środa, 11 stycznia 2012

Czy warto w Polsce kupować kosmetyki na wyprzedażach?

Moim zdaniem nie.
Po pierwsze wyprzedawane kosmetyki, zwłaszcza kolorowe, to zazwyczaj produkty, które ciężko lub w ogóle nie „schodzą” w sprzedaży regularnej czyli tzw. firmowe klapy, które dana marka za wszelką cenę chce upłynnić. Po drugie niestety bardzo często są to produkty nieświeże lub, których termin przydatności dobiega końca
Ponieważ jednak rzadko mogę kupić kosmetyk wysokopółkowy w przyzwoitej cenie (tj. w USA, czy w Duty Free) a nie po mocno zawyżonej, jak to ma miejsce w naszych perfumeriach, czasami korzystam z naszych wyprzedaży. W ubiegłym tygodniu wpadłam przypadkiem na końcówkę wyprzedaży w Marionnaud i skusiłam się na ten oto produkt.





Chodzi o Le 2 de Guerlain Two Brush Mascara czyli ciekawy tusz jednej z moich ulubionych marek. Poza tym tusz jest w bardzo poszukiwanym przeze mnie kolorze – śliwkowo-oberżynowym. Był przeceniony o 50% i kosztował 78zł. Wszystko więc przemawiało za zakupem.



Treść ulotki:
Two Brush Mascara posiada dwie szczoteczki. Szczoteczka główna, przeznaczona do górnych rzęs, ma za zadanie zwiększać objętość, wydłużać, podkręcać je i definiować. Szczoteczka mini, do rzęs dolnych, ma docierać do najmniejszych rzęs w wewnętrznym i zewnętrznym kąciku oka oraz zapobiegać ich sklejaniu. Mascara posiada ponadto innowacyjną formułę- 2 nowoczesne polimery zastąpiły klasycznie wykorzystywane woski naturalne (cokolwiek to znaczy :) 

„Wszystko byłoby pięknie w najpiękniejszym ze światów”, że sparafrazuję słowa filozofa, gdyby nie to, że tusz nie robi niczego, o czym zapewnia przytoczona ulotka.  Nawet śliwkowego koloru nie dojrzałam...



Dlaczego tusz nie działa? Otóż nie dlatego, że produkt jest klapą, nie dlatego, że mam krótkie rzęsy (mam, ale inne tusze są w stanie zrobić z nich całkiem przyzwoite firanki) a dlatego, że moim zdaniem albo kupiłam coś w rodzaju testera albo po prostu produkt, który, że względu na kolor, nie sprzedał się w odpowiednim czasie i kiedy już w końcu zbliżał się termin jego przydatności perfumeria postanowiła się go pozbyć, chociażby za połowę ceny. Datę produkcji i datę przydatności sprawdziłam na http://checkcosmetic.net/ 


Dodam tylko, że na opakowaniu tuszu widnieje znaczek mówiący o tym, że przydatność wynosi 6 miesięcy od otwarcia. Nawet jeśli założę, że kosmetyk nie był otwierany ( w co nie wierzę widząc jego konsystencję) to i tak zostały tylko 3 miesiące. Tusz został wyprodukowany prawie 3 lata temu (!)
Nie wierząc specjalnie w celowość swoich działań udałam się z reklamacją do Marionnaud. Nie chodzi o te 70 zł. ale o zasadę. Tak jak przewidywałam pani kierownik nie przyjęła reklamacji, twierdząc,  że internetowe źródło odczytywania kodów jest niewiarygodne. Nie potrafiła natomiast podać mi ani daty produkcji ani daty przydatności tuszu, bo „przecież te informacje są zakodowane” – błędne koło. Pieniędzy rzecz jasna nie może zwrócić, ponieważ primo produkt był objęty wyprzedażą, secundo już został otwarty (o ironio, ciekawe kiedy i przez kogo, bo ja na pewno nie byłam pierwsza) i użyty. Napisałam już w tej sprawie do dystrybutora, do Marionnaud France  i do Guerlain we Francji – niech wiedzą jaki image ma ich marka w Polsce dzięki Marionnaud.
Smutne w tej całej historii jest to, że przez własną głupotę i bezczelność polskich handlowców mogłam na długo zrazić się do produktów Guerlain.  Natomiast najgorsze, że nawet w regularnej sprzedaży często zdarzają się kosmetyki przeterminowane lub otwierane przed zakupem.
Na szczęście nie kupiłam na wyprzedaży żadnego podkładu czy kremu. Jak zobaczyłam w Douglasie zważone fluidy YSL  to ręce mi opadły.
Czy my nadal musimy żyć w handlowym komuniźmie gdzie klient się cieszył, że może w ogóle COŚ kupić?

