Tak jak nie potrafię opisać zapachu tak nie potrafię opisać lakierów, dlatego zapewne, mimo że mam ich sporo, rzadko goszczą na moim blogu. Przyczyną są też, rzecz jasna, moje niezbyt piękne i zadbane ostatnio paznokcie ale przemilczmy ;)
Zoya Ivy to, w moim prywatnym koślawym tłumaczeniu z angielskiego, czerwono-brunatny mataliczny kolor z silnymi różowymi i purpurowych akcentami oraz drobniutkim złotym brokatem. To ciepły kolor ziemi z rodziny brązów, zmieniający się w zależności od światła.
A teraz UWAGA – lakier pochodzi z wiosennej kolekcji Magique z 2009 roku. I to jest informacja, która mnie powaliła. Lakier, jak już moi stali czytelnicy wiedzą, kupiłam w niedzielę tj. 26 lutego na targach kosmetycznych w Warszawie. Kiedy zobaczyłam stoisko z lakierami ZOYA rzuciłam się jak, nie przymierzając, szczerbaty na suchary i do głowy mi nie przyszło, że na TAKIEJ imprezie można się naciąċ na przeterminowane kosmetyki. Zakładając, że lakier do paznokci ważny jest 3 lata (a raczej chyba pół roku) to moja Zoyka z w/w kolekcji ma jeszcze przed sobą jedynie ze dwa miesiące życia. :(
Głupia jestem, bo już fakt, że Panie na stoisku ochoczo zachęcały do otwierania każdego lakieru i wypróbowania koloru powinien mnie ostrzec.
Odnośnie terminu przydatności lakierów do paznokci to znalazłam następującą informację na stronie pl.point.fm : „(…) nie ma niebezpieczeństwa uszkodzenia płytki paznokciowej, jeśli używamy lakieru, którego termin przydatności do użycia się skończył. Nie zmienia to faktu, że lakiery po pewnym czasie tracą wiele swoich właściwości i może się okazać, że po pierwsze dłużej schną, po drugie łatwiej odpryskują, a po trzecie nie pokrywają płytki paznokciowej w taki sposób, jakiego można się spodziewać w przypadku kosmetyków nowych.” I jest to prawda w przypadku mojej Zoii :(
Co prawda lakier "nie ciągnie się", nie zostawia smug czy pęcherzy po nałożeniu ale niestety wydziela dziwny jakiś zapach, sechł mega długo a końcówki starły się już następnego dnia. Ok, końcówkom odpuszczę, bo podobno Zoya nie należy do najtrwalszych lakierów, ale ten zapach…
Głupia jestem, bo już fakt, że Panie na stoisku ochoczo zachęcały do otwierania każdego lakieru i wypróbowania koloru powinien mnie ostrzec.
Odnośnie terminu przydatności lakierów do paznokci to znalazłam następującą informację na stronie pl.point.fm : „(…) nie ma niebezpieczeństwa uszkodzenia płytki paznokciowej, jeśli używamy lakieru, którego termin przydatności do użycia się skończył. Nie zmienia to faktu, że lakiery po pewnym czasie tracą wiele swoich właściwości i może się okazać, że po pierwsze dłużej schną, po drugie łatwiej odpryskują, a po trzecie nie pokrywają płytki paznokciowej w taki sposób, jakiego można się spodziewać w przypadku kosmetyków nowych.” I jest to prawda w przypadku mojej Zoii :(
Co prawda lakier "nie ciągnie się", nie zostawia smug czy pęcherzy po nałożeniu ale niestety wydziela dziwny jakiś zapach, sechł mega długo a końcówki starły się już następnego dnia. Ok, końcówkom odpuszczę, bo podobno Zoya nie należy do najtrwalszych lakierów, ale ten zapach…
the day after bynajmniej nie tak dobry jak film |
Po raz kolejny przekonałam się jak wygląda polski rynek kosmetyczny tzw. średnio i wysokopółkowców (pamiętacie historię tuszu z Guerlain?) ale najsmutniejsze jest to, że to Polak Polaka tak próbuje oszukaċ, bo dystrybutorem Zoii jest polska firma.
