Zapraszam Was na kolejny post z cyklu moich lushowych
nabytków i pierwszy z serii Lushopedii.
Dzisiaj mowa będzie o produkcie zwanym massage bar czyli
kostka do masażu. Są to masełka, balsamy i olejki do ciała w jednym w formie stałej
czyli w kostkach. Co prawda „kostka” to nieprecyzyjne określenie, ponieważ Lush
ma w ofercie rozmaite kształty tych produktów. Massage bar wyglądem i
konsystencją na pierwszy rzut oka przypomina kostkę mydła. W dotyku jest twardy i maślany.
Sposób użycia: obracaj kostkę w dłoniach aż poczujesz, że
po wpływem ciepła zaczyna się rozpuszczać, wówczas masuj delikatnie wybrane
partie ciała. Można zastosować również po kąpieli bezpośrednio na
rozgrzane ciało. „Kostka” jest bardzo wydajna i starcza na wieeeele masaży.
Massage bar może być również dodany do kąpieli jeśli lubisz kąpać
się w balsamie :)
Każdy massage bar nie tylko pełni rolę olejku, balsamu
czy masła do ciała ale ma również często właściwości terapeutyczne, relaksujące
dzięki zawartym składnikom.
Produkty Lush są specyficzne jeśli chodzi o zapachy.
Dlatego robiąc zakupy kieruj się przede wszystkim nosem. Co z tego, że dany
produkt będzie idealny dla Twojej skóry jeśli odrzuca Cię aromat? W Lushu
często może Cię to spotkać, bo mixy zapachów są…hmmm…co najmniej zaskakujące.
Ja wybrałam dwie kostki do masażu Therapy i Soft Coeur.
Therapy to pierwszy massage bar o działaniu
terapeutycznym i pierwszy posiadający certyfikat bio. Odżywia i wygładza skórę
dzięki zawartości masła kakowego i karité. Uelastycznia i zapobiega powstawaniu
rozstępów dzięki olejkom z lawendy i neroli. Olejek neroli dodatkowo wprawia w euforyczny nastrój,
ponieważ zwiększa poziom seratoniny w mózgu (!), działa antydepresyjnie. Śmieszne? Na pewno trochę tak, ale nie do
końca. Zbawienne działanie masażu znane jest nie od dzisiaj i skłonna jestem
wierzyć,
że potęguje się ono wraz z zastosowaniem odpowiednich środków wmasowywanych
w skórę. Ostatecznie pijemy zieloną czy
jaśminową herbatkę mając nadzieję, że zadziała na nasz organizm więc czemu nie
spróbować
masażu kostką Lush?
Skład: Fair Trade Organic Cocoa Butter, Organic Shea Butter, Organic Sweet Orange Oil, Organic Lavender Oil, Organic Neroli Oil, *Citral, *Geraniol, *Farnesol, *Limonene, *Linalool
*składnik olejków eterycznych
Cena: £ 6,25
za 65g.
Drugi massage bar jaki wpadł do mojego koszyka to Sotf
Coeur czy Coeur Tendre (wolę odpowiednik francuski). Jest to prześliczne
serduszko z zatopioną sproszkowaną czekoladą i miodem. Gdyby nie fakt, że jest
to kosmetyk niechybnie bym je „zeżarła” ;)
Ten massage bar nie ma żadnego szczególnego działania terapeutycznego oprócz
tego, że obłędnie pachnie (masłem kakaowym, karité, olejkiem migdałowym, miodem,
toffi ) i samo to przyprawia o świetny nastrój i odpręża.
Skład: Cocoa Butter, Shea Butter, Honey, Cocoa Powder, Perfume, Almond Oil, Glycerine, Sweet Wild Orange Oil, Bergamot Oil, *Limonene, *Linalool, Benzyl Benzoate
*składnik olejków eterycznych
Cena: £ 4,50 za 30g.
Moje odczucia odnośnie kostek do masażu Lush są mieszane.
Niewątpliwie spełniają swoją rolę, pięknie pachną (przynajmniej te, które
kupiłam) ale aplikacja i efekt na skórze jest średnio przyjemny. Obie moje kostki
rozgrzewane w dłoniach powodują niezbyt przyjemne uczucie gorąca, wręcz
pieczenia a ciało po masażu klei się i lepi zbyt długo jak dla mnie.
