Pamiętacie moją niefajną historię z paletką Mac z
kolekcji Shop Cook? Przypomnienie TU.
Otóż jak zapowiadałam w poście i na Wizażu nie odpuściłam
tematu i po weekendzie odwiedziłam salon Mac, w którym wlepiono mi „składaną”
paletkę. Sprawa chyba zrobiła się głośna bo jak tylko zaczęłam wyjaśniać
powód zwrotu cieni sprzedawczyni natychmiast zaczęła przepraszać i
stwierdziła, że podobna sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Owszem mają taką
praktykę, że jeśli dany produkt z aktualnej kolekcji się wyprzeda proponują
podobny ze stałej oferty . Nie zmienia to faktu, że podczas eventu wizażyści
powinni mnie poinformować, że paletka się sprzedała i że proponują mi „zamienniki”
a nie celowo wprowadzać w błąd. Zostałam przeproszona za zaistniałą sytuację a w
ramach przeprosin otrzymałam dodatkowy zestaw do sprzątania (gumowe rękawice i gąbki-zmywaki
;) Szał nieprawdaż? A niech tam, najważniejsze, że Mac uznał swój błąd i że nie
próbowano ze mną polemizować. A prawdziwą paletkę Call Me Bubbles kupiłam
w innym centrum handlowym. Wygląda następująco:
Cienie, które się w niej znalazły są limitowane:
Call Me Bubbles - jasny beż o satynowym wykończeniu. Może służyć do
rozświetlenia pod łukiem brwiowym lub w wewnętrznym kąciku. Przyzwoita
pigmentacja jak na rozświetlacz.
Fresh Daily - mandarynkowy pomarańcz o wykończeniu Frost.
Full of Flavour - jasny koralowy róż, wykończenie matowe.
Brash - soczysty miedziany velux pearl
(ponownie promowany).
bez bazy w słońcu |
bez bazy w cieniu |
na bazie w słońcu |
na bazie bez słońca :) |
Makijaż wykonany tą paletką przez wizażystkę Mac można obejrzeć
TU.
Przy okazji zakupu w/w palety uświadomiłam sobie, że dobrze
jest od czasu do czasu kupić takiego „gotowca”, bo zazwyczaj cienie
są tak dobrane przez specjalistów, że można w prosty sposób wykonać
ładny makijaż nie kombinując z niezliczoną ilością cieni. Ja mam często problem
z doborem kolorów przy cieniach pojedynczych, ponieważ jestem amatorką i często
najzwyczajniej w świecie nie mam czasu zastanawiać się co do czego i dlaczego :). Poza tym takie
rozwiązanie świetnie sprawdza się w podróży. Przyznam, że ostatnio, gdy staję
nad moimi dwiema piętnastkami z Mac i
jedną z mieszanką Inglota i Kobo to odechciewa mi się makijażu. A tu proszę,
sięgamy po gotowca i wyczarowujemy w tempie ekspresowym fajne oczko :)
Wypowiecie na ten niezmiernie ważny temat? ;)
Za najwięcej najciekawszych "wymyślonych" argumentów ZA lub PRZECIW "gotowym" paletkom przyznam nagrodę ;)
Ja jednak wolę pojedyncze cienie :)
OdpowiedzUsuńZdarza się tak, że cały zestaw cieni kupuję... dla jednego czy dwóch, których zamienników nijak nie mogę upolować.
Jeszcze nigdy nie udało mi się pomalować oka cieniami siedzącymi w jednej palecie, zawsze coś korciło mnie do innych, takich ulubieńców - no, chyba że była to 88-kolorowa Mirage z Coastal Scents, ale ta ma z kolei dużo cieni, których nie użyłam nigdy.