Nie jest to post polityczny ;)

63 komentarze:

  1. Nie dałabym tyle za tusz... już bym wolała zainwestować w dobry podkład lub puder:))
    Ale rozumie każdy ma inne upodobania:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego lepiej kupować za normalną cenę i mieć pewność, że to dobry produkt. ;d

    +Zapraszam do mnie
    the-fashion-and-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,

    Widze,ze nie ja jedna mialam nieprzyjemne przygody z Marionaud - od tego czasu tam nie weszlam. Mianowicie 6 lat temu chcialam kupic maskare, przez ponad pol godziny w calym sklepie nikt sie mna nie zaintersowal.
    Po czy przy wyjsciu ze sklepu zostalam zatrzymana przez sprzedawczynie i oskarzona o .... kradziez maskary (Co oczywiscie bylo wierutna bzdura...).

    Nie uslyszalam przepraszam. Napisalam do centrali, odpisano mi w milym tonie typu 'zostaly podjece odpowiednie kroki wzgledem sprzedawczyni' itd. Ale wiecej tam nie weszlam.

    Co do maskary - mialam ja wlasnie w 2009 roku. Szalu nie bylo. Ale wiem,ze juz jej nie produkuja, dlatego musialas kupic cos starego:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, a nie bierzesz pod uwagę błędu dekalkulatora? to znaczy nie mówię, że tak jest, bo już wiele historii słyszałam :/ ale ostatnio na wizażu było parę takich przypadków..

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z tym co napisałas. Będąc na wyprzedażach staram się unikać kolorówki, częsciej decyduję się na zapachy, najczęsciej te, które pojawiły się przed Świętami BN. W tym tygodniu miałam dwa podejścia do kolorówki, i mimo, że coś mi się bardzo podobało to jakoś odkładałam produkt na półkę. Mam już tyle rzeczy, że chce to wreszcie zużyć, a nie gromadzić. Nie chcę nabrać później do tego wszystkiego wstrętu. Miałam nie kupować perfum i trzymać się tej ilości, a jednak kupiłam w ciągu miesiąca 3 flaszki..

    OdpowiedzUsuń
  6. Masakra... Aż brak słów. A najbardziej z tego wszystkiego dobił mnie fakt, że nie przyjęli reklamacji, to ich obowiązek!
    Ja kosmetyków na wyprzedażach raczej nie kupuję. Pokusiłam się w tym roku jedynie o zakup w Sephorze, ale była nim pęseta, więc raczej się nie liczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutne acz prawdziwe, o zgrozo!

    Poczytywałam, że na wyprzedaży w Marionnaud (zwłaszcza tej gdzie likwidowali sklep) zdarzały się takie "perełki" echhh

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jak szukałam czegoś na promocjach chodziłam z telefonem i sprawdzałam aż w końcu nic nie kupiłam XD i wolałam wykorzystać bon -10%

    OdpowiedzUsuń
  9. Polityka polskich drogerii woła o pomstę do nieba- przeceniają nieznacznie i to w dodatku często stare kosmetyki

    OdpowiedzUsuń
  10. Makeupkama - ja za śliwkowy tusz Guerlain mogłabym dac nawet pełną cenę czyli 155zł, ale żebym miała pewnośc, że jest pełnowartościowy :)
    Gos - ale cały czas jest w sprzedaży więc pewnie jednak jeszcze do niedawna ją produkowano, bo nie wierzę, żeby w innym kraju np. we Francji pozwolili sobie na sprzedaż starego kosmetyku
    Marti - konsystencja i słaby efekt jednak przemawiają za moją teorią - nie wierzę, żeby Guerlain wyprodukowało bubla, zwłaszcza, że na zdjęciach jakie znalazłam w sieci tusz wygląda bardzo dobrze
    White praline - ja też kupiłam perfumy i chyba też będę się tego trzymac jeśli chodzi o wyprzedaże, co innego promocje...
    Ev - okazuje się, że nie, najwyżej moge do sądu iśc
    Obsession - a ja raczej czytała same zachwyty zwłaszcza na jednym z dośc popularnych blogów ;)
    simply - w takich chwilach zazdroszczę, że mieszkasz w normalnym kraju :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kupiłam na aktualnej wyprzedaży Sephory ich lakier do paznokci, eyeliner i wodoodporną kredkę. Za wszystko dałam 29zł,więc niewiele. Ich lakiery zawsze wydawały mi się podejrzane-często widziałam rozwarstwione-ale za 5zł wzięłam. Niestety oprócz ładnego koloru jest do niczego, ale cieszę się,że przetestowałam lakier w dużo niższej cenie,bo pewnie kiedyś i tak bym się na jakiś skusiła (ładne mają te opakowania, no:P). Jednak zarówno eyeliner jak i kredka są świetne! Kredka(15zł) ma świetny fioletowy kolor, a eyeliner(9zł) bardzo łatwo się rozprowadza. Zresztą myślę,że jak na te koszta to zakupy zdecydowanie udane.

