Pamiętacie moją prezentacje
jesiennej kolekcji NARS? Można ją obejrzeć TU
Z tej kolekcji najbardziej
przypadła mi do gustu szminka o nazwie Pago Pago (znając zamiłowanie do przedziwnych
nazw François Narsa podejrzewam, że skojarzył jej kolor z Samoa).
Ta właśnie szminka (i nie tylko,
ale o tym w innych postach) przyjechała do mnie z Irlandii dzięki ogromnej uprzejmości
jednej z bloggerek. Jeszcze raz bardzo dziękuję :)
Producent określa Pago Pago jako
Shimmering Pink (lśniący róż) i opisuje w następujący sposób:
A beautifully sheer formula infused with ingredients to improve the
condition of the lips. Sheer, long lasting color pigments have been suspended
in this translucent formula to provide a sophisticated shine.
Piękna przejrzysta formuła nasycona
składnikami mającymi na celu poprawę stanu warg. Przejrzystość, trwałe pigmenty
zostały zawarte w tej formule w celu zapewnia wyrafinowanego połysku.(tłumaczenie
moje a znam angielski hmmm…jako tako więc w razie czego proszę o korektę)
A François Nars dodaje:
If you're afraid of red lipstick, then a sheer textured lipstick is the
easiest to wear - you almost don't need a mirror to put it on. It gives the
lips a very sexy effect, a transparency on the lips almost like a fruit stain,
like you've been eating strawberries.
Jeśli obawiasz się czerwonych
szminek, to szminka o przejrzystej strukturze jest najłatwiejsza do noszenia –
właściwie nie potrzebujesz lusterka, żeby ją nałożyć. Daje na ustach efekt bardzo
sexowny, naturalny prawie jak plama po owocach, jakbyś jadła truskawki.(tłumaczenie j.w.)
Czy rzeczywiście taka jest
Pago Pago?
Gdy wyjmowałam ją z tekturowego
kartonika bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie opakowanie – matowe, przypominające
w dotyku welur, takie „inne”. Natomiast widok samej szminki przeraził mnie ze
względu na bardzo widoczne, jakby brokatowe drobinki. Przy nakładaniu na usta kolejne przerażenie – „twarda” struktura (o
moje biedne usta przywykłe do kremowych konsystencji Guerlain!) i te drobinki
tak wyraźnie odczuwalne przy malowaniu, jakbym tarła usta jakimś pellingiem. A
po chwili zaskoczenie – drobinki zupełnie „rozpuściły się” (może pod wpływem
ciepła) a na ustach poczułam tak dobrze znany mi kremowy efekt :)
Mimo iż spodziewałam się szminki
mniej błyszczącej, bardziej nude niż pink, w bardziej jesiennej kolorystyce, Pago
Pago ładnie wygląda na ustach, jest trwała i faktycznie daje naturalny efekt,
jak po zjedzeniu jakiegoś owocu – niekoniecznie truskawki ale jakiegoś egzotycznego
na pewno, może czegoś z Samoa… ;)
Cena ok 86 zł. bez przesyłki ;)
A Wam jak się podoba?
fajny kolorek :) taki mój ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie prezentuje się ten kolor. :)
OdpowiedzUsuńPiękna :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, bardzo delikatny odcień:)
OdpowiedzUsuńPiękny odcień! I faktycznie porównanie do plamy po truskawkach nietrafione ;)
OdpowiedzUsuńA jaka jest w smaku i jak pachnie?
Bardzo ładny kolor - taki delikatny :) Chyba będzie pasował prawie każdemu.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor taki naturalny. Ja osobiście używam tylko takich ponieważ chyba jeszcze niedojrzalam do czerownej szminki ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie.
ma bardzo ładny kolor :)) ostatnio kupiłam sobie bardzo podobną ;))
OdpowiedzUsuń@Idalia@ - nie pachnie i nie ma żadnego smaku
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę wypróbować NARSa, nigdy nie miałam z kosmetykami tej firmy jeszcze do czynienia i chyba zacznę od tej szminki :) kolor mi się bardzo podoba, lubię takie delikatne odcienie :)
OdpowiedzUsuńAle narobiłaś mi nią ochoty :P
OdpowiedzUsuńśliczna.. uwielbiam takie kolory :) przyznam Ci się, że pozwoliłam sobie ją wyjąć z kartonika i obejrzeć (oczywiście nie używałam! ;).. i sama nabrałam ochoty.. ale jakoś resztką sił się powstrzymałam :D
OdpowiedzUsuń