Aha - nie zauważyłam tego konkursu - trudno, moja odpowiedź będzie poza konkursowa - po prostu chciałam do Ciebie coś powiedzieć :)
UsuńNigdy się nie zastanawiałam, czy wolę paletki, czy jednak pojedyczy cień kupić. Co jakis czas pojawia się w mojej głowie wizja jakiegos czasu, i kupując paletkę często zawodzę się na pigmentacji. Dlatego wolę kupić cień pojedyńczy, bo i tak sama bede dobierać do niego drugi kolor, który i tak nie znalazłabym w żadnej paletce, bo są one z reguły tylko dwie tony ciemniejszy i super jasny. Kupiłam kiedys mega paletkę Smashbosa, tę z 45 cieniami, 9 eyelinerami itd, i co? wielkie g, bo cienie w palecie są tak słabo napigmentowane, że bez bazy ni rusz. Po prostu kolor utlenia się juz po dwóch godzinach i papa. Moim największym faworytem w wśró cieni do powiek są cienie w kremie, ale tylko Shiseido, jako jedyne spośód wypróbowanych chanel i mac są w stanie przetrwać cały dzień bez użycia bazy. cudownie aplikuje sie palcem, i znakomicie można dodawać na niego kolejny kolor tworząc wymyślony efekt :)
OdpowiedzUsuń*nie wizja jakiegos czasu tylko wizja jakiegoś makijażu miało być :) przepraszam za pomyłke.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna paletka. Ja mam jednak pewien problem z paletkami- zazwyczaj podoba mi się jeden, dwa cienie, a reszta leży odłogiem. Wolę sobie kupić kilka jedynek, które z chęcią poużywam niż kilka paletek, z których w obiegu będzie zaledwie kilka kolorów.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony paletki, w których kolory dobierali profesjonaliści mogą całkowicie wyczerpać chcicę cieniową- z tym że nie trafiłam na taką paletkę, która w 100% by mi odpowiadała
rekawiczki do sprzatani mowisz??to sie nie popisali,powinni conajmniej zaprosic cie na darmowy makijaz...no,zel fakt dobrze,ze przyznali sie do bledu!Tez lubie kupowac gotowe paletki,ale tylko takie w ktorych wszystkie cienie mi sie spodobaja,a ostatnio mam pecha i w paletka podobaja mi sie gora dwa cienia,a resza tu juz nie!Paletki zabieraja mnie miejsca,zmiesci sie do malej torebki,no nie walaja nam sie pojedyncze cienie po szafkach:)
OdpowiedzUsuńBardzo poodbaja mi sie te kolory, i nazwy sa tez fajne:)
OdpowiedzUsuńJa tez czasem wolę 'gotowce' i mam w zasadzie 2 ideały NAKED1 i 2. Wolę poszaleć z kolorami i sama je wybierać
OdpowiedzUsuńJa lubię małe paletki, bo wielkie mnie trochę przerażają i w sumie nie mam potrzeby by je mieć. Ładne kolorki.. :)
OdpowiedzUsuńJa powiem tak wolę sama skomponować własną paletkę z cieniami, które naprawdę będę używała. Już parę razy kupiłam gotowe palety oczywiście z myslą o tym, że będę używać wszystkich kolorów jednak tak nie było np w przypadku cieni Sleek Storm dlatego się jej pozbyłam. Wolę sama dobierać sobie kolory które mi się naprawdę podobają i wcześniej je sama "pomacam":D niż coś czego wiem ze będę używać tylko w polowie.Po co mi to?no sama nie wiem:) tylko strata pieniedzy a tak mam coś droższego ale naprawdę w moim guście i czego naprawdę jeszcze nie mam a potrzebuję koniecznie mieć.:)
OdpowiedzUsuńja też niby lubię 4, bo dokładnie tak jak napisałaś są przeważnie świetnie dobrane kolorystycznie do makijażu i nie trzeba się płodzić zbytnio w dobieraniu cieni :) do tego idealne na podróż.. ja jednak sama zastanawiam się nad pozbyciem kilku swoich 4ek, bo mam kilka 15ek i w sumie tylko ich używam, a te 4ki leżą sobie samotne na boku.. tym bardziej, że ja mało kiedy używam tylko 3 czy 4 kolorów. tylko często i 10 podobnych kolorystycznie i właściwie niezbyt różniących się od siebie :) wolę więc chyba 15tki :)
OdpowiedzUsuńaha, no i super, że sprawa się wyjaśniła! choć powinni dać Ci jakiegoś MACzka w ramach przeprosin! :)
OdpowiedzUsuńPopieram Marti - paletka powinna być prezentem przeprosinowym od MACa!
UsuńTen różowy prześwietny! ;)
OdpowiedzUsuńja wolę większe paletki (np. z kilkunastoma cieniami), bo mam większe pole manewru; lubię dobierać cienie i tworzyć coraz to nowe zestawienia kolorystyczne :)
OdpowiedzUsuńracja ! ja najbardziej lubię potrójne ! Wiadomo co gdzie kłaść i jak sobie poradzić :)
OdpowiedzUsuńza to paletki z większą ilością cieni niż 4 to już mi średnio odpowiadają. co prawda mam kilka, ale zazwyczaj to się kończy używaniem jednym cieni a inne pozostają nienaruszone
Dobrze, że się sprawa wyjaśniła i zostałaś przeproszona. :) Chociaż tutaj trzymają poziom.