Inne popularne kostki do masażu to:
Each Peach – zawiera masło kakaowe,
masło shea, masło z awokado i masło
z pestek mango. Wszystkie te składniki bardzo
zmiękczają i nawilżają skórę. Olejki eteryczne z owoców cytrusowych
(limonki, słodkiej pomarańczy, mandarynki) nie tylko pięknie pachną ale ponoć oczyszczają i rozjaśniają umysł. Cena: £5,25 za 65g
źródło: fr.lush.eu |
Shimmy Shimmy Glitter Bar – kostka
w kształcie abstrakcyjnego serduszka o zapachu wanilii, lawendy i szałwi,
stworzona aby dodać skórze blasku. Błyszczące drobinki delikatnie rozświetlają skórę nadając jej brązowo-różowy odcień. Cena £4,00 za 30g
źródło: fr.lush.eu |
Wiccy Magic Muscles – zawiera masło
kakaowe, masło karité, olej kokosowy extra virgin
i organiczny olej jojoba. Głównym zadaniem tej kostki jest wprowadzenie
w skórę rozgrzewającej mieszanki olejków eterycznych (wyciągu z cynamonu do
ogrzania skóry i mięty pieprzowej,
aby poprawić przepływ krwi) w celu odprężenia i pozbycia
się uczucia zmęczenia. Sposób użycia : najpierw należy masować
skórę gładką stroną aby ją rozgrzać a potem strona „grudkowatą” aby
pobudzić
mięśnie do przyjęcia olejków. Kostka świetnie sprawdza się jako lekarstwo na wyczerpujący
wysiłek fizyczny. Przy pierwszym użyciu ma się wrażenie jakby mały kaloryfer
włączał się w masowanym miejscu. Po pewnym czasie jednak odczuwa się ulgę i
napięcie a nawet ból mięśni znika. Fasola aduki będąca jednym ze składników tej
kostki stymuluje mięśnie, usuwa napięcie
oraz łagodzi ból. Cena £5,95 za 70g
źródło: fr.lush.eu |
Friends with Benefits – kostka zawierająca masło kakaowe, masło karité, które nadają skórze blask i nawilżenie oraz wyciąg
z nagietka, który łagodzi zaczerwienienia,
podrażnienia. Mark Constantin twórca Lush określa te kostkę poniższym zdaniem, które
wyjaśnia jej nazwę „We make this bar with fairtrade cocoa butter, because we like our friends
to benefit from a fair price for the hard work they do making our ingredients”.
Cena: £6,50 za 65g
źródło: fr.lush.eu |
Peace – kostka stworzona na bazie sztandarowego
produktu do pielęgnacji używanego w Lush
Spa (Synaesthesia) oraz masła
kakaowego, karité i oliwy z oliwek ma za zadanie łagodzić nerwowe sytuacje i
zapobiegać konfliktom. Jednym słowem, kiedy się nią wymasujesz będziesz
mistrzem negocjacji i mediacji ;) Cena: £6,95
za 65g
źródło: fr.lush.eu |
Hottie – to kostka do zadań specjalnych czyli na poważnie
nadwyrężone mięśnie. Zawiera olejki eteryczne z czarnego pieprzu, imbiru, które
pobudzają krążenie i łagodzą napięcie mięśniowe. Kształt kostki również ma sprzyjać
eliminacji napięcia mięśniowego ponieważ masujemy częścią z „wypustkami”. Cena: £5,25
za 90g
źródło: fr.lush.eu |
Stosując kostki do masażu należy zabezpieczyć
pościel czy inny materiał, z którym nasze ciało może mieć styczność,
ponieważ po prostu przez jakiś czas się lepi i klei do wszystkiego.
I na koniec najważniejsze zalecenie przy stosowaniu
massage bar – do użytku we dwoje :)
Wytrwałyście do końca? Brawo! :)
Jeśli znajdziecie jakieś nieścisłości w mojej
prezentacji – dajcie znać. Wszystkie informacje pochodzą z gazetki o produktach
Lush.
Znacie ten produkt? Stosujecie? Jakie są Wasze wrażenia?
Uwielbiam masażerky z Lusha! Testowałam chyba wszystkie i każda jedna kostka przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNiestety nigdy nic nie miałam z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńA ja się jakoś nie zdecydowałam :P Pewnie następnym razem się skuszę :D
OdpowiedzUsuńO przypomnialo mi sie, ze gdzies mam schowanego Therapy :D Musze poszukac :P a chcialabym bardzo sprobowac rozswietlajace serduszka :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze info:)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio w koncu kupiłam cos w Lush - szampon Rehab i maskę Catastrophic :)
Marzy mi się coś z Lusha :)
OdpowiedzUsuńTe składy kostek są naprawdę fajne.
Zawsze mnie kusi wypróbować te serduszko do masażu ...
OdpowiedzUsuńi ta biała czekolada też kusi
http://kobiece-wariacje.blogspot.com/
Coś nIe mogę przesłać komentarza :/
OdpowiedzUsuńAnyway- nie miałam jeszcze kostek do masażu od Lusha, ale mam na nie ochotę. Ostatnio ugniatam mojemu Przyszłemu plecki i właśnie coś takiego by się nam nadało :). Jak kupię, to zrecenzuję.. ;)
Dobrze Ci - masz je pod nosem idąc, ze tak powiem, po bułki :)
UsuńDokładnie :) Akurat na dniach będę obok to może się skuszę.. chociaż miał być odwyk ://
UsuńA ja nie miałam żadnej, ale mam ochotę przekonać się o ich działaniu na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że śniłaś mi się dzisiaj? :) Wydałaś książkę, a ja byłam na jej premierze, a później na przyjęciu u Ciebie w domu :) który wyglądał niczym pałac z wielkimi, wręcz olbrzymimi oknami od sufitu po podłogę :) Była jakaś konkretna fabuła w tym śnie, ale mało co pamiętam :)
Uuuuu nie dobrze, to znak, że czas odpocząc od kompa ;)
UsuńTo pisałam ja, Wyznania Kosmetykoholiczki tylko skądś mi się wzięło prywatne konto ;)
UsuńJak w "Misiu" Barei "To mówiłem ja, Jarząbek Wacław" :D
UsuńWiem, że to Ty kochana, ale opinii nie zmienię - "paszła" od kompa na trochę.