    Marionnaud zawsze mnie odstraszał i muszę przyznać, że jeszcze nigdy tam nie zajrzałam. Jak widać była to dobra decyzja.

    OdpowiedzUsuń
  12. zolia - widocznie działają w myśl hasła, że barany i tak wszystko kupią bo nie mają innej alternatywy... Może jakiś bunt zorganizowac ? ;)
    Lyno- ale chyba przyznasz, że jest to chore - nie dośc, że płacisz straszna kasę to jeszcze sprzedawca liczy, że uda mu się Cie oszukac...

    OdpowiedzUsuń
  13. No bo jak kupujesz produkt francuskiej firmy, której nazwy część społeczeństwa nie wymówi, w ekskluzywnej perfumerii, jeszcze w wyprzedaży, to masz być zadowolona! ;))
    Żartuję oczywiście, ale czasem mam wrażenie, że ekspedientki w perfumieriach mają takie podejście.

    OdpowiedzUsuń
  14. Annatheo - no ja akurat francuskojęzyczna jestem i byc może moja dobra wymowa drażni sprzedawczynie, ale żeby od razu sprzedawac mi z zemsty takie coś ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać sprzedawczyni była frankofobką ;).
      Na wyprzedażach kupuję tylko to, co zafoliowane/zaklejone. A jeśli opakowanie jest otwarte(np.Guerlain w Douglasie ostatnio), to sprawdzam zawartość. I jeśli nosi ślady palców, nie biorę.
      To, że ktoś otworzył zewnętrzny kartonik mi nie przeszkadza, ale masło do ciała ze śladami innej osoby? Brrr

      Oczywiście,powyższych zasad nie stosuję do kosmetyków typu podkład czy cienie w musie :)

      Usuń
  15. Masakra :( Aż strach kupować. Denerwuje mnie strasznie kodowanie daty. Po co to w ogóle? Chyba, żeby można nas było łatwiej nabrać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Też czasami opadają mi ręce, jak widzę niektóre rzeczy na wyprzedażach, widać, że używane, bo opakowanie upaćkane, ale i tak będą twierdzić, że jest nieużywane. Moim zdaniem data produkcji nie powinna być kodowana, to żaden sekret, powinnam ją znać w chwili zakupu. Ale to wina państwa, że bezkarnie można kodować datę i nie istnieje żadna możliwość wiarygodnego potwierdzenia daty produkcji. Sklepy nie są tym zainteresowane, bo wyszłoby, że często sprzedają przeterminowane produkty.

    OdpowiedzUsuń
  17. przychodzi mi na myśl tylko "mieżdunarodnyj skandal"

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciesze sie, a co wynalazłaś ciekawego,co za serum?podziel sie ze mną:-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chore jest to wszystko!!Ale niestety "pospolity" polak jak widzi coś na przecenie/wyprzedaży to nie patrzy m.in. na termin ważności produktu tylko pakuje do koszyka. I tak jest ze wszystkim. Taka jest nasza mentalnośc, która powinna się zmienić. Ale jednak w całej Twojej historii najgorsze jest to, że nie przyjęli reklamacji.

    OdpowiedzUsuń
  20. miałam ten tusz w rękach na soldach w Douglasie, ale w rezultacie dołożyłam... może i dobrze, b pewnie miałby podobną datę produkcji. ja z kolorówki kupuję na wyprzedażach jedynie to, czego jestem pewna, czyli wiem z której kolekcji i z którego roku pochodzi. reszty się boję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze robisz. Ja więcej tego błędu nie popełnię.