OdpowiedzUsuńTo za czy przeciw? :) Ja mam mieszane odczucia.
Z jednej strony mając paletkę otrzymujesz kilka cieni "w kompakcie", jest w niej wszystko czego trzeba do wykonania makijażu (czasami firmy dodają dodatkowe bazy czy kredki), są pięknie kolorystycznie skomponowane i dobrane, zawsze któryś cień podpasuje najbardziej, pewnie i też taniej wychodzi niż kupowanie pojedynczych wkładów. Druga kwestia to właśnie podróżowanie, wszystko jest na miejscu, nic nie goni po kosmetyczce ani biega ani nie skacze i nie kruszy. Jeśli możesz sobie sama skompletować taką paletką to najprostszy sposób na to żeby wszelkie ulubione cienie były w jednym miejscu. Jeszcze jeśli takie czwórki są fajne, poręczne to przy większej ilości zaczyna się problem. Cienie się dublują innymi paletkami (sleek), nie wiadomo już co i jak połączyć, stają się też za duże żeby zmieścić je w torbie.
Mi chyba najbardziej odpowiada opcja dobieranych palet i sama muszę się zaopatrzyć w jakiegoś glamboxa żeby nie szukać cieni za każdym razem.
Śliczne kolorki, może kiedyś dorobie sie jakiegoś maczka
OdpowiedzUsuńTen koralowy kolorek jest sliczny. Wlasnie takiego odcienia mi w danym momencie najbardziej brakuje;)
OdpowiedzUsuńPo moim zbiorze widac, ze ja jestem zdecydowana fanka paletek, wlasnie takich skladajacych sie z 4 - 6 cieni. Niesamowicie mi to ulatwia zycie, jak mam dzien, nie mam pojecia jak sie pomalowac ale na przyklad mi swita, ze moze fiolecik... to wygrzebuje z szufladki odpowiednia paletke i mam pod reka wszystkie potrzebne mi cienie. Czasami trzeba sie strescic i nie ma czasu na dumanie i dobieranie kolorow... tym bardziej, ze moje jedynki sa w swoich opakowaniach, wiec musze troche pogrzebac i podumac. Dlatego lubie czworkowe paletki MAC bo tam moge sobie zestaw zrobic ale tez go potem zmienic jak mi sie cos odwidzi... i dlatego tez kocham piatki Diora, bo te maja dla mnie najlepsze i uniwersalne zestawienia :D
OdpowiedzUsuńgenialne kolory, bardzo takowe lubie na wiosnę/lato .
OdpowiedzUsuńGeneralnie jestem zwolenniczką palte bo sa wygodne, proponuja inne ujecia kolorów, baź wlasnie niebanalne zestawienia, ale ja wole moją wyobraźnię i zawsze kieruje sie moim widzimisie, mam koncept w glowie i kupuje czasem pozornie nie pasujace cienie.
Ostatnio tworze "wyrafinowane" zestawy z pojedynczych maczków i pigmentów, bawie sie przednio:)
ja nie lubie gotowców - zawsze znajdzie się tam 1 czy 2 kolory które mi nie pasują.