Jeśli na Beauty Forum będą Panie z tej firemki to na pewno tak tego nie zostawię.
Szkoda, bo Zoya Ivy to faktycznie przepiękny kolor.
Jeśli na Beauty Forum będą Panie z tej firemki to na pewno tak tego nie zostawię.
Szkoda, bo Zoya Ivy to faktycznie przepiękny kolor.
____________________________________________
Częściowo zwracam honor dystrybutorowi Zoii. Otóż zadzwoniłam dzisiaj do w/w firmy i informacje jakie uzyskałam nieco mnie pocieszyły. Otóż wszystkie lakiery z kolekcji wchodzą następnie do stałej oferty w związku z tym produkcja odbywa się na bieżąco (dzięki Aliss za zwrócenie na to uwagi :) i mój lakier NA PEWNO nie jest przeterminowany. Niepokoi mnie nieco fakt, że lakiery były ochoczo otwierane przez Panie na stoisku na targach w celu demonstracji i nie mogę byc pewna czy nie były poddawane temu procederowi wcześniej. Ich ważnośc 24 miesiące od otwarcia byłaby wówczas dyskusyjna. Jeśli chodzi o zapach to dystrybutor nie potrafił wyjaśnic dlaczego lakier go wydziela. Być może spowodowane jest to jego formułą nie zawierającą formaldehydu, toluenu, DBP i kamfory....
kolor piękny, polityka - nie
OdpowiedzUsuńo jaaa na prawde ? ale ferelnei trafilas z tym przeterminowanym lakierem, a kolorek dla mnie taki sobie ;)
OdpowiedzUsuńJa czytałam juz u Urbi kiepska opinie o ich trwalosci - wiem kolory ladne, ale jakos mnie nie ciagna. Poza tym i tak nie mam skad ich tutaj zdobyc, wiec wole stawiać na sprawdzone opi (jesli mowimy o drozszych lakierach)
OdpowiedzUsuńRozsądnie :)
UsuńO to dali ciała. Brzydko.
OdpowiedzUsuńLakier za to ładny.
Ale masz ostatnio "szczęście" :/ a kolorek mi się podoba :)trwałość i jego data już nie :)
OdpowiedzUsuńKrzyklo, ale jesteś pewna że on ma taką datę produkcji? Bo wiem, że np niektóre serie oczywiście powstały kilka lat temu, ale są na bierząco produkowane.. (o ile to nie jest totalny LE). Kiedyś miałam takie obawy odnośnie jakiegoś OPI, czy go kupować bo pochodził z kolekcji sprzed jakichś 7 lat(!) ale dziewczyny z wizażu mówiły, że to że powstał wtedy nie znaczy że to była tylko jedna seria wypuszczona na rynek, bo lakier był od tamtej pory produkowany i równie dobrze może być świeży, sprzed kilku miesięcy.
OdpowiedzUsuńJest to kolekcja limitowana więc obawiam się, że nie jest w ciągłej sprzedaży.
UsuńWlasnie, podpisuje sie pod tym co napisala Aliss - wydaje mi sie, ze ZOYOwe kolekcje nie sa "limitowane"... co nie zmienia faktu, ze dziwny zapach to niepokojacy objaw...
UsuńCzaju, czaju ale ja też szukałam OPKa z limitowanki, bodajże Dulce de leche, który pochodzi z 2002 roku! Ale dalej jest jakaś część produkowana, bo nie wierzę, żeby od tej pory tyle lakierów się ostało i nie zmieniło w ciągu 10 lat(!) swojej konsystencji :)
UsuńA zapach.. dziwne.
podpisuje sie pod tym:) Moze tak byc, i tak samo ma miejsce z Maestro tuszem..
UsuńMówisz? Ale gdzie to sprawdzić?
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam czy da się w ogóle sprawdzić coś takiego, ale na razie nie widzę nic :/
UsuńOk, nie znalazłam ale napisałam do Zoyi :P zobaczymy co odpiszą..
