odświeżonej wersji. Tutaj na szczęście nic się nie zmieniło. I gdyby nie limit w portfelu chętnie bym go kupiła, bo znalazłabym mu zastosowanie u siebie od razu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę. Nawet nie wiedziałam, że to limitka repromote ;)

      Usuń
    2. Tak mi mówiono w Sephorze, kiedy to pędem poleciałam jak u koleżanki wymaziałam się tym pudrem ;)

      Usuń
  14. Ja do aktualnej kolekcji Diora podchodzé na zimno...nie zbajerowala mnie...
    Jak widzé u blogerek, które produkty dostaly i je zachwalajá , a inne blogerko co same kupily i zalujá zakupu to juz nie wiem o co chodzi? nie mam na mysli konkretnej osoby ale sá to obserwacje moich niemieckich koloezanek...
    hmmm....wyglád ma ladny ale sam produkt za taká kasé to mnie osobiscie rozczarowal...
    limitki lubié-jestem ich ofiará, ale od dluzszego czasu kupujé rozádniej...
    u nas blogerki pisaly ze te 2 nude shimmer majá zostac w stalym sortymencie...nie wiem czy to prawda ;D
    milego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zostaną. Można byłoby wówczas na spokojnie się zastanowić przed zakupem.

      Usuń
    2. większośc polskich blogerek tak robi, bo chyba się boją, że jak napiszą źle o produkcie to już więcej nie dostaną gratisów;) strasznie mnie coś takiego odrzuca

      Usuń
    3. Jest w tym nieco prawdy :/

      Usuń
  15. Dobrze powiedziane. Mnie przytłacza tendencja marek, które stawiają na cudowność i niepowtarzalność szaty graficznej tłoczeń zapominając jednocześnie w zatrważający sposób o łatwości i przyjemności późniejszego użytkowania. No bo przecież szczególnie w przypadku kosmetyków kupujemy je po to by przełamać pokusę i granicę zniszczenia tłoczenia by w końcu nałożyć produkt na twarz :)

    Osobiście nie lubię produktów, które są kilka czegoś w 1. Uważam, że nie spełniają swojej roli i często przechylają szalę w stronę kiczu.( Tu przykład pudru jaki MAC wydał podczas współpracy z Beth Ditto)

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre marki tak już zapedzily się w przeswiadczeniu o swojej wyjątkowości, że uważają że produkt istnieje sam dla siebie.

      Usuń
  16. Na początku byłam na niego bardzo nakręcona, teraz mi trochę przeszło - chociaż wciąz szukam jakiegoś fajnego rozświetlacza to jednak tym razem chyba Diorowi odpuszczę i poszukam czegoś innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się nad tym: http://www.sephora.com/shimmering-skin-perfector-pressed-P381176

      Usuń
  17. Mi sie podoba ;) Dla siebie chyba wybrałabym ta druga wersje, ale czasem limitowane edycje po prostu chce i już (wiem, tak to ma działać;) ). No ale po co ze sobą walczyć?;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepiękny! Mam zeszłoroczną edycję tego pudru w bardziej intensywnych kolorach:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszy oko. Ale faktycznie nie wiedziałabym do czego użyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie ma przynajmniej dwa zastosowania, z których jedno mnie nie przekonuje.

      Usuń
  20. W opakowaniu wygada super, moze jako dekoracja ok, ale nie uzywaabym tego typu produktu

    OdpowiedzUsuń
  21. ja miałam podobnie z nowym Chanelkiem Les Beiges , bardzo chciałam mieć ten z różem, czekałam , wyczekiwałam… w końcu się pojawił i mnie zasmucił … nie zrobił na mnie wielkiego WOW, nawet małe WOW było słabawe :/ zdecydowanie fajniejszy jest ten co Ty nabyłaś :) ten mi się podoba ale nie uległam pokusie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do limitek zaczynam podchodzić nieco rozsądniej. Nie brać wszystkiego jak leci ale to, co faktycznie jest ciekawe. Bywa, ze nic nie jest :/

      Usuń
  22. Ja kiedyś byłam bardzo łasa na wszelkiego typu limitki, ale zazwyczaj zapał się kończył, gdy widziałam zdjęcia na Internecie, jak dany produkt naprawdę wygląda. Z biegiem czasu kupię coś z limitowanej edycji, jeśli to jest naprawdę warte zachodu, a nie tylko ze względu na opakowanie, co jest moim zdaniem dziwne.

    P.S. Widziałam Cię w Londynie w lutym ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oxford Street koło John Lewis ;))

      Usuń
    2. Aaaa Krzyklo widzisz wszedzie fani :):):)

      Usuń
    3. Trzeba było krzyczeć i łapać za rękaw :) Na kawę byśmy poszły :)

      Usuń
  23. W opakowaniu prezentuje się uroczo, na skórze wygląda nieźle :).
    Wydaje mi się, że edycje limitowane to dla firm dobry biznes - kosmetyki schodzą im na pniu, wszyscy ich pożądają, o marce się dużo mówi... Same plusy :D.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mysle, droga Krzyklo, ze poznalas juz moja nieco pokretna nature... a wiec i zdaniem mam nieco odmienne od innych. Jako sroka kocham swiecidelka jednak limitki uwazam za czysto marketingowy zabieg, ktoremu sama tez ulegam od czasu do czasu (chyab niestety bo wielokrotnie bylam zawiedziona i plulam sobie w brode). Zauwazylam jednak, ze chec zakupu swecidelek jest u mnie coraz mniejsza... ogladalam tego Diorka live, w drogerii i jestem na nie - jak zwykle jest dla mnie za cieply w odcieniu jak 80% wysokopolkowych brazerow czy rozswietlaczy...
    Lansowanie limitek jest li tylko marketingiem, czesto (choc nie zawsze) sa to te same, lekko podrasowane produkty, ktore sa na rynku od wielu lat.. jak sie chce cos sprzedac to sie sprzeda - kwestia dobrego marketingu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. No prezentuje się rewelacyjnie! Za niedługo wypłata to może sobie coś z Diora kupię :P
    P.S. Przy okazji zapraszam Cię do wzięcia udziału w rozdaniu na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Limitowanki to zdecydowanie chwyt marketingowy aby zainteresować i sprzedać nowy-stary produkt. Ten różo-brązer jest urokliwy, ale wyjątkowy jest tylko złoty rozświetlacz z tej kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
  27. ślicznie się to prezentuje
    i bardzo fajny blog będę tutaj zaglądała
    pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja z limitowanych produktów zawsze staram się wybierać te naprawdę wyjątkowe, choć nie zawsze mi się udaje. Cała ta otoczka, tworzona przez firmy, potrafi niekiedy nieźle zawrócić w głowie.
    Patrząc na ten Diorkowy kosmetyk chciałoby się go mieć, juz za sam wygląd, ale efekt jaki daje, wcale z nóg nie powala :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wszystko kusi, ale ile tego można mieć, kiedy to się zużyje jak co roku wypuszczają limitki :) :) Co innego krem, serum. Fakt taki, że używałabym go jako róż :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ej, wracaj do publikowania. Przy okazji polecam swój serwis - prace z marketingu. Warto zajrzeć!

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za wszystkie komentarze, nawet te negatywne. Proszę jednak aby były one kulturalne. W przeciwnym razie zastrzegam sobie prawo do ich usunięcia.

Blog template designed by SandDBlast