Od razu na wstępie tego posta muszę się przyznać,
że nie byłam nigdy wielką fanka różów. Przyczyny
były dwie. Kiedy byłam piękna i młoda (!) miałam zawsze naturalne rumieńce,
które były moja zmorą przez wiele lat. Nawet jako dorosła już kobieta
czerwieniłam się i nadal czasami mi się to zdarza pod wpływem silnych emocji –
taka uroda. Drugi powód był związany z tym, że zazwyczaj róże kojarzyły mi się właśnie
z różowym kolorem a nie chciałam podkreślać dodatkowo swoich i tak wystarczająco
różowych polików. Nie było również
kiedyś (za króla Ćwieczka) specjalnego wyboru.
Kilka lat temu zaprzyjaźniłam się jednak z tym ważnym
elementem makijażu i co więcej okiełznałam jako tako jego aplikację. Pozostałam
jednak sceptyczna co do różowych odcieni. Na szczęście mamy teraz ogromny wybór
kolorów, konsystencji więc nie jest trudno znaleźć odpowiedni produkt.
Chcę Wam zaprezentować mój niedawny nabytek, który
dotarł do mnie dzięki uprzejmości Marti.
Róż Modern Mandarin pochodzi z wiosennej limitowane
kolekcji MAC Très Cheek, która w Polsce nie była dostępna. Jest to dość
intensywnie wyglądający, na pierwszy rzut oka, pomarańczowy kolor. Ma on jak
większość
tego typu produktów formę prasowaną a i konsystencja jest równie typowa czyli
pudrowa.
Pokochałam ten kolor od pierwszej aplikacji mimo, że przy
mojej karnacji powinnam raczej używać delikatnych, rozświetlających, jaśniutkich
różo-beżów lub w ostateczności fiołkowych. Jestem przekorna ale nie do końca. Modern
Mandarin tylko w pudełeczku wygląda tak intensywnie. Po nałożeniu daje ciepły,
brzoskwiniowy efekt buzi muśniętej słońcem tzw. „bonne mine” czyli zdrowego
blasku.
Zresztą same oceńcie
Piękny jest :)))
OdpowiedzUsuńwygląda świetnie, a latem to już w ogóle będzie fenomen ;)
OdpowiedzUsuńswietny kolor czegos takiego szukam!!! ja keidys uzywalam tylko takie broznery i brazowe roze dopiero od niedawna zakochalam sie na maksa w rozowych różach i wlasnie mam ochtoe na jakis brzoskwiniowy :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny kolor
OdpowiedzUsuńmnie się podoba :)
OdpowiedzUsuńpiękny kolor :) bardzo lubię nieróżowe (tzn. brzoskwiniowe) róże ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiekny kolor!:)muszę Ci powiedzieć że mam to samo co Ty naturalne rumieńce są moją zmorą ale mimo to przekonałam się do róży i mam manię na ich punkcie:) uwielbiam wszelkiego rodzaju pomanańcz brzoskwinki i morele:)pasuje do Ciebie ten kolor:)
OdpowiedzUsuńjest piękny <3
OdpowiedzUsuńja przy swoich naczynkach również muszę unikać chłodnych, różowych różów, ale obecnie mamy na rynku duży wybór odcieni, więc nie cierpię z tego powodu :)
Chociaż powiem Ci, że kupiłam różowy róż z ostatniej LE Hey Sailor! MAC i wygląda pięknie nawet mnie :)
UsuńA ja mam w nosie naczynka:P bo kocham zimne róże i zauwazyłam, że u mnie dużo zależy od wielu innych czynników, nie wiem na czym to polega ale czasami to, co niby niewskazane dla naczynek to wręcz je maskuje. Czary?:)
Usuńbardzo ładny kolor
OdpowiedzUsuńNiedawno odkryłam fioletowy róż i jestem nim zachwycona (Meow), ale w Macu typowo fioletowych róży nie zauważyłam :)
OdpowiedzUsuńAzalea Blossom jest nieco w fioletach :)
UsuńNieco znaczy bardziej czy mniej?:) bo teraz czuję sie zaciekawiona:D
Usuńhttp://4.bp.blogspot.com/-If9bzpRct1k/TvzHS-rSecI/AAAAAAAAKS4/riem3zhwoWE/s1600/049.JPG
Usuń"Młodośc przeminęła, uroda na szczęście została" jak mawiał A. Rosiewicz :D
OdpowiedzUsuńUważam, że bardzo Ci pasuje ten kolor:) Niech się dobrze nosi:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńpiękny. też jestem "różowa" i wybieram morelowe, mandarynkowe i brzoskwiniowe róże, żeby uniknąć efektu świnki :)
OdpowiedzUsuńja kupilam kiedys brzoskwiniowy ro zInglot ai lezy sobie i odpoczywa chyba juz rok bo doszlam do wniosku ze w rozowym rozu czuje sie lepiej...
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, wszystko zależy od typu urody :)
Usuńdaje bardzo ladny,swiezy efekt :)
OdpowiedzUsuńPasuje Ci!
OdpowiedzUsuńUwielbiam róże do policzków, pozdrawiam.
