środa, 14 marca 2012

Shiseido Bio-Performance Super Corrective Serum


Moja babcia i mama zawsze stosowały mocne kremy tzn. takie zawyżone wiekowo (w wieku 20 lat takie dla 30 latek itd.) i muszę przyznać, że skutecznie powstrzymywały oznaki starzenia się skóry. Inny „materiał” powiecie? Pewnie też ,ale ja też zaczęłam stosować ten patent po 30-tce i subiektywnie stwierdzam, że efekty są zadowalające. Nie mam na razie jeszcze głębokich zmarszczek ale lepiej zapobiegać niż w pewnym momencie stwierdzić, że wstrzykiwanie kolagenu to jedyny sposób na zachowanie młodego wyglądu. Na kolagen i inne tego typu wynalazki nie zdecydowałabym się nigdy więc pozostają mi kosmetyki. Jednym z takich cudów, które ma poprawić wygląd skóry już po jednym dniu jest Bio-Performance Super Corrective Serum Shiseido.


W Bio-Performance Shiseido zastosowało „super-składnik” nazwany Bio-Regenesist, który ma wspomagać produkcję kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego, ponieważ to ilość tych składników w skórze zmniejsza się wraz z wiekiem.
Shiseido obiecuje, że po kilku tygodniach stosowania dwa razy dziennie, nawet głębokie zmarszczki mają ulec wygładzeniu. Nie mam ich więc trudno orzec, ale stosuję sumiennie już od miesiąca i mogę co nieco powiedzieć o tym produkcie.
Serum ma bardzo przyjemną, zwartą konsystencję, szybko się wchłania, a po nałożeniu ma się wrażenie jakby woda zastygła na twarzy.

Niestety nie mogę stosować serum na noc, ponieważ jak i inny produkt z tej serii (Benefiance Concentrated Anti-wrinkle Eye Cream - opis TU) wcieram je w poduszkę podczas snu a potem w oczy i rano moje odbicie w lustrze nie należy do tych, które tygrysy lubią najbardziej. Nie jest to jednak efekt uczulenia czy podrażnienia, po prostu produkty przeciwzmarszczkowe Shiseido są dość mocne i ABSOLUTNIE należy unikać kontaktu z oczami.

Suma sumarum działanie według mnie nie jest jakieś magiczne. Skoro serum ma z założenia spłycać głębokie zmarszczki oczekiwałam, że bez problemu poradzi sobie z moimi, które aż tak wyraźne nie są. Po miesiącu stosowania oprócz faktycznego napięcia skóry, nawilżenia i rozświetlenia moje kreseczki nadal są na swoim stałym miejscu natomiast rzeczywiście nie pogłębiły się a to też już dużo, bo w pewnym wieku takie zmiany często zachodzą nawet w ciągu miesiąca.

Czy warto więc wydać tę niemała sumę na serum Shiseido? W moim mniemaniu tak jeśli hołduje się zasadzie mocnego uderzenia już w młodym (stosunkowo) wieku :). Profilaktyka jest bowiem na dłuższą metę skuteczniejsza i mimo wszystko tańsza.
Szkoda, że nasza służba zdrowia jest głucha na ten argument :(.

28 komentarzy:

  1. Też stosuję mocniejsze kremy, np. teraz pod oczy taki dla 35 latek. Wydaje mi się, że należy patrzeć się raczej na potrzeby skóry, na wyraźne tendencje, np. do szybciej widocznych zmarszczek niż na metryczkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. krzykla, a spróbuj lotionu Shiseido Nutriperfect, jesli chodzi o prasownie twarzyczki to dla mnie mistrz, baa, nawet lepiej to robi niz ANR czy Genifique. Lotion kosztuje 250 zł za 150ml.Ma jakis magiczny składnik, który powoduje że skóra jest elastycznai podczas zagniecenia twarzy, szybko wraca do pierwotnego stanu - lotion stosuje od listopada i jest to moje must have:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to spróbuj Kanebo:)))Ten ma duzo lepsze składniki niz Shishi:D

      Usuń
    2. a który produkt masz na myśli..? też lotion..?