      Usuń
  21. Krzyklo powiem Ci tak: temat rzeka, ja pracuje w perumerii i po części nie masz zupełnie racji, po części masz ale to zależy od perfumerii.
    Nieprawdą jest,że te calculator checker jest 100@ wiarygodny, daty ważnośc w każdej firmie są od lat kodowane, to wymysł zagraniczny, i na zachodzie tez tak jest i nie myśl,że tam wszystko takie swieżuchne!!!Podrózuje , znam sie na limitkach i na kilku innych aspektach i widzę, ale nie o tym, chodzi o to,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, nikt Was nie oszukuję, a to,że zdarzają sie perfumerie tzw wredne nie znaczy,że my żerujemy na klientów niewiedzy czy naiwności. Ile ja bzdur na codzien słyszę.
    Co do podkładów YSL, sama przeceniałam, każdy produkt sprawdzałam łaącznie z data przydtaności, wszystkie świeżę ale mniej chodliwe kolory typu 1, 2, 3.
    Jesli w kosmetyku coś Ci nie pasuje i jest coś nietak powinnien byc przyjety do reklamacji ot.
    Powiem Ci szczerze, bardzo nie lubie takich propagandowych postów, przepraszam Cię ale nie atak na Ciebie , tylko,że mówisz generalnie o każej polskiej perfumerii a czasem krzywdzisz tym osoby, które widzą trochę inaczej,które sa w porządku, a jak słysze pare takich dziwnych teorii ( m.in, o testerach) to mnei szlag trafia.Buziaki,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja chciałabym, żeby producent, sprzedawca i klient "siedzieli" po tej samej stronie. Nie neguję, że pracownicy perfumerii uczciwie wykonują swoją pracę, bo niejednokrotnie się o tym przekonałam. Trudno jednak nie genaralizowac skoro mamy na rynku jedynie 3 sieci perfumerii i w 2 z nich wyprzedaże mnie zawiodły.Przykre jest to, że często tylko od pracownika słyszę "niech Pani tego nie kupuje, bo nieświeże" i dotyczy to również artykułów spożywczych. Moje zdaniem, jako klienta, jest takie, że management firm handlowych ma za zadanie wyciągnąc jak największe zyski jak najmniejszym kosztem i nierzadko nawet kosztem klienta :( Propagandy nie uprawiam, bo nie jestem dziennikarzem, ani politykiem. Jestem klientem, który został oszukany. Nie twierdzę też, że wszędzie "na zachodzie" jest różowo. We Francji, którą odwiedzam 2 razy do roku nigdy nic takiego mnie nie spotkało. A tak w ogóle to faktycznie temat rzeka i w końcu to tylko kosmetyki - ostatecznie można nie kupowac ;)Pozdrawiam

      Usuń
  22. Może nie o kosmetykach, ale z tematem związane - rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która pracuje w jednej z sieciówek w pobliskiej galerii. Sytuacja: na poświątecznych wyprzedażach sweterek przeceniony z 200zł na 100zł sprzedał się jak świeże bułeczki, podobnie jak inne produkty. W czym problem? Sweterek zawsze kosztował 100zł a ta dwójka na początku jako 'stara cena' to tylko chwyt marketingowy... podobno utarg mieli w dwa dni taki, jak w normalne, nie wyprzedażowe dwa tygodnie.. Handlowy komunizm, dokładnie, ciekawe tylko, ile jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest standardowa strategia podczas wyprzedaży :(

      Usuń
  23. Kupuję na wyprzedażach wyłącznie te produkty, które wiem, że były limitowankami (jakieś sezonowe kolekcje), dzięki czemu mogę je umiejscowić w czasie i wiem, że nie są stare. Np. ostatnio kupiłam w Sephorze świąteczny zestaw kredek Smashbox. Poza tym zakodowana czy nie moim zdaniem sklep powinien być w stanie podać datę produkcji i ważności kosmetyku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też będę tak odtąd robic lub w ogóle sobie daruję.

      Usuń
  24. Wiesz, że Pani odmawiając Ci zwrotu tak naprawdę złamała prawo? Produkt na wyprzedaży jest tak samo wartościowym produktem jak ten w cenie regularniej (chyba, że było wyraźnie napisane, że jest to produkt II gatunku i ma jawne wady!). Niestety mentalność polskich sprzedawców jest jeszcze na poziomie czasów, gdy klient brał co mu dawano z pocałowaniem w rękę. Myślę jednak, że to się szybko zmieni, bo aktualnie rynek jest tak konkurencyjny, że można wybierać do woli, a walka o klienta jest coraz bardziej zacięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety u nas nie ma się de facto do kogo odwołac. UOKiK raczej nie reaguje :( A jeśli nawet to i tak nie ma żadnych narzędzi sankcjonowania nieuczciwych handlowców. Jedynymi takimi narzędziami dysponują sądy a wiadomo, że nikt nie będzie się procesował o 70 czy nawet 1000 zł, bo koszty adwokackie są niewspółmierne do wartości przedmiotu sprawy :(

      Usuń
    2. No niestety masz rację, ale awanturę w sklepie zrobić można o łamanie praw konsumenta tak, żeby inni klienci słyszeli. Wtedy zazwyczaj Panie miękną nie wiedząc co zrobić ;)

      Usuń
  25. Mi się na wyprzedażach udało kupić bardzo świeży produkt :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę, że wszystko co trafia na wyprzedaże jest niepełnowartościowe.

