Pogoda za oknem jaka jest każdy widzi więc zapraszam na post o przedziwnym lakierze.
Aorta pochodzi z kolekcji Illamasqua zwanej Rubber Brights z ubiegłego roku.
Kolekcja inspirowana jest kolorami i materiałem, z jakiego wykonane były buty pewnej klasy ... prostytutek (niektóre źródła mówią, że były to po prostu showgirls) działających podczas epoki weimarskiej w Berlinie tzw. dominatrix rubber boot girls. Podobno konkretny kolor obuwia miał informować klientów jakie usługi świadczyła dana dziewczyna.
Dziewczyny nosiły buty w kolorach zielonym, czerwonym, złotym i czarnym. Nie pytajcie mnie co oznaczał każdy z kolorów ;)
Uwielbiam lakiery Illamasqua zarówno za jakość jak i źródła inspiracji poszczególnych kolekcji. To nie jest przeciętna firma.
Rubber Brigts to kolekcja 6 lakierów o specyficznym “gumowym” wykończeniu, które marka zaprezentowała po raz pierwszy w 2011 roku w kolekcji Theatre of the Nameless. Stało się hitem.
Aorta jest to jasno-czerwony, krwisty kolor. Odcień ładny, chociaż na pewno nie wyjątkowy (cóż można nowatorskiego wymyślić w tej materii). To co jest wyjątkowe to właśnie wykończenie – kremowe, matowo-satynowo-gumowe z niewielkim połyskiem.
Konsystencja Aorty jest łatwa w nakładaniu, chociaż samo operowanie kwadratowa nakrętką w której osadzony jest pędzelek do najłatwiejszych nie należy. Po jednej warstwie lakier dobrze kryje, nie zostawia smug, należy jednak odczekać aż ta warstwa dobrze wyschnie zanim nałożymy drugą. W ostatecznej formie lakier najpierw jest błyszczący, jak zwykły krem a gdy wyschnie (co trochę trwa) przybiera wyjątkowe „kaloszkowe” wykończenie.
Jestem na tak, chociaż mogłam wybrać bardziej szalony kolor ;)
Co sądzicie?
Faktycznie świetne wykończenie ma, i zaciekawiłaś mnie co oznacza dany kolor :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe wykończenie, jestem na tak!
OdpowiedzUsuńNiestandardowe :)
UsuńKolor ładny, jednak nie mój.
OdpowiedzUsuńMa bardzo fajne wykończenie, jeszcze się z takim nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńŚwietne wykończenie! :D
OdpowiedzUsuńMi się jak najbardziej podoba;)
OdpowiedzUsuńfajne wykonczenie:) pewnie na mojej niezbyt gladkiej plytce spisal by sie:) a kolor calkiem udany:)
OdpowiedzUsuńMoja też jest daleka od ideału i lakier kamufluje te niedoskonałości.
Usuńponadczasowa klasyka zawsze się sprawdzi
OdpowiedzUsuńdodajemy do obserwowanych?
haha kalaszkowy, po prostu półmatowy jest :O
OdpowiedzUsuńNie, jest kaloszkowy.
UsuńJuż widziałam takie wykończenie dziwne, ale myślałam, że to wina aparatu :P A to jednak aparat był dobry :D
OdpowiedzUsuńWykończenie jest ładne, ale ja czerwieniom na paznokciach mówię nie- wciąż jeszcze nie dojrzałam do tego koloru ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta historia o butach prostytutek. Ostatnio czytałam "Królów przeklętych"- tam panie lekkich obyczajów miały nakaz farbowania włosów na rudo/czerwono, żeby się odznaczały od "porządnych dam". I te książki na tyle skrzywiły moją psychikę, że kiedy widzę kobietę w takim wiśniowym czy intensywnie rudym kolorze włosów, w pierwszym momencie nasuwa mi się książkowe skojarzenie ;P
Myślę, że skojarzenie nie jest przypadkowe. Takie kolory na głowie są w złym guście po prostu.
UsuńJa mam jeden lakier z tej firmy i nie za bardzo go lubie, o ile kolor swietny (pomaranczowy) tak aplikacja i konsystencja mnie doprowadzaja do szalu, poza tym schnie strasznie dlugo. Chyba poszukam zamiennika, bo przez ten kolor i tak sie z nim mecze - uwielbiam ta pomarancze na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńIllamasqua schnie dość długo ale za to wystarczy zazwyczaj jedna warstwa i trwałość jest bardzo dobra
UsuńMat też może wygladać fajnie :)
OdpowiedzUsuńkolor na tak,wykonczenie nie bardzo dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKolor bardzo mi się podoba, ale wykończenie już mniej:)
OdpowiedzUsuńWolałabym wersję błyszczącą. Śliczne są te buteleczki, ale bardzo nieporęczne...
OdpowiedzUsuńButelka może być, gorzej z nakrętką -nawet po zdjęciu sprawia kłopoty :/
Usuńkolor piękny! kocham czerwień na pazurze w każdej tonacji :) tylko to wykończenie coś mi nie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńE tam, podpasuje jak zobaczysz na żywo ;)
Usuńlepiej nie określiłabym tego wykończenia- jak czerwone gumowaki!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa notka, świetnie mi się ją czytało, a lakier piękny :)
Dziękuję :)
UsuńFaktura jest faktycznie bardzo zbliżona do gumy kaloszowej.
Kurcze piękniasty:) Ja go nigdy nie widziałam - ale jaka piękną podbudowę posta stworzyłaś, taka pikantna peep show'ową - lubie takie lakiery z charakterem:P Można poznać smak inwencji twórczej autora:)
OdpowiedzUsuńTo była limitka. Nie wiem, czy jeszcze dostępna :(
UsuńLakier jest faktycznie ładny i taki inny.
Podobają mi się notki ze wstępem/dygresją. Kolor rzeczywiście skojarzył mi się z kaloszkami, ale takimi dziecięcymi gumiakami, w których dziewczynki brodzą po kałużach - a skojarzenie z dzieciństwem sprawia, że ów kolorek mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę ożywić notki lakierowe by nie były tzw.zapchaj dziurą :)
UsuńOj tam od razu "zapchaj dziurą" :) ja tam bardzo lubię notki lakierowe, szczególnie takie których których do tej pory nie widziałam :)
UsuńJak zobaczyłam buteleczkę, to spodziewałam się bardziej oczodajnego koloru :D
OdpowiedzUsuńsuper lakier, ciekawe wykończenie
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i kolor i wykończenie- kaloszkowe ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny lakier ;) Ja już dłuższy czas obserwuję tą firmę i się zachwycam, ale na razie nie wiem, czy da się coś od nich zamówić inaczej niż z ich oficjalnej strony?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Przez ich stronę lub w brytyjskich sklepach internetowych.
UsuńWow, bardzo ciekawe wykończenie. A w buteleczce taki niepozorny się wydawał :)
OdpowiedzUsuńwykonczenie jest bardzo intrygujace!
OdpowiedzUsuń