      Usuń
    3. Muszę się przyjrzec i jednemu i drugiemu :)

      Usuń
    4. no lotion koniecznie:)))))Ale Eudermine tez jest fajny

      Usuń
  3. hmmm... napięcie, rozświetlenie i nawilżenie to już naprawdę dużo, może cuda zaczną się po trochę dłuższym stosowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze jak ktoś stosuje kremy przeznaczone dla ciut starszej grupy wiekowej to podnosi się larum, ze nie nie wolno i tak dalej. Skoro jednak w twojej rodzinie się taki patent sprawdza...
    Szkoda, że Shiseido nie spełniło twoich oczekiwań

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na szczęście nie muszę i nie będę musiała jeszcze przez długi czas stosować takich kremów ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda, ze wszystkie te wysokopolkowe kremy sa tak naszprycowane chemią, że szok, efekty sa naprawde spektakularne, zawsze myslalam, ze jak zazczna pojawiac mi sie zmarszczki to sięgne nawet po la prairie, zeby zatrzymać czas ale zastanawiam się czy nie lepiej odejść na rzecz aptecznych preperatów, albo marek, które są cenowo porównywalne do tych wysokopólkowych ale są bardziej eko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wiem czy chemia? Chemia jest obecna wszedzie, nawet w dermokosmetykach, caly nasz organizm to jedna wielka chemiczna pracownia:) kremy o lepszych nosnikach i skladnikach musza to jakos dostarczyc , współgrac no i nasladowac i tak to jest.
      Lepiej zapobief=gac niz pozniej szalec z medycyna estetyczna.
      Jak dobrze sprawdzisz skladniki to dziala:)
      Marketing swoje tez robi, i w wysokopółkowcahc i aptecznych również:)
      Ja zawsze patrze na skladniki, wlasnie pod katem chemicznym:)
      I nigdy sie nie zgodze ze nie warto inwestowac w drozsze kremy, bo powtarzam ile składnika i co za nosnik moze miec krem za 10-30 zł?

      Usuń
    2. Tu się całkowicie zgadzam z tym, o czym piszesz. Za 10 zł można kupić ewentualnie lakier do paznokci, błyszczyk albo pomadkę pielegnacyjną. Niestety w dobry krem trzeba zainwestować, by poźniej te kilkanaście złotych nie było pieniędzmi wyrzuconych w błoto, bo też tak czasami bywa..

      Usuń
  7. w takim razie muszę ufundować sobie krem pod ślepaki 25+

    OdpowiedzUsuń
  8. moja mam tez stosowala ten patent z kremami i zawsze mi powtarzala,ze twarz "wyciagnie" z takiego kremu to co potrzebuje najbardziej:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również stosuję kosmetyki (serum/kremy pod oczy) przeznaczone nie dla mojego wieku (25 lat) jednak mam tą samą zasadę- lepiej dmuchać na zimne :). Ta seria Shiseido mnie n awet intrygowała, ale teraz sama już nie wiem.. chyba już wolę mojego Estee Lauderka pod oczy :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł genialny, kupię coś pod oczy dla trzydziestek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę zastosować się do takiej metody i zacząć zapobiegać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja z kolei wolę na razie nie używać mocniejszych kremów i nie przyzwyczajać do aktywnych składników mojej skóry, bo z czasem się na nie uodporni i będę musiała ciągle szukać czegoś mocniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam uparcie wierzę w pielęgnację apteczną, chociaż zdarza mi się przyszaleć z serum. Daj znać jak na dłuższą metę się sprawuje...

    OdpowiedzUsuń
  14. a moja mama nie stosowała specjalnych preparatów do ok 40 tki i jakoś cała pokryta zmarszczkami nie jest a dobiega do 60 :)wygląda o wiele młodziej niż wskazuje metryka :) moja babcia chyba jechała na nivea :P albo nie wiem co w tych czasach było dostępne i też wyglądała całkiem całkiem:) więc ja jakoś w te stosowanie zapobiegawcze nie wierzę, ale każdy ma swoje zdanie:)widzę, że zmieniłaś banner:) bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tez jestem zdania ze lepij zapobiegac niz leczyc:) Jest koloslana roznica w wygladzie skory ktora od 20stki miala wcierane skabe kremy przeciwzmarszczkowe a taka, ktora jechala na czymkowiek - ladnie pachnacych mazidlach ktore jedynie nawilzaja

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się w zupełności, że kosmetyki trzeba stosować stosownie do kondycji skóry i jej potrzeb, a nie do wieku :) to jakiś polski wymysł bo z tego co kojarzę firmy zagramaniczne nie klasyfikują w ten sposób kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawy ten sposób Twojej babci, jeżeli się sprawdza na dłuższą metkę to może i ja zacznę taki praktykować :> :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja biorę się za walkę ze zmarszczkami dopiero w dniu moich 25 urodzin. Czyli jeszcze dwa lata spokoju mi zostały :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja póki co jeszcze nie zwalczam, bo jeszcze nawet nie minęłam progu 20-stki. Mimo wszystko lepiej zapobiegać niż walczyć z nimi.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za wszystkie komentarze, nawet te negatywne. Proszę jednak aby były one kulturalne. W przeciwnym razie zastrzegam sobie prawo do ich usunięcia.

Blog template designed by SandDBlast