      Usuń
  26. To już kolejna taka historia o tej drogerii, którą czytam. Kochana nie ma czegoś takiego, że sprzedawca odmawia przyjęcia reklamacji. Nie napisałaś czy składałaś reklamację pisemnie czy tylko rozmawiałaś? czy powoływałaś się na niezgodność towaru z umową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiałam. Natomiast napisałam do centrali Marionnaud. Zobaczymy.

      Usuń
  27. Ja mam spojrzenie z troszkę innego punktu widzenia nie kosmetycznego, ale generalnie chodzi o handel. Strasznie drażni mnie to, że w tym momencie ciężko jest zaufać komuś i mieć pewność, że zostaniemy potraktowani podmiotowo, a nie przedmiotowo jakbyśmy byli pełnym kasy portfelem. Wszędzie w tzw handlu (niezależnie od branży) liczy się zysk i koniec! Konkurencja jest olbrzymia, towaru na półkach mnóstwo.
    A teraz coś z własnego "korytka" :) 10lat temu zaczęłam pracę w banku, uwielbiałam to co robiłam do czasu kiedy mniej więcej od 2005-2006 zaczęliśmy się robić coraz większym marketem. Nic się nie liczyło tylko SPRZEDAŻ, wygórowane plany, które ciężko było zrealizować, ciągły nacisk, ciągle mało i mało a czy kogoś obchodziło to, że klient ma już kilka kont, parę pożyczek w różnych bankach ? Nie, bo trzeba bylo zrobić wynik. I co? Nagle z doradców klienta trzeba było stać się sprzedawcą- wciskaczem bo inaczej nie realizowało się planów i dostawało po dupie od szefa.
    Zakończyłam swoją karierę jako dyrektor oddziału banku 4m-ce temu (z powodu restrukturyzacji) i wreszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa, chociaż nie znalazłam jeszcze nowej pracy. Ostatni rok to był dla mnie koszmar. Plany, plany i jeszcze raz plany. Wiem jak to jest z perspektywy trochę wyższego stanowiska niestety nie liczy się klient (chociaż w reklamach to przecież klient jest najważniejszy!) tylko jego portfel, najlepiej pełny po brzegi. Z rozmów ze znajomymi widzę, że w coraz większej ilości firm zaczyna się dziać podobnie. Stąd biorą się sfrustrowani i zdesperowani sprzedawcy, którzy za wszelką cenę muszą zrealizować swój plan. Oczywiscie nie chcę generalizować, bo jeszcze nie wszędzie tak jest, ale przeraża mnie to coraz bardziej. Ufff, to pożaliłam się trochę :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Oczywiście miało być "niekosmetycznego" razem :) to z tych emocji chyba :), pisanie i mówienie o mojej byłej pracy przyprawia mnie "o szybsze bicie serca" (bynajmniej nie w sensie pozytywnym).

    OdpowiedzUsuń
  29. Szczerze współczuję choc może nie ma czego żałowac. Ja już wiele lat temu zorientowałam się na czym polega praca w korporacji,jakie panują tam reguły, stosunek do klienta, do pracowników.Dlatego wybrałam budżetówkę - pieniędzy z tego nie ma, pracy mam niemało ale przynajmniej robię to, co lubię, pracuję z ludźmi na poziomie, nie jestem sfrustrowana, bo mój wybór był świadomy chociaż w mojej pracy często również nie jest różowo.

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo fajnie napisała Atqa, to jest sedno, ale oczywiscie klient nie musi byc uświadomiony,że ten produkt jest starszej daty, ze starszej kolorowki, wiem jedno,że nie dopuszczane sa stare kosmetyki!!! Krzyklo generalnie wg. daty produkt mialas dobry tusz tak?
    Jesli jednak Ty uwazasz ,że stary to Pani z perfumerii powinna zrobic reklamacje i tyle, takie prawo:D
    Co do udostepniania dat wazności, kochane, nigdzie na swiecie nie ma odkodowanych dat waznosci w kolorowkach selektywnych. Mozna prosic o sprawdzenie i tyle.
    Co do sklepu z tekstyliami wiem,że tak robią, stare chwyty, ale jakie to porównanie do perfumerii?