OdpowiedzUsuńA paletka bardzo fajna:) Tylko szkoda ze jakiegoś ciemniejszego, wyrazistszego cienia w niej nie ma
Paletka jest świetna :) i dobrze że wszystko się bezproblemowo wyjaśniło :)
OdpowiedzUsuńpaletka bardzo fajna :) ja osobiscie lubie palety z wieloma kolorami (minimum 10) bo w takiej 4 nie uzylabym wszystkich do jednego makijazu. za to pojedynczych cieni wrecz nienawidze :D
OdpowiedzUsuńPaletki są bardzo fajne, jeśli gdzieś się wybieramy i nie chcemy taszczyć całego stosu pojedynczych cieni lub do noszenia w torebce, do szybkich poprawek makijażu w ciągu dnia.Ale często w paletkach nawet w tych kilku kolorowych brakuje mi dobrego cienia co rozświetlenia oka.Takiego cienia brakuje mi na pewno w większości paletek Sleeka. Póki co tylko jedna paletka Lancome (zielone czwórki) spełniła moje oczekiwania i nawet paletka Inglota, którą sama sobie skomponowałam,tak do końcami się nie podoba. Choć ja nie mam tego problemu, bo odkąd zakochałam się w minerałach, cały zestaw do makijażu w ilości 50 parę sampli mieści się w małym portfeliku :P
OdpowiedzUsuńGotowe paletki to świetna sprawa dla takich niesamowicie niezorganizowanych osób jak ja, które notorycznie wszystko gubią, nawet cienie używane na codzień. Co prawda, paletkę też można zgubić, ale to już mniejsze prawdopodobieństwo ;), dlatego ja uwielbiam taką formę przechowywania cieni. No i jak już wspomniałaś, cienie są zazwyczaj bardzo fajnie dopasowane, więc bez większego zastanowienia można sobie machnąć szałowy makijaż i możemy być pewne, że efekt jest cudowny!:)
OdpowiedzUsuńMinus jest taki, że nie wszystkie kolory z paletki mogą nam odpowiadać, ale ja lubię być zaskakiwana i kocham szalone paletkowe połączenia :)
Baaardzo podoba mi się Call Me Bubbles, to mój faworyt z tej kolekcji, teeż go chcę! :)
Bardzo fajne kolorki ^^
OdpowiedzUsuńDla mnie gotowe paletki mają jeden ogromny plus: nie muszę sterczeć godziny, zastanawiając, się, które z pojedynczych cieni włożyć w paletkę. Bo nigdy nie mogę się zdecydować. A przy gotowej paletce: żaden problem, biorę te, które najbardziej mi odpowiadają :)
OdpowiedzUsuńZ automatu i też w zwyczaju mam kupować pojedyncze cienie. Myślę sobie, na pewno ten przyda mi się do beżu, a ten złoty idealnie będzie współgrał z szarym, ale kiedy przychodzę do domu, wkładam do palety to myślę "Kinga, Ty to chyba jesteś daltonista" i tak przekładam z jednego miejsca na drugie.Sprawdzam na powiecie, nadal rozczarowanie i choć chciałabym posiadać efekt placebo w takim momencie (przecież mówiono, że to świetne więc MUSI takie być i na pewno będzie pasować) to nic nie zapowiada, że efekt placebo nadejdzie i nie nadchodzi. Z żalu nad własną naiwnością zostawiam takie kolorki i chowam w zakamarki, broń Boże nie oddaję, bo co jak się jeszcze przydadzą, co jak stwierdzę, że do czegoś jeszcze będą mi pasować? Albo co gorsza, okaże się że moja koleżanka wygląda w nich lepiej, a ja jestem takim laikiem że nie potrafię dopasować banalnych odcieni. Chronię się w takim momencie przed nadchodząca chandrą i tłumaczę sobie, że zakup był potrzebny by uświadomić mi swoją głupotę, zazwyczaj na bardzo krótką. Z gotowymi paletami jest trochę inaczej, leżą zawsze na wierzchu i jedynie przejeżdżam palcami po kolorkach by upewnić się w których kolorach dzisiaj wyjdę. Palety gotowe mają to do siebie, że dzięki nim nie dopada mnie chroniczne poczucie winy, że kupiłam coś kompletnie zbędnego i nie muszę się chronić przed moim sumieniem, które jest wyjątkowo niewyrozumiałe jeżeli chodzi o kosmetyczne fail'e. Dlatego właśnie wolę gotowe palety - dla własnego komfortu psychicznego. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię paletki z prostej przyczyny- często podróżuję i muszę zabierać swój "składzik" kosmetyczny :). Ostatnio do Polski wzięłam niby najpotrzebniejsze rzeczy + ciuchy, a koniec końców- walizka była niemal pusta (4 ciuchy na krzyż), ale ważyła ponad normę ze względu właśnie na kosmetyki :D Bo to się miało przydać, tamto.. Dlatego teraz biorę tylko paletki, bo na raz mam kilka cieni, dobrze dobranych względem siebie, jasnych i ciemnych. Teraz tylko czekam aż zrobią mini flakoniki z podkładami :D
OdpowiedzUsuńPojedyncze cienie też mają swój urok, jednak ja wolę mieć wszystko w jednym miejscu :) O, to moja opinia ;)
cieszę się, że potraktowali Cię w tym MACu poważniej i że ktoś się odrobinę otrząsnął. Mogli sobie fatalnej reputacji narobić :)