UsuńLakier jest piękny w całości, nie tylko kolorystycznie.
OdpowiedzUsuńCo do zasad, jakimi się kierowano - nie skomentuję :)
Jeśli jednak potwierdzają się Twoje podejrzenia - to czyste chamstwo i kolejny przykład oszczędzania kosztem - tak, tak - zdrowia klientów, bo nigdy nie wiemy, jak i kiedy organizm reaguje na taki przeterminowany kosmetyk.
To prawda nikt tak Cie nie zrobi na szaro jak swój...
OdpowiedzUsuńCóż zrobić takie życie...
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy, tylko w Polsce.
OdpowiedzUsuńa skąd wiesz, że TYLKO w Polsce?
UsuńCo toza historia z tuszem Guerlain? Przykro mi ze trafilas na oszustow... mi tez niestety bardzo czesto sie to ostatnio zdarza. Ostatnio w naturze byla wyprzedaz tuszow z Loreala - wyprzedawali jakies produkty ktore niestety juz nie pachniały swiezosci i w dodtaku byly chyba otwierane tysiace razy bo ich tubki byly brudne i niezafoliowane...
OdpowiedzUsuńKupiłam taki wyglądający na przeterminowany tusz Guerlain na wyprzedażach w Marionnaud. Jest recenzja na blogu.
UsuńJuz znalazlam, bardzo mi przykro ze takie cos ci sie przytrafiło. W szczególności ze ten tusz jest wspaniały - mialam go w czarnym kolorze i moznabylo nim osiagnac cuda. Teraz 2 razy sie zastanowie zanim kupie cos na wyprzedazy w perfumerii w szczegolnosci w Marionnaud.
UsuńPozdrawiam
Dokładnie: takie rzeczy tylko a naszym kraju nad Wisłą.
OdpowiedzUsuńO! Też byłaś na targach, może nawet minęłyśmy się : ). Co do daty produkcji lakieru nie szalałabym z niepokoju. Naiwnością jest myśleć, że to co kupujemy w drogeriach (nawet tych najlepszych) to same świeże dostawy. Lakier jest tym bezpieczniejszy, że to - było nie było - sama chemia, więc póki zamknięty, nikt go nie podgrzał na gazie i nie rozwarstwia się, to działa i nie zrobi krzywdy. A czy masz inne lakiery tej firmy dla porównania, żeby stwierdzić czy mają lepszą trwałość?
OdpowiedzUsuńKupiłam cztery i tylko jeden jest dośc trwały ale bez porównania z Opi czy Essie :(
UsuńUlala dziwne, że w takim miejscu i taki niewypał..
OdpowiedzUsuńnikomu już nie można wierzyć...
OdpowiedzUsuńDobre ;) Widzę tę rozpacz w Twoim komentarzu ;) Trochę pieniędzy szkoda ale może palce mi nie odpadną bo kolory piękne.
UsuńKrzyklo, widzę że się sprawa nieco wyjaśniła :)) tak czy siak, z Zoyi odpisali że chcą kod lakieru (nad kodem paskowym na naklejce u dołu buteleczki), to wtedy spróbują namierzyć datę produkcji ;) Jeśli Cię to interesuje, to napisz tu (ew. mi na maila).
OdpowiedzUsuńŚcisk Ścisk ! :)
ładny kolorek.. dobrze, że się sprawa wyjaśniła :)
OdpowiedzUsuńNie wygląda ciekawe, mam podobny z golden rose i ani razu nie uzyłam... Jakoś nie mogę się przekonac do takich perłowych odcieni ;)
OdpowiedzUsuńnie mój kolorek :)
OdpowiedzUsuńwitam się jako nowa obserwatorka:)
OdpowiedzUsuńWitam :)
UsuńNie ma jak firmy, które same sobie robią krzywdę. Nie wiem czy nie są świadome potęgi poczt pantoflowej/marketingu szeptanego...?
OdpowiedzUsuń