    Niefajnie jak kierownicy każą tak robic i tyle ale nie generalizujmy.
    Krzyklo hmm cieszę się ,że Twoja praca daje Ci tyle satysfakcji:) Ja sie w swojej czuje dobrze, mam swoje jednak zobowiazania ale nigdy przenigdy nie naginam, zreszta moja firma ma swoje zasady, i nie uwazam ze moi ludzie nie sa na poziomie. Patrzac z mojego punktu widzenia to druga strona wlasnie przegina, nawet nie wiesz ilu chamow obsluguje.. sorry za nazewnictwo, przemadrzalców co myślą,że śa ponad wszystkimi,no mówię temat rzeka.Samo zycie i zycie własnie doprowadza do takich rzeczy, nie byłabym skłonna podzielać prawdy jak to super jets na zachodzie, wszystko, od targetów począwszy przyszło stamtąd.Budżetówka to inna para kaloszy, myślę ze nawet łatwiejszy kawałek chleba.To tyle na szybko po pracy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam w poście według daty w dekalkulatorze (tak to się chyba nazywa) zakładając, że ten tusz ma wyjątkowo długi termin ważności czyli 36 miesięcy (zazwyczaj jest to chyba 3-8 - popraw jeśli się mylę)i że jest ważny 6 miesięcy od otwarcia to moim zdaniem jest, powiedzmy, "w połowie" przeterminowany, bo zostały tylko 3 miesiące użytkowania. Należało moim zdaniem zaznaczyc to w wyprzedaży. Poza tym z całą pewnością był otwierany - świadczy o tym konsystencja - po prostu się kruszy tak, jakby "dostał" sporo powietrza. Zgadzam się, że najprawdopodobniej otwierany był przez klientów. Sama często widzę i reaguję jak klienci otwierają rozmaite produkty od kosmetyków po dżem.
      A praca jak praca, w każdej raz jest lepiej raz gorzej a pracowac trzeba. Ja w "swojej" korporacji miałam kolegów bardzo na poziomie - gorzej było z szefostwem. Oczywiście tu też jest różnie. Moja odpowiedź była raczej skierowana do konkretnej sytuacji przedstawionej przez Wyznania.
      Miłego wieczoru :)

      Usuń
    2. data waznosci kosmetyków kolorowych to 36 miesiecy, od otwraci i uzytkowania to 6 m-c. Tak jest uznane,normy unijne:)
      Co do pracy wiem wiem, ale ja też mówie tu z doświadczenia moich lat pracy jacy są ludzie po drugiej stronie lustra czyli klienci:)Choc czasem ich kocham hehe, spotkałam wiele wyjatków od reguły więc miło.
      Fakt faktem,że musimy zdawać sobie sparwę,że kosmetyki na wyprzedaży są:
      1. limitowane, nie sprzedały sie i wypadaja z oferty stąd wyprzedaż
      2. moga byc na styku przydatności
      3. nierentowne kolory, bądź duży asortyment tego na magazynie
      Czasem są inne kryteria,związane z rynkiem polskim.Typu odgórna promocja.
      Dostajemy to odgórnie.
      Zawsze trzeba pytać, ja zawsze mówię:)
      Co do zwrotu powinny spisać reklamacje bez dwoch zdan!!!
      A tak na marginesie, mam słabośc do dobrych kosmetyków, widziałam na wolnocłwoym La prairie, samoopalacz, przeceniony dwa razy na śmieszną kwotę jak na LP czyli 160 zl ( kosztuje 410zl) jak myślicie świeży był?:)
      Bo ja wiem,ze to stala oferta hehe więc? Styk ważności of course, czasem nie warto sie łudzić i nie chce tu wyjść na przemądrzałą:).Takie są wszedzie prawa rynku, zarówno na spozywce jak i kosmetyce.I bynajmniej nie u nas wymyslone:)
      Nie można tego zaznaczyc bo nie trzeba, poza tym wg. kryterium unijnych tusz był jeszcze dobry.Buziale

      Usuń
    3. Zgadzam się z 1 i 3 pkt. zasady wyprzedaży. Drugi jest dla mnie dyskusyjny. Nie ja mam pytac ale sprzedawca ma mnie o tym poinformowac - nie muszę znac reguł wyprzedaży. To sprzedawca jest od tego, żeby mi pomóc w zakupie, w przeciwnym razie nie widzę sensu jego istnienia. Na tym polega właśnie nasz polski paradoks - wszędzie klient musi znac się na wszystkim:
      1. urzędnik nie pomoże Ci załatwic sprawy, wręcz przeciwnie robi wszystko by to utrudnic (wiem o czym mówię - 2 lata zbierałam papiery do budowy domu, który wybudowałam w rok). Musiałam poznac prawo budowlane, żeby doprowadzic do podjęcia korzystnych dla mnie decyzji.
      2. zatrudniając glazurnika, hydraulika czy parkieciarza musisz poznac zasady ich pracy,żeby nie okazało się, że tak coś podłączą, że ciekną Ci rury od podłogówki a fachowiec twierdzi, że to nie jego wina.
      3. sąd wydaje "pomyłkowy" wyrok, który kosztuje Cię stratę dużej sumy pieniędzy i słyszysz jedynie "przepraszam".
      Sorki, ale ulało mi się...;)
      Ja po prostu chcę zapłacic i otrzymac pełnowartościową usługę nie zagłębiając się w rozważania "dlaczego towar jest wyprzedawany". To prosta droga do paranoi, spiskowej teorii dziejów, stosu reklamacji i jeżdżenia po bułki na drugi koniec miasta, bo tam jest uczciwy sklep(jak u Bareji)