Pomyśl co by było jakbyś moje imię zaczęła w nocy przy mężu powtarzac (widok: turlam się w spaźmie śmiechu)
jak to pisałam to też mi się z "Misiem" skojarzyło :)
UsuńAle ja właśnie mam chwilowy odwyk od kompa bo u rodziców na wsi jestem i nawet nie mam kiedy notek wstawić, a Wasze blogi przeglądam w wolnej chwili, bardzo pobieżnie :(
Miałam Hottie, ale jakoś mi nie pasowało. Teraz testuję truskawę i jest niezła. Nawet szybko się wchłania i pachnie jogurtem truskawkowym.
OdpowiedzUsuńo jak to wszsytko super wyglada strasznie cos takiego chcialabym uzyc sprobowac ciekawa jestem tych dziwnych zapachow ;]]
OdpowiedzUsuńSprobowalam kostek ale niestety zadna nie przypadla mi do gustu, jakos to nie moje klimaty a do masazu zdecydowanie wole oliwke lub olejki:) To jest chyba jedyna kategoria, ktora mi w calosci nie podeszla:(
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja tez mam mieszane uczucia jak wtedy, gdy widzisz teściową spadającą w przepaśc Twoim najnowszym samochodem... :D
UsuńCoś mnie dzisiaj głupawka naszła - sorrki :)
Lubię je, mam chyba z 8 i wszystkie lubię. Ale mój chłopak upodobał sobie Each Peach i kupił nawet dla siebie, żeby mi nie podkradać ;)
OdpowiedzUsuńMiałam Hottie - niesamowity śmierdziuch! I tłuścioch, nie chciał się wchłaniać ;)
OdpowiedzUsuńWąchałam Hottie i nie dałam rady kupic :)
Usuńcoś wspaniałego x33 te serduszko z czekoladą wygląda tak apetycznie... x3
OdpowiedzUsuńKostek do masażu jeszcze nie miałam. Chyba wolę olejki :)
OdpowiedzUsuńskoro się lepią, może spróbuj dodawać je do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy :/ ale wszystkie wyglądaja kusząco i chyba ciężko by mi było sięę zdecydować na jedną :P
OdpowiedzUsuńa ja niestety o tym zapomniałam:( I Lushowego bar'a nie kupiłam buuu
OdpowiedzUsuńMogę Ci coś odstąpic bo sama pewnie w życiu ich nie zużyję ;)
UsuńChailabym najbardzeij ten z drobikami rozwsietlajacymi:) Super notka:)
OdpowiedzUsuńciekawe mydełka
OdpowiedzUsuńjakie to wszystko mniami, takie białe czekoladki normalnie :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie o mało nie pożarłam :)
UsuńKrzyklo, zgłodniałam i to wszystko Twoja wina. No i Lusha. :P
OdpowiedzUsuńPrzecież to duże niebezpieczeństwo jest z tymi kostkami, bo zjeść je można łatwo. A jak się kogoś wymasuje to później i jego... ;)
Smacznego :)
Usuńwyglądają fantastycznie, a i skład wygląda ciekawie.. mniam... ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, jak się tak dobrze wczytac to oczywiście nie jest to 100% natury :)ale to jak w większości kosmetyków.
UsuńJak na nie patrzę to mam ochotę je zjeść :D Dobrze, że nie tylko ja tak mam :P
OdpowiedzUsuńale świetne ,ludzie to mają pomysły ;d
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie www.myprix.blogspot.com ; )
obserwuję :)
skusiłaś mnie :D muszę tę kostkę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie masz daleko chyba?
UsuńWyglądają bosko! Jak praliny, az ma się ochotę je mieć :)) Zawsze interesował mnie ten słynny nabłyszczacz ale sama nie wiem co myśleć o nich po Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńSuper blog :) Dodałam do obserwowanych, zapraszam do mnie :)
http://alltheluxury.blogspot.com/
Najlepiej kupic jedną i samej się przekonac, bo mój opis wiadomo - subiektywny :)
UsuńBardzo kuszące! Fajne mydełka. Gdzie je można kupić? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Joanna z www.violinstyle.blogspot.com
PS. Zapraszam Cię do udziału w GIVEAWAY'u DASH44 na moim blogu - do wygrania bon 80zł na nowe buty ;)
Chyba tylko za granicą i na All :(
UsuńHej, dodałam już opcję wyswietlania obserwatorów :)
OdpowiedzUsuńProszę, nie wiem o jakiej weryfikacji obrazkowej mówisz, chodzi o przepisywanie słów przy publikacji komenta?:)
Soft Coeur obłędnie pachnie! na szczęście te masażowe cudeńka to jakoś nie moja bajka.. :)
OdpowiedzUsuńSuper nazwałaś.. Lushopedia :)
OdpowiedzUsuń