Ładnie :) widać, że pasuje Ci ten kolor :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ma odcień ;)
OdpowiedzUsuńKrzyklo, co to za podejcie "Kiedy byłam piękna i młoda (!)" no proszę!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię róże choć nie zawsze o nich pamiętam;))) Ostatnio nabyłam z Celii podobny albo bardzo zbliżony odcień aby się przekonać czy czuję się w takim kolorze dobrze. Jest OK ale boję się, że moje brzoskwiniowe tony czasami spłatają psikusa z takimi tonacjami i szukam koralowców z domieszką różu a ideałem byłby zimny fiolet.
A co na ustach?:)
Ech Hexx, taka prawda a dzisiaj dodatkowo ma jakiegoś doła - chyba front atmosferyczny niekorzystny albo początki menopauzy ;)
UsuńSporo zimnych fioletów jest chyba wsród minerałów albo wspomniana wyżej Azalea Blossom z MAC.
Na ustach Reel Sexy oczywiście MAC :)
Oj Krzyklo! broda do góry, uśmiech na twarz i do przodu marsz:D a poważnie, wiadomo, że każda z Nas ma słabszy/gorszy dzień ale nie powinnaś wątpić w swój potencjał!
UsuńJestem tylko trochę od Ciebie młodsza:P
A powiem Ci, że nawet wśród minerałów nie jest tak prosto znależć zimny fiolet, moim nr 1 jest Violaceous z Lumiere. Bajka! Pora go chyba na nowo wygrzegać z szuflady:)))
Wygląda super :) Też bym taki róż przytuliła :P
OdpowiedzUsuńja uwielbiam takie róże nieróżowe !
OdpowiedzUsuńRównież mam problem z czerwienieniem się z powodem i bez powodu...A wcale nieśmiałym dziewczęciem nie jestem :P
OdpowiedzUsuńTo chyba od krążenia zależy i od tendencji skóry.
Usuńbrzoskwiniowe roze to skarb, odmladzajace na maksa:D
OdpowiedzUsuńJa bym Ci troszke mniej mazneła, ale moze to moj monitor?
Trochę przejaskrawiłam, bo z doświadczenia wiem, że mój aparat nie uchwyciłbym delikatnego efektu a chciałam pokazac kolor.
Usuńjest cudowny :)
OdpowiedzUsuńTez tak sądzę :)
UsuńPrzepięknie wyglada! I jak Pomade dopAsowalas :D
OdpowiedzUsuńTez unikam raczej różowych różow (róży?) ze względu na czerwonosci na twarzy. Wole brzoskwinki i brazowiaczki :)
A z której strony Ty masz te "czerwoności" ? ;)
Usuńmam, mam :) nie mów, że nie widziałaś? :P
UsuńPiękny, bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, dla mnie też by mógł być:-)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio odkryłam, że róże wcale nie muszą być różowe. Po rozpadzie w podróży mojego względnie różowego różu kupiłam sobie róż z nowej kolekcji Inglota, taki wkładany do kasetki i przyznam, że jest booooski! Wygląda pięknie, dużo bardziej świeżo niż ten poprzedni, także w sumie się cieszę że mu się udało pokruszyć:)
OdpowiedzUsuńcudo! ;)
OdpowiedzUsuńtaki już bardziej bronzer wedle mnie :P ale zaiste piękny jest
OdpowiedzUsuńOoo...ładnie :)
OdpowiedzUsuńWygląda super ! :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor, bardzo ładnie wygląda na twarzy:)
OdpowiedzUsuńprześliczna brzoskwinia!
OdpowiedzUsuńWlasnie takiego koloru rozu wszedzie szukam i nigdzie nie ma. Kiedys mialam limitke z Sephory i tam wlasnie byl taki mini róż, niestety tak go kochalam ze skonczyl sie ekspresowo... niestety:(
OdpowiedzUsuńCiekawy ma kolorek ^^
OdpowiedzUsuńZapisuje oba bon moty w kalendarzu : ))).
OdpowiedzUsuńPiękny kolor :))) mi ostatnio również takie się podobają :)))
OdpowiedzUsuńKrzyklo, róż jest bardzo ładny, pasuje do Twojej karnacji.:)
OdpowiedzUsuńJa do brzoskwiń podchodzę z rezerwą - niby powinnam je nosić, niby mi w nich ładnie, ale wciąż nie mogę się przekonać. Mam nadzieję, że po kupnie Clementine pokocham brzoskwinki na dobre.:)
Róż różem, a mnie zauroczyła szminka na ustach.. ;>
OdpowiedzUsuńja wole bardziej rozowe ;D
OdpowiedzUsuńhttp://madame-chocolate.blogspot.com/
Róż fajnie współgra ze szminką :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się:)
OdpowiedzUsuńmnie też podoba się ten róż na twojej skórze ;)
OdpowiedzUsuńOoo, kochana - według mnie bardzo do Ciebie pasuje.
OdpowiedzUsuń...no i do pomadki na usteczkach.
Powiedziałam, howgh.
przesłodka brzoskwinka :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda na Twojej skórze :)
OdpowiedzUsuńPiekny kolorek. U mnie sprawdzil by sie nawet jako brazer;)
OdpowiedzUsuńsuper kolor! :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że zaprzyjaźnicie się ;)
obserwuję i pozdrawiam!
bardzo fajny kolorek:)
OdpowiedzUsuń