      Usuń
    4. odpowiem Ci tak:) Zapytaj a odpowiedzą, przecież nie musze mieć na czole tego napisane:D ja Cię dobrze rozumiem krzyklo, ale pomyśl po co są wyprzedaże?:)Nie chce byc uszczypliwa broń boże tylko to sie mi samo nasuwa.
      Mnie tam ciagle pytaja , a czemu a dlaczego:) I chetnie udzielam odp, mimo,że czasem mam dość.Buziale:)Załacz linka do tego korektorka, bo mi już strone wiesza od szukania:D

      Usuń
  31. Apropos otwieranych kosmetyków:) oj jak wy sie mylicie:) wiecie kto najczesciej je otwiera?:) Klienci...a później inni maja do nas pretensje.

    OdpowiedzUsuń
  32. Oczywiście, że to klienci często otwierają kosmetyki... Ale często i gęsto konsultantki i sprzedawcy prezentują coś na pełnowymiarowym produkcie, kiedy nie ma testera... To jest przegięcie. Nagminnie dzieje się tak w drogerii Natura.

    Moim zdaniem miałaś prawo złożyć reklamację, która powinna być przyjęta. Szczytem jest to, że Pani, która Ci odmówiła nie miała nawet kontrargumentu, bo nie umiała powiedzieć do kiedy ważny jest ten tusz...

    Jestem ciekawa co Ci centrala odpisze. Mam nadzieje, że potem nas jeszcze poinformujesz jaki finał miała ta sprawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bello ale jak często klienci dulczą by móc zobaczyć kosmetyk, do którego producent nie daje testera?I co wtedy? Chcę byc miła...
      A ile sie przy okazji nasłuchm,że przecież my sobie bierzemy testery:(
      Każdy kij ma 2 końce.

      Usuń
  33. Oczywiście, że poinformuję.

    OdpowiedzUsuń
  34. Sytuacja na ciepło z wczoraj. Weszłam do Douglasa i patrzę co tam mają ciekawego "na wyprzedaży". Rzuciła mi się w oczy maskara Chanel Exceptionnel, więc oglądam ten tester, patrzę na szczoteczkę (cała oblepiona zaschniętym tuszem). Podchodzi do mnie pani, aby pomóc i nie pytana zaczyna tłumaczyć, że ten tusz ma taką konsystencję raczej suchą itd i co robi? Wyjmuje nowy tusz z pudełeczka, odkręca go i pokazuje jak wygląda "nowy". Wyszłam i nic nie kupiłam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety często zdarzają się takie sytuacje.. sama podczas ostatniej wizyty w PL wpadłam do S. celem zakupu Guerlainowego pędzla do Meteorytów.. poprosiłam Panią o znalezienie i podanie.. Pani wyjęła z szufladki i choć wcale nie prosiłam otwiera pudełeczko, otwiera welurek i ciach, macha i mi pędzlem przed oczyma.. nie muszę dodawać, że pędzel wyglądał na delikatnie zajechany.. a welurek jak psu z d... poprosiłam o wersję niezmaltretowaną, a Pani, że mają tylko 1 szt, a wygląda tak, bo klienci zawsze proszą o otwarcie, choć mają wystawione na standzie.. taaaa, ja prosiłam.. oczywiście za zakup podziękowałam i oddaliłam się szybkim krokiem do wyjścia..

      Usuń
  35. Czyli z cyklu jak zadowolic klienta:DD Wyznania ja za Wami nie nadążam, teraz będe odpowiadać nie ma nie pokażę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że jesteś jak ten Don Quichot - sama przeciw światu ;)
      Wolę, żeby sprzedawca odpowiadał "nie pokażę" niż otwierał opakowania ;) Serio - po naszej dyskusji tutaj wcale nie będę miała mu tego za złe. Jest tester to sobie tester "pomacaj" kliencie, gorzej, że faktycznie często nie ma...

      Usuń
    2. tak być powinno.. wszystkie opakowania fabrycznie zafoliowane i zakaz otwierania..

      Usuń
    3. No! A jak coś, to po łapach :D

      Usuń
  36. no no jak Don Kichot:)A tak poważnie to wiele firm nie foliuje opakowań:)Zakaz otwierania to dla klientów też:) Wtedy będą donosy na ochronę hehe,że zbytnio sie przygląda:)Jak świat światem nie da sie wszystkich zadowolić:D

    OdpowiedzUsuń
  37. Przykre jest to co Cie spotkalo i najbardziej zdumiewa mnie fakt odmowy przyjecia reklamacji. Nad reszta nie bede sie rozpisywac bo to zupelnie inna kwestia- przez ponad 10 lat pracowalam w branzy handlowej i wiem jak wyglada mechanizm sprzedazy z naciskiem na wyprzedaze w Polsce. Smutne ale prawdziwe a jeszcze gorzej, ze jest to nagminnie praktykowane.
    Dobrze, ze napisalas e-maila i nie odpuszczaj, ja swojego czasu mialam cisnienie na zakupy w Rossmannie. Nie odpuscilam i moze sukces nie starl posmaku goryczy. Bo musialam sama walczyc o cos, co po prostu jest normalne....

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  38. Sytuacja wręcz absurdalna.. No i nie tylko tyczy się promocyjnych kosmetyków. Zdarza mi się bowiem widywać w drogeriach rozwarstwione lakiery na dodatek w regularnych cenach.... Sama kupiłam taki który po jakichś 2 tyg zaczął się rozwarstwiać ;/ Dobrze że nie zostawiłaś tej sprawy i napisałaś e-maila.

    OdpowiedzUsuń
  39. O ludu,w życiu nie kupię tuszu powyżej 30 zł. Moim zdaniem to strata pieniędzy, bo czasem tusz za 10 zł potrafi stworzyć cuda na rzęsach a ten za 60 szybko się wysuszyć. Miałam już takie przypadki.
    Ps. Zajrzyj czasem na mojego bloga, są tam recenzje kosmetyków (zazwyczaj kolorówki) i informacje o rozdaniach i konkursach. Obserwuję;)

    OdpowiedzUsuń
  40. O kurcze, nie widziałam wcześniej tego postu :/ Faktycznie, konkretnie się naciełaś. Też kiedyś kupiłam jakieś tusze/pudry/podkłady na wyprzedaży i w 100% zgadzam się - były stare, zwietrzałe i już w zupełności nie nadające się do użytku :// Aj, kaszana.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wkoncu ktos powiedział prawdę :). Kiedyś w douglasie chcialam kupic eyeliner, wybrałam isadorę bo byl najtanszy, Pani pięknie mi go spakowała, próbeczki, torebeczka, trele morele - aż doczołgałam się na parking i w bojowych warunkach chcialam przetestować liner - jakież było moje zaskoczenie kiedy zobaczylam, ze jest caly rozwarrstwiony i niemalze zeschnięty, wygladajacy jakby byl uzywany 100 lat (nie wierze, ze w kasie nikt tego nie zauwazyl, chyba sprzedawczyni celowo to zrobiła i myslala, ze nie wroce z reklamacją). Gdybym sama doniosla eyeliner do kasy pewnie bym zobaczyła, ze coś jest nie tak, ale wiecie jak to w tych perfumeriach bywa, ledwo wejdziesz a juz ciocie dobre rady się gnieżdżą wokół i na dobrą sprawę nie ma jak pooglądać cokolwiek bo od razu prowadzą na stoisko z rzeczą o której chęci zakupu poinformowałyśmy (chcąc, nie chcąc). Prawdę powiedziawszy jeszcze nigdy nie udało mi się obejrzeć porządnie tego co akurat mieli na stanie bo czuję sie strasznie osaczona nie tylko przez ekspedientki ale i ochroniarza. Zawsze grzecznie odpowiadam co mnie interesuje i z jaką wizytą przychodzę, wtedy panie oprowadzają mnie po 2-3 stoiskach, choć wolalabym sama znaleźć to co mnie interesuje, i zdają się być zniesmaczone, ze nic jeszcze nie wybrałam. Przykro mi strasznie, ze tam każda młoda dziewczyna traktowana jest jak intruz, który przyszedl się wymalować za friko i spsikać. Dlatego większość rzeczy niestety muszę zamawiać w ciemno z Internetu bo mimo ryzyka to dla mnie o wiele przyjemniejsza forma zakupów niż paraliżująca penetracja rąk :|.
    Co do kalkulatora dat to faktycznie czesto wychodzą byki - wedlug niego jestem wlasnie w posiadaniu podkladu, ktory będzie wyprodukowany dopiero w 2013 :)
    Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za wszystkie komentarze, nawet te negatywne. Proszę jednak aby były one kulturalne. W przeciwnym razie zastrzegam sobie prawo do ich usunięcia.

Blog template designed by SandDBlast